Rozdział 7 'Wróg'

67 5 1
                                    

*Isagi POV*

-Jeszcze jedna... -Nathan Devou ledwo słyszalnie wypowiedział te słowa do siebie. Strzelił już drugą bramkę i był w stanie utrzymać tempo Barou. Będąc tak blisko mnie w rankingu, tak bardzo dominował to spotkanie...
Jeszcze nic nie zrobiłem w tym meczu. Ale czy w ogóle jestem w stanie coś zrobić? Jak mam strzelić bramkę w tym chaosie? Czy jest to w ogóle możliwe dla mnie? Nie, jakoś muszę to zrobić. W takim stanie nie uda mi się nic osiągnąć...

*Nathan POV*

Gra rozpoczęła się podaniem do tyłu przez Barou. Natychmiastowo odegrano mu piłkę i ruszył do przodu w moją stronę. Ustawiłem się gotowy, ale nie wyczułem od niego żadnej aury. No dalej...jest coraz bliżej. Jakikolwiek znak...
W ostatniej chwili poczułem mrowienie w prawej nodze i szybko wystawiłem tam nogę, ale byłem za wolny. Barou wypuścił już piłkę i bez problemu mnie przeszedł. Czemu tak późno? Gdybym poczuł to chwilę wcześniej...
Nie, nie mogę tak myśleć. Nie było czasu na to zareagować. To oznacza, że Barou w możliwej ostatniej sekundzie podjął decyzję i przez jego umiejętności i sprawnośc fizyczną nie byłem w stanie na to zareagować. Jest naprawdę ciężkim przeciwnikiem.
-Nie kryjcie wszyscy Barou! -wrzasnąłem kiedy trójka obrońców pobiegła w jego stronę. Wielkolud przeniósł piłkę długim podaniem po ziemi na skrzydło. Napastnik minął czerwonowłosą księżniczkę bez problemu. Był praktycznie sam na sam z bramkarzem, ale z bardzo ostrego kąta.
-Broń Iemon! -wrzasnął Kuon, a ten mocno się spiął i przygotował do obrony. Napastnik zamachnął się do strzału. W momencie zderzenia jego stopy z piłką ta potoczyła się wzdłuż pola karnego do niekrytego zawodnika. Barou....jak szybki i wytrwały może być?
-Po tym golu się nie podniesiemy - powiedział Isagi, który wracał do obrony, ale był za daleko by cokolwiek zrobić.
-BAM! -piłka odbiła się po moim wślizgu od słupka na rzut rożny. Ledwo, bo ledwo, ale końcówką stopy przeciąłem linię podania. Szansa, że mój wślizg skończyłby się samobójem była naprawdę wielka, ale nie było innego rozwiązania. Podniosłem się z murawy i ustawiłem na rzut rożny. Koledzy z drużyny chyba coś do mnie mówili, ale nie słyszałem ich już. Miałem to co mówią gdzieś. Bramka...chociaż jeszcze jedna bramka. Nie przegram tego meczu. Nie pozwolę na to.
Wysokie podanie poleciało w polę karne, ale zostało wyczyszczone głową przez Kuona. Piłka trafiła pod nogi Isagiego, który pobiegł z nią do przodu. Inni szybko go dogonili przez co był zmuszony mi podać. Dwóch obrońców już czekało, ale ruszyłem na nich pewnie. Kiedy minąłem drugiego ktoś wybiegł z mojej lewej strony i odebrał mi piłkę.
-Cholera - warknąłem i rzuciłem się do powrotu. Chłopak próbował minąć Gagamaru, ale bez problemu odczytałem stronę, w którą pójdzie i kiedy go minął bez problemu odebrałem mu piłkę.
Ruszyłem ponownie podając do Bachiry, który minął dwóch zawodników i bez problemu posłał mi genialne podanie w pole karne. Przede mną wciąż stał jeden obrońca.
-Jeszcze jedna....
Minąłem go poprzez kolejną ruletkę i skoncentrowałem się by skupić całą swoją siłę w prawej nodze.
-Z drogi miernoto - warknął Barou i wykopał piłkę jednocześnie przewracając mnie po zderzeniu się ze mną barkiem. Padłem na ziemię czując spory ból w lewym barku, ale gra toczyła się dalej. Drużyna X wykonywała kontraatak, który coraz bardziej zbliżał się do naszej bramki. Zostało parę minut do końca spotkania. Jeśli teraz strzelą, to koniec. Nie dam rady tam wrócić...
Wszystko zależy od nich. Piłka bez problemu przechodziła pomiędzy zawodnikami aż w końcu została skierowana w stronę Barou. Ma wolne pole. Nie ma jak go powstrzymać. Czy znowu przegram, mimo że dałem z siebie wszystko i byłem ostoją meczu?
-SHHH - piłka wraz z korkiem zatoczyła łuk po boisku. Podanie do Barou zostało przecięte. Isagi Yoichi prowadził piłkę aż w końcu wykonał dalekie podanie do Bachiry, który bez problemu minął dwóch obrońców. Ostatnia akcja. Strzelę to. Wybiegłem do Bachiry i dostałem podanie, ale przede mna stało dwóch obrońców. Poczułem za sobą woń, którą ciężko mi określić. Wiedziałem jednak kto jest jej powodem. Puściłem piłkę między nogami i pobiegłem w lewo, a Isagi Yoichi biegł na bramkę będąc w okolicach 25m.
*SZELEST* *SZUM*
Słyszałem i czułem woń spalenizny, która znajdowała się przede mną. To Barou, którego aura sprawiała, że trawa była wypalona. Spoglądał na Isagiego z wyższością i pewnością siebie.
-Isagi tutaj - krzyknąłem i pobiegłem na lewo. Spojrzałem w jego stronę i zobaczyłem smugę niebieskiego dymu kierującą sie w stronę bramki. Nie...ten strzał zostanie zablokowany przez Barou...
Szybko się cofnąłem by przejąć odbitą piłkę, ale nastąpiło się coś czego się nie spodziewałem.
Isagi podał piłkę na prawo, do której dobiegał Kunigami. Był dosyć daleko. To co mnie szokowało to to, że kompletnie tego nie wyczułem. Przecież Isagi miał strzelać. Tylko jedna osoba potrafiła skłamać ze swoimi zamiarami. Itoshi Rin...
-Nie strzeli z takiej odległości... -mruknął ktoś z drużyny X, ale w momencie kiedy Kunigami nabiegał na piłkę poczułem woń prowadzącą w prawe okienko bramki. Właśnie tam trafiła piłka po strzale pomarańczowowłosego. Rozległ się dźwięk gwizdka, a mecz zakończył się wynikiem 3-3.

 Rozległ się dźwięk gwizdka, a mecz zakończył się wynikiem 3-3

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Nathan stoi w szoku na tajemnicze zagranie Isagiego. Czy właśnie przed nim stoi kolejny rywal, który czyni jego broń kompletnie bezużyteczną? Co umie Isagi i czy jest w stanie pokonać broń Nathana?"

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 27, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pożeracz Ego - BLUE LOCK [Alternate Story]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz