Kiria's POV:
Wyjątkowo nudny był ostatni tydzień, ponieważ był typowo szkolny. Nauczyciele korzystali z tego, że przed zakończeniem roku mogą nas jeszcze trochę pomęczyć i zadawali dość dużo prac do wykonania, dlatego też cały ten tydzień spędziłam sama w czterech ścianach nadrabiając ten tydzień i przyszły, by mieć przynajmniej w następnym tygodniu więcej swobody. W moim życiu za dużo się nie zmieniło: spałam, jadłam, uczyłam się i tak w kółko.Jest piątek, czyli moje wybawienie, gdyż w końcu koniec tygodnia roboczego i mogę sobie troszeczkę po odpoczywać. Wiem również, że totalnie nikt nigdzie nawet nie chciał wychodzić, więc nawet nie pytałam tylko po powrocie z szkoły od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam. Zarywałam nocki tylko po to by nauczyć się wszystkiego z wyprzedzeniem tak, wiec nie dziwię się swojemu zmęczeniu.
Dziś było bardzo słonecznie idąc do szkoły jak i z niej wracając czułam ciepło na moich plecach. Niebo było bez chmurne, a każdy już chodził z czapką na głowie z wyjątkiem Stacy i Katie, bo uważają, że popsują sobie tym fryzurę. W szkole nie działo się nic nadzwyczajnego tam w zasadzie nie koniecznie odzywałam się do kogokolwiek tylko Joe zapytał się mnie, czy jemy na dworze, czy na stołówce, ponieważ z względu na pogodę dyrekcja pozwoliła nam brać tacki z jedzeniem na dwór I jeść sobie jedzenie na ławkach, które się tam znajdują i my wybraliśmy faktycznie jedzenie na zewnątrz.
Faktycznie na ławkach może i rozmawialiśmy ale strasznie zdawkowo i większość czasu siedzieliśmy w przyjemnej ciszy. Nie wiem czy coś się wydarzyło o czym ja nie miałam pojęcia, ale nawet jeśli to i tak dobrze, że chcieli zemną zjeść.
***
Obudził mnie dźwięk pukania do drzwi, zanim jednak wstałam by je otworzyć odruchowo sprawdziłam godzinę na telefonie była piętnasta trzydzieści. Zwlokłam się z łóżka i nawet nie patrząc na to jak wyglądam zeszłam na dół by otworzyć te drzwi. Rodziców nie było w domu, gdyż byli w pracy, tak to bym nie wstawała, jestem odrobinę wkurzona jak to zawsze po przebudzeniu. Kiedy już dotarłam do drzwi ani razu nie chwiejąc się na schodach otworzyłam je gwałtownym pociągnięciem za klamkę.
-Kto śmie przerywać mi mój sen -bardziej brzmiało to jak groźba, a nie pytanie.
-Tylko ja - usłyszałam dość głęboki głos, więc postarałam się wyostrzyć zmysły i spojrzeć kto przyszedł w odwiedziny do najlepszej koleżanki.
A przede mną stał Blaise.
-Boże czego ty chcesz? -zapytałam ostro, lecz jednak delikatnie jak na mnie po przebudzeniu.
-Właśnie wyciągam cię z domu masz około dziesięciu minut na przygotowania, bo nie chce mi się dłużej czekać -rzekł stanowczo.
-Wejdź -powiedziałam ostatecznie.
Otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam szatyna do środka.
-To masz trzydzieści minut -oznajmił.
-A to z jakiej racji? -zapytałam ciekawa, dlaczego nagle wydłużył mi czas.
-Skoro mnie już wpuściłaś to muszę mieć wystarczająco czasu by poprzeglądać zdjęcia z twojego dzieciństwa -rzekł, a głowę miał odwróconą w kierunku zdjęć, które stały na komodzie, miałam może z sześć lat kiedy zdjęcia były robione i pozowałam tam z całą rodziną.
Zamknęłam drzwi wejściowe I ignorując szatyna, który stał w salonie ruszyłam po schodach do swojego pokoju. Oczywiście zakładając, że to żaden przestępca, który uznał iż dobrym pomysłem będzie przebranie się za Blaise'a i okradzenie mnie.
CZYTASZ
We regret only after the fact
Romans"Wyciągnęli mi pocisk z ciała, lecz kto zatamuje krawawienie" 2023~