ROZDZIAŁ 55

824 55 4
                                    

💎AURORA💎

– Nie, proszę nie pokazuj mi nawet tej karty – zaznaczyłam dobitnie unosząc wysoko ręce przed młodym chłopakiem, który dotrzymywał mi towarzystwa, gdy Parker kazał mi pójść na zakupy.

– Panienko, Sir dobitnie zaznaczył, że...

– Naprawdę ostatnie czego chcę to korzystanie ze środków Parkera. Poza tym mam swoje pieniądze – pokazałam mu dłonią na torebkę. w której trzymałam swoją jedyną kartę, jaką dała mi rodzicielka. I nie, nie korzystałam z niej będąc w Nowym Jorku.

– Z tego, co mi wiadomo środki na niej są zamrożone przez Don Bellomo. Sam Sir mnie o tym powiadomił – bardzo powoli zagryzł wargę i pochylił się do przodu.

Słucham?

– Nie, to pewnie jakaś pomyłka – zaśmiałam się nerwowo ruszając do pierwszego, lepszego sklepu w centrum handlowym. Mijając tłumy ludzi szłam jak poparzona wchodząc do fikuśnego sklepu z bielizną na rogu. Przyrzekam, że tego nie planowałam.

Chwyciłam z wieszaka pierwszy lepszy komplet bielizny, który pewnie i tak był na mnie za mały i powędrowałam do lady.

– Dzień dobry. To wszystko? – miła ekspedientka uśmiechnęła się do mnie szeroko składając odpowiednio wycięte majtki. – Och, proszę wybaczyć ale to rozmiar S, i nawet te modeleczki ledwo co się wciskają w ten model. A z tego, co widzę ma Pani prześliczne krągłe biodra, i zaproponuje rozmiar M, bądź nawet L, aby było wygodniej.

Przełknęłam ślinę czując rumieniec. Nie czułam od niej podłości, ani tego, że się wyśmiewa. Wręcz przeciwnie. Była przemiła, i uprzejmie zwróciła mi w sumie dobrze uwagę, ale to nie było najważniejsze.

– Dobrze – pochopnie odpowiedziałam. – Proszę rozmiar M.

– Chwileczkę – skinęła i pobiegła w stronę małego magazynu za szklanymi drzwiami.

Westchnęłam opierając się biodrami o ladę. Zmierzwiłam luźno opadające włosy dłonią spoglądając na ochroniarza. Młody chłopak z kręconymi włosami, i opaloną karnacją wyglądał dość zabawnie w czarnym garniturze wśród seksownych szmatek. Parsknęłam, gdy z ukosa skanował dziewczyny, które w alejce śliniły się na jego widok.

– Proszę, a może chce pani przymierzyć?

Ocknęła mnie kobieta pojawiając się zaraz przy mnie.

– N...nie – pokręciłam przecząco głową. – Proszę zapakować – uśmiechnęłam się subtelnie wyciągając z brązowej torebki purpurowy portfel. Wyciągnęłam kartę i przyłożyłam ją do terminala.

– Może system się znowu popsuł – blondynka wymamrotała klikając coś. – Odmowa. Niech pani przyłoży jeszcze raz – podsunęła mi ponownie urządzenie pod nos, a wtedy cień ochroniarza pojawił się przy moim boku. – Kurczę, nie wiem... znowu odmowa.

Czyli, że... miał rację. Sukinsyn, Alvaro Cruz Bellomo zablokował mi dostęp do konta, na którym odłożone miałam środki, które dostałam na osiemnaste urodziny na "czarną godzinę". Jak oni mogli? Kolejny raz zawiodłam się na mamie tak potwornie, że nawet nie spostrzegłam, że Stuart zapłacił za mnie całą kwotę i wziął moje pseudo zakupy.

– Niech się panienka nie przejmuje. Sir, Moretti polecił odwiedzenie jeszcze kilku sklepów. Jeśli panienka chce możemy wrócić znowu do tego i kontynuować...

Momentalnie świat zawirował mi przed oczami, i pewnie, gdyby nie silne ramię Stuarta opadłabym jak długa między ludzi, a oni deptaliby mnie do skutku.

RUBIN |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz