Rozdział 22: nie chwaliłeś się

526 91 70
                                    

— Nie chwaliłeś się — zaczęła oskarżycielsko.

— Dzień dobry, mamo — przywitałem się najpierw, przyciskając telefon do ucha, by wyjąć z piekarnika pieczeń. Odstawiłem naczynie żaroodporne na blat i zrzuciłem kuchenne rękawice, przyglądając się z powątpiewaniem jedzeniu. Niby wyglądało w porządku, ale miałem przeczucie, że nie przepiekło się w pełni. Gdybym jednak zostawił je dłużej, zaczęłoby się przypalać. Może nastawiłem za niską temperaturę?

— Dzwonię dopiero dzisiaj, bo wczoraj nie było sensu. Tylko nie myśl sobie, że to oznacza, że nie zauważyłam — mówiła dalej tym samym tonem.

Marta nie miała takich oporów. Zadzwoniła do mnie krótko przed północą.

— Od kogo, jak od kogo, ale od ciebie na pewno bym odebrał — zapewniłem natychmiast, przełączając telefon na głośnomówiący. W odpowiedzi usłyszałem długie westchnięcie.

— Nie próbuj mnie tutaj zbajerować — skarciła mnie, chociaż głos jej odrobinę zadrżał. Zdałem sobie sprawę, że zaczynała mięknąć — nigdy nie potrafiła się na długo gniewać. — Czy teraz możesz mi wyjaśnić, dlaczego dowiaduję się z telewizji o tym, że mój syn się z kimś spotyka?

Fakt, nie przemyślałem tego. Wczoraj i tak wylądowałem na językach przez nagłą i wymuszoną zmianę. I o ile wszystkie komentarze koncentrowałyby się dookoła tego, jak poszło mi na boisku — już zdążyłem usłyszeć, że jestem chłopakiem, który wziął się znikąd i nikt nie miał pojęcia o moim istnieniu (co nie było znowu dużym nadużyciem), jestem ze złotego rocznika Tadeusza Frycała — to swoim zachowaniem ściągnąłem na siebie również uwagę plotkarzy.

Nawet dziennikarka pracująca dla jednej z większych stacji telewizyjnych w Polsce, która przeprowadzała wywiady po meczach, zapytała mnie o Anielę.

— Bo spotykacie się, prawda?

— Tak — potwierdziłem — od jakiegoś tygodnia.

— Słucham?

— Przynajmniej oficjalnie — pospieszyłem z wyjaśnieniami, bo wiedziałem, co zaraz się stanie.

Mama wygłosi mi wykład na temat tego, jak powinienem uważać. Mimo że nie byłem gwiazdą polskiej siatkówki — większość tego świata nie wiedziała nawet o moim istnieniu, jak wynikało z wywiadów — to nie przeszkadzało kobiecie, by wyolbrzymiać. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mawiała albo strzeżonego Pan Bóg strzeże, ewentualnie lepiej dmuchać na zimne. Zgadzałem się z nią, ale... Aniela nie była pierwszą lepszą kobietą.

— Pamiętasz, jak opowiadałem ci o tym obiedzie w lutym?

— To ona?

— Tak — zgodziłem się. — Później wymieniliśmy się numerami telefonów, spotkaliśmy się kilka razy... zależy mi na niej, mamo. — Skrzyżowałem ramiona na piersi. — Mam nadzieję, że — westchnąłem — że się uda.

— No dobrze.

Nie mówiłem o tym, że poznałem już rodzinę Anieli — miałem dość rozsądku, by nie narażać się na większy gniew mamy. A z pewnością by się wkurzyła, gdyby się o tym dowiedziała i natychmiast kazałaby mi zjechać do domu na weekend. Nie było to jednak możliwe — z uwagi na trwający sezon, a poza tym nie wiedziałem, co na to Nela. Według mnie moglibyśmy jechać do Ciechocinka, jak tylko skończy się Ekstra Liga, ale nie chciałem jej do niczego zmuszać. Niech ta relacja rozwija się swoim naturalnym tempem.

— Mogłeś mnie tylko uprzedzić. Ciocia Krysia wydzwania od wczoraj i już brakuje mi wymówek, by ją zbywać.

No tak, zaczęło się. Większość rodziny, przy byle okazji, krytykowała mnie i Martę — żal, że nie wdaliśmy się w ojca, że taka wielka szkoda, że czemu nie znaleźliśmy sobie bardziej odpowiedzialnego zajęcia...

Zaserwuję ci miłość | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz