Rozdział 37

175 11 21
                                    

Pov Mk

Ostatnio działo się wiele rzeczy.. Teraz za to siedziałem po jednej stronie z Wukongiem a po drugiej był Macaque i Red Son. Mieliśmy sobie to wszystko wyjaśnić i przyznam że jest to trudniejsze niż myślałem. Również nie wiedzieliśmy co myśleć o tym że no.. ja i Red się pocałowaliśmy i Wukong z Macaque.. Sam nie wiem czy to było pod wpływem chwili czy zrobiłem to co w głębi duszy chciałem od dawna. Miałem totalny mętlik w głowie. Siedzieliśmy tak w ciszy pochłonięci własnymi myślami już od około godziny co jaki czas przerywając westchnieniem czy kaszlnięciem. Atmosfera była dość nie zręczna ale jakoś to znosiliśmy.

Mac: Ekhem. To może na zacznę. Więc.. skoro mamy to sobie wyjaśnić to może zacznę od tego jak to się wydarzyło.. No więc planowałem swoją zemstę na Wukongu aż tu gdy spotkałem Azure'a, on zaproponował mi pomoc w dokonaniu mojej zemsty. Oczywiście byłem ostrożny więc najpierw dopytywałem się o szczegóły a potem zaślepiony nienawiścią zgodziłem się. Na początku trochę czasu to planowałem a potem zacząłem wdrażać to w życie. Pierwszym krokiem było porwanie Sun'a. Udało mi się to i miałem potem udawać go żeby przejąć kontrolę nad Mk i trochę się nim pobawić jednak Wukong trochę to skomplikował. Miałem dopracowany szczegółowo plan jednak nie pomyślałem o jednej rzeczy. Że uczucia które żywiłem dawno temu.. powrócą.. Nigdy ci tego nie mówiłem Sun ale jak byliśmy jeszcze przyjaciółmi to.. zakochałem się w tobie. To też dlatego chciałem strasznie się na tobie zemścić. Bo w dniu gdy chciałem ci to wyznać ty nas zostawiłeś i ja próbując złagodzić ból chciałem się zemścić na tobie. Potem za to Azure stawił mi ultimatum i miałem wciągu tygodnia dokonać mojej części umowy. Red Son dowiedział się o tym i razem zastanawialiśmy się co z tym zrobić a potem jak ci to powiedzieć. Chciałem żebyś wiedział zanim powie ci to Azure Lion lecz na tyle długo z tym zwlekałem że kiedy jak miałem ci powiedzieć przyszedł Azure i zagroził mi że was zabije jeśli nie będę udawać że naprawdę was okłamałem.. A resztę historii już chyba znacie.

Swk: Czyli.. czyli ty mnie jednak naprawdę kochasz ?- powiedział to pełny nadzieji i gdy tylko Macaque odpowiedział ,,tak" popłynęły mu łzy szczęścia - Ja.. przepraszam za to wszystko. Tak strasznie się bałem że zakochałem się w tobie jak debil chociaż dla ciebie nic nie znaczę i.. boże mam taki mętlik w głowie ! Tak cholernie nie rozumiem tego wszystkiego i kurwa mać jestem na ciebie zły i chcę cię do cholery udusić ale też chcę cię przytulić pocałować i już kurwa nigdy nie puszczać.. po prostu.. Boże.. Tak się cieszę..- Wtedy Mac podszedł do mojego mentora i przytulił go po czym uspokoił go trochę. Wtedy ja się ozwałem w końcu pytając Red Son'a co się wydarzyło dokładniej

Red: No więc..- Wziął szklane wody bo miał dość ochrypły głos po czym kontynuował- Nie wiem sam jak to wszystko powiedzieć.. Już większość usłyszałeś od Mac'a. Byłem u Scorpion Quenn i w ogóle. Jedyne co chyba mogę teraz powiedzieć to to że po prostu nigdy nie chciałem dla ciebie źle i przepraszam że wam nic nie powiedziałem.. i.. Chyba przez to wszystko co się wydarzyło zrozumiałem jedną rzecz.- Tu przerwał na chwilę podnosząc się podchodząc do mnie i siadając obok mnie po czym powiedział cicho ale wyraźnie- Ja.. kocham cię.

Tego to się kurwa nie spodziewałem. To wszystko było takie pojebane.. Ja wiem że też go kocham ale nie potrafię tego przyznać. To wszystko jest takie dziwne.. Po tym wszystkim co się wydarzyło.. ugh.. Wstałem i poszedłem na dwór ochłonąć. Nie wiedziałem już co myśleć. Kocham go jak cholera i wiem że nic w sumie nie zrobił.. ale to wszystko jest takie dziwne. Przeszywa mnie jakieś dziwne uczucie którego nie rozumiem. Najpierw byliśmy zaciekłymi wrogami, potem byliśmy obojętni co do siebie, potem staliśmy się przyjaciółmi.. a teraz.. 

Teraz miało być niby tak jak dawniej.. lecz.. nie czuję tego. Czuję się tak jakby czegoś nie było.. Westchnąłem i już z trochę uspokojonymi myślami wszedłem do pokoju. Poprosiłem Red'a by poszedł razem ze mną. zgodził się i w całkowitej ciszy poszliśmy do miejsca gdzie znalazłem Red Son'a.. Spojrzeliśmy się po sobie dalej milcząc. Przyjrzałem się trochę mu widząc jego całe poranione ręce. Cieszyłem się że dalej tu stoi bo.. naprawdę uwierzyłem że on odebrał sobie życie. To mnie też zastanawia.. Skąd jego rodzice niby wzięli coś takiego że się zabił? Czy ktoś ich też okłamał?..

Maybe I love you?//SpicyNoodles🧡❤️//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz