- Stary, coś ty zrobił znowu? - posadzili go w samochodzie Alexa. Chłopak kontaktował, ale miał wiele powierzchownych ran, które należało zatamować. Conrada nie było i Claire wiedziała, że straciła już tyle czasu, że niczego nie uratuje. Stracili dość czasu wyprowadzając Maxa i jeszcze szukając po drodze Alexa.
- Jak ty przyjechałeś?!- blondyn wyciągnął apteczkę. Był najbardziej pijany i zachwiał się wyciągając waciki. - Ja nie dam rady - odsunął się. Arii również nie mogli znaleźć, ale w końcu pomyśleli trzeźwo i zdali sobie sprawę, że zaraz mają być ogłoszone wyniki.
- Co ci się stało? - Nick podał mu wodę. Z nich wszystkich to właśnie on był najbardziej spokojny. Patrzył się na Maxa, jak starszy brat.
- Ta z jakimś się, kurwa, menelem pobiłem, debil jeden - wysyczał chłopak i oparł głowę o fotel za nim.
- Co ci zrobił ten menel? - Claire najpierw zebrała nadmiar krwi zwykłą chusteczką, a później przykładała środkiem odkażającym, ale chłopak od razu uciekł do tyłu.- Max - uniosła brew, upominając go.
- No rzucił się na mnie - odparł wymijająco i upił łyk wody.
- I dlatego aż tak się spóźniłeś? Stary, gdybyś napisał to na pewno bym do ciebie przyjechał- Nick uklęknął obok dziewczyny i jej pomagał.
- Wyrobiłbym się metrem, a ten menel rzucił się na mnie po wyjściu.- Claire znowu przyłożyła mu gazę, ale dalej się odsunął.
- Max, nie bądź dzieckiem - upomniał go chłopaka.- I tłukłeś się z nim cztery godziny?
- Błagam cię, nie drąż tematu, nie pytany, dobra?- Max westchnął, a Nick tylko przewrócił oczami.
- Idę szukać Conrada i Arii - zakomunikował Alex i odszedł.
- Ja to wam chyba coś przerwałem - zaczął Max, a wspomniana dwójka prychnęła śmiechem.
- Zawału serca nam dostarczyłeś - odpowiedziała dziewczyna. - Nie wiem, czy nie będziesz musiał tego szyć - stwierdziła, gdy chłopak miał już czystą twarz. - W sensie łuk brwiowy.
- Aż tak źle?- Max zamknął oczy.
- Ty masz całą twarz rozjebaną, już ty nie bądź taka delikatna - stwierdził Nick, a Claire przewróciła oczami. - Musimy jechać na pogotowie.
- Ja się boję igieł - odparł Max, nie rozumiejąc powagi sytuacji.
- Ta butelką, którą oberwałeś, gwarantuję ci, że bardziej bolała - stwierdziła Claire, paznokciami wyciągając kawałek z jego ramienia. - Nie masz złamanego nosa?- spytała całkowicie poważnie, bo krew z jednej dziurki wciąż kapała.
- Co wy mnie macie za jakąś blondynkę?
Zaśmiali się, chcąc, nie chcąc.
- Zapomniałem, że mówimy do niezniszczalnego Maxa- prychnął Nick.- Przyjmowanie ciosów na twarz, to nie obrona. Blondyni to wiedzą, prawda Claire?
- Jeszcze jeden żart o blondynkach, a sama was pobiję, przysięgam – zagroziła, ale nie zdołała ukryć uśmiechu na ustach.- Musisz się rozebrać – wskazała jego przemoczoną od krwi koszulkę.
- Jak mi się napić dacie, to wam nawet striptiz zrobię - stwierdził Max. - I ty mi nie mów o obronie, agresorze jeden.
- Przeciwbólowe - Nick wyciągnął opakowanie tabletek z apteczki, nie komentując ostatniego zdania przyjaciela. - Alex ma igłę, może my go zszyjemy?- zaproponował, a Max i Claire popatrzyli na niego zszokowani i się odsunęli. - Dobra, żartuje - wysypał mu na rękę trzy tabletki i podał kolejną butelkę wody.
CZYTASZ
Dancing on the glass
RomanceNiewypowiedzianie źle nam było z tą całą dorosłością, więc za wszelką cenę postanowiliśmy nie dorastać. Niestety wszechświat stanął do walki z naszym buntem i krótko mówiąc, rozerwał nas na strzępy, nie dając szansy wziąć nawet oddechu.