300 młodych utalentowanych napastników zostało zaproszonych do tajemniczego projektu Blue Lock, który ma na celu utworzenie napastnika, będącego w stanie poprowadzić Japonię do wygrania Mistrzostw Świata. Każdy przegrany jednak musi pożegnać się z m...
-Co powiedziałeś miernoto? -warknął Barou, którego twarz wykrzywiła się w grymasie wściekłości. Zbyłem go milczeniem i wróciłem na swoją połowę. -Ładna bramka Nathan - powiedział Isagi, a ja uśmiechnąłem się delikatnie. Nie można było się zbytnio rozluźniać, mecz dopiero się zaczął. Ten cholerny Raichi mocno działał mi na nerwy. Drużyna X zaczęła podaniem do Barou, a ten rozpoczął szarżą w naszą stronę. Ustawiłem się by go zatrzymać, ale ten zdecydował się podać do kolegi ustawionego po prawo. Podał? -Oddaj ją tylko - warknął i pobiegł do przodu, po czym otrzymał podanie zwrotne. Zaczęli podawać? To dziwne...czemu nagle są ze sobą jakkolwiek zgrani? Może to przez tą bramkę strzeloną przez Barou? -Wezmę prawe skrzydło. Ktoś musi pokryć środek obrony -powiedział jakiś wyżej usytuowany w rankingu zawodnik z drużyny X. Zaczęli sie organizować, a my dalej nie jesteśmy zgrani? Dlaczego tak się dzieje? -Uwaga...kryjcie Barou - wrzasnął Igaguri i ruszył do niego, tak samo jak kilku innych zawodników naszej drużyny, ale jeden z zawodników wybiegał na wolną pozycję. Byłem za daleko żeby coś zmienić. Długie podanie po ziemi doleciało prosto pod jego nogi i pewnym strzałem zmienił wynik spotkania na 2-1 dla drużyny X. -Co wy robicie barany? -wrzeszczał Raichi, a ja poczułem jak wzbiera we mnie wściekłość. -Przestań drzeć japę, zacznij coś robić -warknąłem i zaprowadziłem piłkę na środek boiska. Raichi o dziwo mi nie odpowiedział. Podałem do Isagiego, a ten szybko skierował piłkę do Bachiry. Niestety Igaguri dobiegł do piłki i pobiegł na bramkę przeciwnika. Kiedy lewy obrońca już wytykał nogę by mu ją odebrać poczułem mrowienie w lewej nodze. Szybko przesunąłem swój środek ciężkości na lewo i przyjąłem piłkę, którą obrońca trącił do przodu. Po przyjęciu Isagi stał kompletnie niekryty, więc postanowiłem mu podać, a ten natychmiastowo oddał mi piłkę z klepki. Tylko Isagi i Bachira są zdolni do współpracy na ten moment. Zostało mi dwóch obrońców, pora na zabawę. Wyczułem ich intencje i minąłem ich bez problemu. -SHHHHHH - Barou oniemal nie odebrał mi piłki w swoim pełnym biegu. W ostatniej chwili udało mi się delikatnie ją zagarnąć przez co miałem okazję do strzału. -BOOM!! - metaliczny dźwięk rozległ się po boisku kiedy piłka z nieziemską siłą uderzyła w poprzeczkę. -Kpisz sobie. RAICHI! -wrzasnąłem na blondwłosego, który zza moich pleców zmarnował strzał. Piłka odbiła się na środek boiska, pod nogi drużyny X. Za dużo nas wybiegło w pole przez co kontra poszła bardzo sprawnie, aż na koniec piłka została podana do Barou, który dobiegł w pole karne. Było 3-1... -Dobra robota - rzuciłem ironicznie i czułem prawdziwą wściekłość. Jak mam niby grać w tym chaosie? Nie jestem w stanie czegoś takiego kontrolować... Przeciwnicy są znacznie bardziej skordynowani, ale dlaczego? Barou...jego gol pokazał im różnicę między nim, a resztą. Przez to tamci postanowili zbudować wobec niego drużynę. Jego siła stała się jasna. Za to moja bramka była znacznie łatwiejsza... Ale to nieważne. Ktoś taki jak oni to nic w porównaniu do niego. Do demona, który żyje gdzieś w tym budynku. Jestem tego pewny. -W porównaniu do Itoshiego Rina jesteście nikim - szepnąłem do siebie i rozpocząłem od środka podając do...Raichiego. Ten zdezorientowany ruszył na bramkę, mimo tego, że cała drużyna już go zjechała za swoje błędy. -Tutaj... - mruknąłem i pobiegłem w miejsce gdzie poczułem sensację w moim ciele. Piłka po odbiorze obrońcy toczyła się w tamtą stronę i dopadłem do niej przed drużyną X. Dobra robota Raichi. Przeniosłeś ją 20 metrów do przodu. Zagrałem do Bachiry, który minął dwóch pomocników i zwrócił mi piłkę kiedy znalazłem się delikatnie po lewej stronie boiska. Spojrzałem się na bramkarza, który z jakiegoś powodu stał dosyć wysunięty. Wziąłem bardzo mocny zamach nogą i już zderzała się z moją stopą kiedy poczułem woń spalenizny. Zagarnąłem piłkę do tyłu i obróciłem swoje ciało w lewą stronę zagarniając piłkę z powrotem drugą stopą. -Ruletka?! I to na Barou?-wrzasnął Igarashi, który stał gdzieś na połowie boiska. Byłem już na 18 metrze, w dobrej pozycji do strzału. Zamachnąłem się ponownie spoglądając na to co zrobi obrońca. Oraz to co znajduje się za nim. Nie wyczułem żadnej woni, ani większego ruchu. Tylko noga delikatnie się świeciła czerwonym płomieniem. Czyli masz tylko zamiar delikatnie wystawić ją w razie gdybym chciał zamarkować strzał? Twój bramkarz stoi z tobą w jednej linii i całkiem nisko stoi na nogach. W takim razie... -Zła odpowiedź, to nie markowanie - pomyślałem w duchu i strzeliłem pomiędzy nogami obrońcy. Bramkarz, który nie widząc mnie i piłki zza obrońcy nie miał czasu na reakcję i również przepuścił piłkę między swoimi nogami. -Jeszcze jedna... -mruknąłem do siebie i poczułem ciepło w moim organiźmie. Płonąłem od wewnątrz. Dawno nie czułem się tak dobrze... Granie z tymi wszystkimi głodnymi bramek ludźmi. W takim środowisku mogę świecić i się rozwijać. Jednak jest to znacznie lepsze od kopania piłki samotnie na pierwszym, lepszym boisku.
-Ten chłopak jest naprawdę niesamowity. Nie wiem czemu, ale coś w jego grze wydaje mi się wręcz kosmiczne, mimo że ten chłopak z drużyny X jest lepszy fizycznie oraz ma lepsze strzały. Teraz wiem dlaczego go wybrałeś Ego. Mimo paru miesięcy przerwy nie zatracił prawie niczego... -Anri-chan...jest wiele rodzaji broni. Drybling, strzały, prędkość, wizja. Każdy ma różne sposoby na swoją formułę bramek. Ci, którzy opanują ją do perfekcji mają dużo większą szansę na strzelenia gola. Ale wiesz co? Istnieją też ludzie, których jedna, główna formuła się nie tyczy. Są bardzo rzadcy, praktycznie niespotykani. Można by to określić wręcz mocą nadludzką. Instynktownie są w stanie stwierdzić co zrobią inni zawodnicy z niesamowitą precyzją i wprowadzają na boisko niczym niezrównany chaos, którym się żywią. Reagując na każde zagranie, będąc niesamowicie elastyczni, bez używania formuł są w stanie jasno świecić i kontrolować mecz. Już w tym stanie są niesamowicie niebezpiecznymi zawodnikami. A kiedy i oni opanują do tego parę swoich własnych formuł, stają się niepokonani.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
"Mecz żyje swoim tempem, podczas gdy Ego Jinpachi stwierdza siłę jednego z najbardziej widocznych zawodników drużyny Z. Czy jego siła wystarczy by odwrócić losy meczu czy też Król drużyny X pokrzyżuje mu plany?"