Pensylwania

106 0 0
                                    

Pewnego, dość wietrznego popołudnia jak to często w Londynie bywało, moja mama zawołała nas do rodzinnego posiłku. Zwykle jadaliśmy w godzinach między czternastą a piętnasta,lecz tym razem było zaledwie kilka minut po dwunastej. Zeszłam na dół gdzie czekali na mnie już wszyscy członkowie mojej rodziny, między innymi mama,ojciec oraz straszy brat, Adrien. Byłam zwiewnie ubrana,miałam na sobie zwykła czarną spódnicę,biały top i lekką narzutę ma ramionach. Zasiedłiśmy do stołu na którym widniały wykwintne potrawy takie jak homar,sałatka z krewetkami z oliwkami,mango i ananasem czy choćby zwykła lasagna. Większość czasu przesiedzieliśmy w ciszy,tylko Adrien od czasu do czasu coś mruczał pod nosem. Gdy wszyscy skończyli dojadać resztki z talerzy nasz tato poprawił się na krześle, zaciągnął rękawy do góry (co zwykle nie wróżyło nic dobrego),wziął głęboki oddech i spojrzawszy ma mamę powiedział: kochani, przeprowadzamy się do Pansylwanii!. Ja wraz z moim bratem zaniemówiliśmy. Ale jak to!? Z tego pięknego, deszczowego i atmosferycznego Londynu,do Miasta, który jest znany z.... Właściwie to z czego? Sama nawet nie wiedziałam. Do jakiegoś miasta, o którym ni grosza mamy wiedzy?!. Wstałam od stołu,pokazując swoje wielce oburzenie.
-co wy sobie wyobrażacie? Tak po prostu się stąd wyprowadzamy? Bez wcześniejszego uprzedzenia. Ja mam tu znajomych!, Przyjaciół i mój kochany dom.., zachowałam się jak rozwydrzony dzieciak,który nie posiadał manier i nie był wychowany,przyznam że było mi trochę wstyd swoją postawą.
- Melanie, zachowuj się przy stole. Upomniała mnie mama
-owszem, wyprowadzamy się stąd nie dlatego, że to masz kaprys,lecz mama dostała tam ofertę modelingu na staż 2 roczny.
- dodał stanowczo ojciec, któremu najwyraźniej nie podobało się moje zachowanie.
Fakt,może i miałam 19 lat,ale nadal czułam w sobie trochę dziecka. Bo nie zapominajmy że byłam dosyć rozpieszczonym dzieckiem, którego rodzice traktowali jak księżniczkę. Postanowiłam więc dalej wpatrywać się w swoje prawie że całe odkryte uda,by uniknąć kontaktu z ojcem cyz mamą.
-kiedy wyjeżdżamy?. Dodał stanowczo,lecz spokojnie i z opanowaniem mój starszy brat.
-jutro,o szesnastej. Rzuciła mu wręcz natychmiast mama.
Po tej obfitej obiado-kolacji udałam się na górę,do swojego wielkiego niczym przeciętna kawalerka w centrum miasta pokoju. Usiadłam na łóżku które było tak duże, wygodne i miękkie że mógłbym siedzieć na nim godzinami, najczęściej w takie leniwe dni to robiłam,gdyż nie miałam nic innego do roboty niż leżenie i przeglądanie telefonu. Chwyciłam za telefon i od razu wpisałam w wyszukiwarkę "Pensylwania",wyczytałam kilka informacji które mniej więcej pomogły mi wyobrazić sobie ewentualną okolicę wokół naszej nowej willi. Z takich mniej istotnych informacji dowiedziałam się też czegoś,co nieco zachęciło mnie by się tam przenieść. W Pensylwanii mieszkali Monetowie, szlachetna i zamożna rodzina z cholernie przystojnymi trzema braćmi. Z czego co wiem było ich pięciu,lecz tylko Dylan,shane i tony byli zabójczo przystojni. Wyczytałam coś kiedyś o nich,i tak jakoś wpadli mi w oko, a szczególnie tony. 
Gdy siedziałam tak dłuższą chwilę ogarnęłam że z czternastej zrobiła się dziewiętnasta, chwyciłam za miękki szlafrok i udałam się do łazienki by się odświeżyć, po ok. Godzinie wyszłam,ubrałam miękkie kapcie, wyciągnęłam z szafy dużą walizkę (właściwie to chyba z pięć walizek) i zaczęłam pakować wszystko z garderoby. Zajęło mi to ponad trzy godziny. natomiast potem sięgnęłam bo odrobinę mniejsze walizki i spakowałam wszystkie swoje kosmetyki, biżuterie i tym podobne.
Gdy po pięciu godzinach skoczyłam zrobiła się już północ. Zeszłam na dół by zaparzyć sobie herbatę z nadzieją że na nikogo o tej porze się już nie natknę. Myliłam się,bo gdy schodziłam że schodów zauważyłam moją mamę,zeszłam więc i parząc sobie herbatę rzuciłam do niej :
-mamo, dlaczego jeszcze nie śpisz?
-powinnam zadać ci to samo pytanie córeczko. Co robisz tu o tak późnej porze?
Niemrawo skinęłam głową w stronę zaparzacza do herbaty, wyciągnęłam torebkę i zalałam wodą.
- przyszłam zrobić sobie herbatę na rozluźnienie,stresuje się zmianą otoczenia chodź nie mam już 4 lat.
Mama pogłaskała mnie po głowie i poklepała po plecach.
-dla nas księżniczko,zawsze będziesz miała 4 lata. Chodźby nawet po 40.
Uśmiechałam się tylko lekko, gdyż,wiem. Czyżby któryś wpadł ci w oko?
Zarumieniłam się trochę, no bo w końcu po uszy bujałam się w Tonym.
-no tak jagby. Tony jest przystojny.
W moim domu zazwyczaj nie używa się obelg, przekleństwa czy wyzwiska,tak po prostu nas wychowano.

Melanie. dziewczyna, która na zawsze odmieniła życie Tonego.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz