Wybaczyć Czy Nie?

226 8 2
                                    

Stanęłam przed drzwiami i zapukałam delikatnie. Gdy tylko usłyszałam ciche "proszę", powoli otworzyłam drzwi i zajrzałam do środka. Zobaczyłam Zosię, zwiniętą w kłębek na łóżku, i płaczącą cicho. Usiadłam obok dziewczyny i delikatnie zaczęłam ją głaskać po włosach.

- Skarbie, spokojnie - wyszeptałam, nie przestając jej głaskać.

- Jak mam być spokojna? - zapytała przez łzy - Zabrał mi już drugą mamę... - wyznała niepewnie.

- Hej, Słońce, przecież tu jestem, chociaż może przeszło mi przez myśl, żeby zniknąć z waszego życia, ale było to chwilowe - przyznałam, podnosząc ją delikatnie tak, aby położyć jej głowę na swoich kolanach.

- Dlaczego on to zrobił? - zapytała bardziej siebie niż mnie.

- Nie wiem, ale chyba zareagowałam trochę za ostro. Powinnam chociaż pozwolić mu to wytłumaczyć, głupio zrobiłam wybiegając tak pod wpływem impulsu - mówiłam, podświadomie chcąc usprawiedliwić mężczyznę.

- Mógł tego nie robić - wyszeptała nadal płacząc.

W tym momencie zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Wiktora. Spojrzałam na Zosię z wahaniem.

- Odbierz, jeśli dasz radę. Sądzę, że powinniście porozmawiać o tym - wyznała, a ja niepewnie odebrałam połączenie.

- Halo? - odezwałam się niepewnie.

- Cześć Aniu - powiedział cicho.

- Cześć - rzuciłam bez emocji.

- Dasz mi to wytłumaczyć? Błagam cię, Aniu - prosił, a ja słyszałam w jego głosie żal i strach.

Popatrzyłam na Zosię, nie będąc do końca pewną tego, czy chcę słuchać wyjaśnień mężczyzny. Dziewczyna kiwnęła głową, dając mi tym do zrozumienia, że powinnam się zgodzić.

- No dobrze, za dwie godziny zaczynam dyżur, podejdę do ciebie przed tym - oznajmiłam i uśmiechnęłam się pod nosem na samą myśl o tym.

- Dziękuję - usłyszałam po chwili męczącej ciszy - Do zobaczenia - dodał, a następnie rozłączył się.

Odłożyłam telefon na szafkę, która znajdowała się obok łóżka dziewczyny, i ponownie zaczęłam głaskać Zosię po włosach.

- Wybaczysz mu to? - zapytała z odrobiną nadziei w głosie.

Rozumiałam dlaczego ma nadzieję, że wybaczę Wiktorowi. Nie chciała stracić matki po raz kolejny.

- Postaram się wybaczyć, zobaczymy jak będzie to tłumaczył - głos mi się trochę łamał.

- Powinnaś się już chyba zbierać, mamo - powiedziała cicho i powoli podniosła głowę z moich kolan.

Spojrzałam na zegarek leżący na szafce. Miałam jeszcze dość dużo czasu, ale nie byłam pewna jak długo będę u Wiktora, więc postanowiłam pójść już teraz. Powoli wstałam i popatrzyłam na Zosię.

- Kocham cię Córeczko - uśmiechnęłam się wypowiadając ostatnie słowo.

- Też cię kocham Mamo - odwzajemniła uśmiech i wstała, aby mnie przytulić.

Uścisk nie trwał zbyt długo, ale obie go potrzebowałyśmy. Opuściłam pokój dziewczyny i poszłam do łazienki poprawić fryzurę i makijaż, po czym zeszłam na dół, kierując się do wyjścia. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta, jednak nie od razu odpaliłam silnik. Oparłam ręce na kierownicy, a następnie głowę o ręce, pozwalając przy tym na to, żeby wszystkie te emocje ze mnie zeszły, w postaci łez. Po kilku minutach otarłam oczy i uspokoiłam się, po czym zapięłam pas i odpaliłam silnik. Ruszyłam spod domu i skierowałam się ponownie do szpitala. Zaparkowałam obok wejścia do bazy, po czym wyszłam w auta i poszłam w stronę wejścia. Przekroczyłam próg budynku i od razu ruszyłam do socjalnego, aby się przebrać w strój. Po chwili byłam już gotowa do dyżuru, więc poszłam do Wiktora. Bez problemu odnalazłam odpowiednią salę i niepewnie weszłam do środka.

- Cześć Aniu - przywitał mnie jak gdyby nigdy nic.

- Cześć - odpowiedziałam oschle - Do rzeczy, bo za jakąś godzinę zaczynam dyżur.

Patrzył na mnie, a ja widziałam, że bardzo chciał mnie przeprosić za to, co zastałam tu parę godzin wcześniej. Niepewnie podeszłam bliżej łóżka, na którym leżał Wiktor i usiadłam na krześle obok niego.

- Aniu, przepraszam. To nie było to, na co wyglądało - tłumaczył patrząc mi prosto w oczy.

- Tak? A co to było?! - zapytałam z wyraźnym wyrzutem.

W moich oczach automatycznie zaczęły pojawiać się łzy. Bardzo chciałam mu wybaczyć wszystko i zapomnieć o całej sytuacji, ale sama nie byłam pewna, czy dam radę to zrobić.

- Monika to moja dawna znajoma, jeszcze ze szkoły. Miała chwilę i zobaczyła, że cię tu nie ma, więc przyszła porozmawiać. Opowiedziała co się u niej działo przez te wszystkie lata, a był to dla niej bardzo ciężki okres w życiu. Chciałem ją pocieszyć, więc pozwoliłem jej się do mnie przytulić. Wiem, że to wyglądało inaczej i zrozumiem jeśli mi tego nie wybaczysz, ale chcę, żebyś wiedziała, że ja zawsze będę kochał tylko ciebie - gdy to mówił, po moich policzkach zaczęły spływać łzy, niekontrolowanymi strumieniami.

- Wiktor... Ja... Ja chyba muszę to przemyśleć... - głos mi się strasznie łamał i nie umiałam nad nim zapanować.

- Oczywiście Aniu, ja poczekam na twoją decyzję - zapewnił mnie, a ja, nie wiedząc do końca co czuję, niepewnie usiadłam na brzegu jego łóżka i przytuliłam się do niego, wiedząc, że dzięki temu się uspokoję.

Wiktor tylko delikatnie zaczął głaskać mnie po włosach bez żadnego słowa. Cierpliwie czekał aż się uspokoję i się od niego odsunę, jednak moje ciało miało inne plany. Skuliłam się przy nim, wtulając się w niego bardziej, nadal zapłakana i nie panująca nad tym. Poczułam jak pod wpływem mojej bliskości jego mięśnie się rozluźniają, a uścisk stał się czulszy i przyjemniejszy. Po kilkunastu minutach, spędzonych u boku Wiktora, przestałam płakać i powoli się podniosłam, aby spojrzeć mu w oczy. Patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, którym nie sposób było odmawiać, a ja wiedziałam, że już mu wybaczyłam.

- Wiktor... Przepraszam, że tak wybiegłam, nie dając ci nawet dojść do słowa... Powinnam cię wtedy wysłuchać... - głos nadal mi się łamał, gdy to mówiłam, ale już to ignorowałam.

- Aniu nie musisz mnie za to przepraszać. Doskonale rozumiem twoją reakcję, sam zareagował bym tak samo, więc nie mogę mieć o to do ciebie pretensji - trochę niepewnie położył swoją dłoń na moim udzie i zaczął je delikatnie głaskać.

- Dyżur mi się zaraz zaczyna, powinnam już pójść do bazy - szepnęłam, bo tylko wtedy mój głos się nie łamał, i nachyliłam się nad nim, aby delikatnie pocałować go w policzek, chociaż podświadomie chciałam złożyć pocałunek na jego ustach.

Odsunęłam się od niego i wstałam, rzuciłam mu jeszcze jedno przepraszające, a zarazem czułe spojrzenie, po czym wyszłam z sali i wróciłam na bazę.

Mimo WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz