~4~

81 4 9
                                    

Dominik nie chciał się mieszać między matkę Pawła i niego, więc wziął auto i odjechał. Lubił jazdę samochodem bo wtedy mógł przemyśleć sobie różne sprawy w spokoju, dlatego też nigdy nie włączał muzyki. Wolał ciszę. Droga była spokojna, niebo było czyste i niebieskie brak na nim było ani jednej chmurki. Słońce świeciło akurat w twarz Dominika więc musiał założyć okulary. Paweł z dominikiem mieszkali dość daleko siebie, ale na ten moment nikomu to nie przeszkadzało. Po kilkunastu minutach Dominik dojechał do swojej kamienicy w której mieszkał, nie zarabiał zbyt dużo żeby wynająć albo kupić takie mieszkanie jak Paweł. Ale nie przeszkadzało mu to, przywykł już do tego i mieszkanie w większym domu mogłoby go przytłoczyć. Na zewnątrz kamienica wyglądała staro, ale jak weszło się do środka możnabyło zauważyć nowoczesne drzwi do domów i piękne schody ozdobione lampkami, takimi które wiesza się w święta na choinkę i przyozdabia dom. Ale tutaj były one cały czas i to dodawało uroku temu miejscu. Wszedł do mieszkania które nie wyróżniało się zabardzo, było zwyczajne i małe. W porównaniu do domu Pawła jego kuchnia była wielkośći mieszkania Dominika. Nie przeszkadzało mu to, jak na cenę którą płaci było to dla niego opłacalne. Odłożył kluczyki na blat na którym też pororzucane leżało dużo innych rzeczy ale Dominikowi nie chciało się tego sprzątać, mógł żyć w małym bałaganie, nie to co Paweł który był perfekcjonistą. Nagle zadzwonił do niego telefon.
Odebrał.

-cześć. -powiedział głos w telefonie.

Dominik dobrze znał ten głos.

-hej, co u ciebie słychać? Coś się stało? -zapytał zmartwiony.

-u mnie wszystko okej, ale...

-nie, nie pożyczę ci więcej pieniędzy, sam teraz nie zarabiam dużo.

-ale proszę... To nie będzie jakaś duża kwota, a ja naprawdę teraz potrzebuję pieniędzy.

-hmm.. ile?

-osiemset.

-to dosyć sporo, niedługo muszę zapłacić za mieszkan...

-no błagam! -przerwała mu kobieta po drugiej stronie

Dominik westchnął.

-no dobra, przeleje ci zaraz.

-bardzo ci dziękuje! Jezu kocham cie! Oddam ci jak najszybciej.

-chce ci przypomnieć, że jeszcze mi nie oddałaś czterystu złotych.

-no to oddam tysiąc dwieście niedługo. Obiecuje!

-no dobra, to do zobaczenia.

Rozłączył się. Szybko przelał dziewczynie pieniądze, po czym zaczął się zastanawiać czy w ogóle odda mu zaległe.
Oparł się o blat i wziął jabłko które po jednym gryzie wyrzucił. Nie miał na nic ochoty, jedyne co chciał zrobić to się najebać.
Nagle zadzwonił dzwonek, Dominik był pewny, że to jego przyjaciele którzy przyszli znów pić w jego domu. Podszedł do drzwi i je otworzył. Jednak nie przyszli znajomi, a Paweł.

Paweł po wyjechaniu Dominika z jego posesji, szybko ruszył do auta i jechał za nim.

Dominik posłał Pawłowi zdezorientowane spojrzenie. Paweł niezręcznie sie uśmiechnął i pokazał bluze dominika.

-zostawiłeś u mnie, więc pomyślałem, że ci przywioze. -podał bluze Dominikowi i podrapał się po głowie.

Dominik miał mnóstwo pytań. Najbardziej dręczyło go to skąd Paweł ma jego adres. Nie przypomin sobie, żeby go mu mówił.
Wział bluze od Pawła, dotykając jego ręki. Była lodowata, a Dominika przeszedł dreszcz dotykając ją.

-A.. Ale jak ty tu.. Tutaj?

-pojechałem za tobą. -wyjaśnił szybko blondyn.

-mam się bać? -zaśmiał się nerwowo.

-nie ma czego, co dzisiaj robisz? -zapytał Paweł, a Dominik przesunął się aby ten mógł wejść.

Paweł wszedł do środka i rozejrzał się po niewielkim mieszkaniu. W myślach uznał, że to nie jego klimaty, ale mu się podoba.

-dzięki. -Dominik zamknął drzwi i stanął obok wyższego o głowe blondyna. -chcesz coś do picia?

-cappuccino, jeśli masz. -odparł, i usiadł na krześle przy stole, naprzeciwko kuchni.

-mam.

Dominik wziął się za robienie cappuccina dla Pawła i dla siebie, ale przerwało to dzownienie do drzwi.
Teraz był pewny, że to jego przyjaciele.

Love Can Hurt - ship dxpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz