Rozdział 27

34 2 7
                                    

- Naprawdę uważasz, że Marius mógłby być tak głupim i po tym wszystkim do niej wrócić?

- Nie chcę tego mówić głośno, ale Helene naprawdę owinęła go sobie wokół palca. Ten chłopak zrobiłby dla niej wszystko, więc naprawdę się nie zdziwię jeśli tak się stanie.

- A ty nic? Żadnej reakcji? Mówisz to tak spokojnie, jakby cię to w ogóle nie obchodziło. To jakiegoś rodzaju mechanizm obronny? - zdziwiła się Genevieve w słuchawce telefonu.

- Trochę nad tym myślałam i stwierdzam, że może dobrze się stało. - rzuciłam nagle.

- Jesteś bez serca. Dobrze się stało, że Helene złamała mu serce? - oburzyła się.

- Niee, naprawdę ja strasznie współczuję Mariusowi, że trafił na tak okropną osobę, ale po prostu cała ta sytuacja dała mi do myślenia.

- Kendall, co się z tobą stało? Mówisz jak nie ty.

- Zrozum, przez pewien czas naprawdę ciężko było mi przebywać w pobliżu Linusa. Cały czas zastanawiałam się czego ja tak naprawdę chcę w związku z nim, chociaż wiedziałam, że i tak nic nie mogłabym zrobić. - zaczęłam tłumaczyć. - Nie chciałam w żaden sposób zepsuć naszej przyjacielskiej relacji, bo widziałam w niej coś wyjątkowego i psucie jej przez moje głupie problemy byłoby po prostu bezsensowne.

- Wiem o co ci chodzi, ale to dalej niczego nie tłumaczy

- Daj mi dokończyć. Jednak ta cała sytuacja pokazała mi, że nasza przyjaźń nie była wcale wyjątkowa. Spójrz jak łatwo on potrafił zrezygnować z przyjaźni z Hansem.

- Kendall porównujesz waszą przyjaźń do ich związku? Czy ty słyszysz co mówisz? Ciebie zna parę miesięcy, ją zapewne parę lat. Myślał, że próbujesz uwieść jego dziewczynę, bo kobieta której ufał bezgranicznie opowiedziała mu taką właśnie wersję. Komu ty byś na jego miejscu uwierzyła?

- Chyba... Masz rację. - powiedziałam zażenowana sobą. - Jednak dalej uważam, że nie bycie z Mariusem w tak bliskiej relacji jak wcześniej, będzie dla mnie dobre.

- Rób jak uważasz. - odpowiedziała beznamiętnie. - Chociaż w twojej sytuacji, bycie na dystans z nim, może faktycznie być dobre. - dodała po chwili Gene.

- Dziękuję. - odetchnęłam z ulgą.

W tej chwili drzwi od pokoju, wyjątkowo wolno, otworzyły się. W drzwiach pojawił się, nie kto inny jak, Pan Marius Lindvik. Spojrzałam na niego i bardzo zniżając głos ponownie zwróciłam się do Genevieve.

- Ej zadzwonię później, no dzięki dzięki, papa.

Marius zamknął za sobą drzwi i błądził wzrokiem po całej podłodze, jakby sądził, że mój wzrok go zabije. Nie jestem pewna ile trwała cisza między nami. W końcu młody Norweg odnalazł moje oczy, choć bardziej oczy Hansa.

- Hej.

- Hej. - odpowiedziałam jak gdyby nic się nie wydarzyło.

- Moglibyśmy porozmawiać? - spojrzał błagalnym wzrokiem.

- Nie pytaj czy możemy pogadać, po prostu mów o co chodzi. - starałam się brzmieć jak najbardziej stanowczo.

Widać było, że był lekko zaskoczony moim strofowaniem go, jednak mówił dalej.

- Chciałbym cię bardzo przeprosić za moje zachowanie, choć naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że nie da się tego tak od razu wybaczyć.

Widać było, że sam był zawiedziony swoim zachowaniem, jednak nie mogłam mu od razu rzucić się na szyję. Po pierwsze, bo to mogłoby wyglądać dziwnie, a po drugie, musiałam zgrywać silną, chociaż, czy tylko "zgrywać"? W dalszym oczekiwaniu na moją odpowiedź, postanowił ciągnąć wypowiedź dalej, by uniknąć niezręcznej ciszy.

- Spróbuj proszę mnie zrozumieć. Sam byłeś w związku, sam byłeś zakochany. Jak zachowałbyś się na moim miejscu?

Ahaa... No takk. W taki sposób próbuje się wybielić. Całkiem zabawne. Sprytne...

- Hans, błagam cię, powiedz coś.

- Pytasz mnie jak zachowałbym się na twoim miejscu huh? - po krótkiej pauzie kontynuowałam. - Na pewno nie zacząłbym nikogo obwiniać bez konkretnych dowodów. Masz rację, byłem w związku, ale to nie ma tu żadnego znaczenia. - przeniosłam swój wzrok na łóżko.

- Dobra, skoro atmosfera i tak już jest bardzo napięta, to muszę jeszcze zapytać o jedną rzecz. - wróciłam wzrokiem z powrotem na Mariusa. - W jakim celu spotkałeś się z Helene w tej restauracji?

Jego pytanie było jak cios w policzek. Momentalnie się we mnie zagotowało.

- Czyli o to cały czas chodzi. - powiedziałam trochę zbyt głośno jak na mój gust. - Ty dalej mi nie wierzysz. Przyszedłeś tu mnie przeprosić, choć dalej uważasz, że chciałem odbić ci dziewczynę.

- Hans przepraszam, ale sam wiesz jak to wyglądało.

- Napisała do mnie, a ja zgodziłem się na to spotkanie żeby nagrać naszą rozmowę i udowodnić ci, że cię oszukuje. - powiedziałam najbardziej spokojnie jak potrafiłam i przyłożyłam dłoń do oczu żeby już nie musieć na niego patrzeć.

- Hans... Bardzo bym chciał żeby nasza przyjaźń wyglądała tak jak wcześniej. - wyglądał jakby mówił prosto z serca.

- Marius myślę, że najlepiej będzie jak ja się zajmę swoją karierą, a ty swoją i na tym się będziemy skupiać. Przynajmniej na jakiś czas.

- Rozumiem. - wyglądał jakby mojego słowa naprawdę go zabolały. - Jeszcze raz, przepraszam za wszystko.

Lindvik opuścił pokój. Ja całkowicie wymęczona, rzuciłam się na łóżko. Wiem, że postąpiłam właściwie i tak będzie najlepiej. Ale dlaczego wewnątrz czuję się tak źle?

Kolejne dni mijały. Marius wrócił do mojego pokoju. Nasza rozmowy skupiały się tylko i wyłącznie na skokach. Poza naszym pokojem, raczej nie szukałam jego towarzystwa. On chyba zdawał sobie z tego sprawę.
Starałam się skupiać na pracy, na swoich wynikach, jednak to przynosiło odwrotny do zaplanowanego rezultat. Ciągle czułam, że czegoś mi brakuję. Że życie kręci się nie tak jak powinno. Coś cały czas mi umykało.

W tym samym czasie, Oslo

Hans (ten prawdziwy), oglądając swoją ulubioną telenowelę, otwierał otrzymaną pocztę. Jeden list był dla niego wyjątkowym zaskoczeniem.
*Gratulujemy Panu wznowienia kariery w skokach narciarskich. Z tego właśnie powodu chcemy panu zaproponować bycie nową twarzą naszych nart...*

Hans był niesamowicie przewrażliwiony na punkcie skoków. Reagował agresją na samo wspomnienie o wynikach jakiegoś konkursu. Bliscy często radzili mu, by udał się z tym do psychologa, jednak on ciągle powtarzał, że nie jest mu to potrzebne. Tak temat ucichł.

- Co to ma być? - wrzasnął, sam do siebie, całkowicie zszokowany Hans.

___________________________________________

Dziękuję za przeczytanie i zapraszam do gwiazdkowania ✨ Ściskam mocno❤️

When Love Takes OverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz