7. Dobranoc, Cassie

414 28 0
                                    

Życie to nie bajka, a bajka to tylko piękna historia, w której padają piękne słowa i która jest tylko naszą fantazją. Czymś co sami chcielibyśmy przeżyć. Rodzice na dobranoc opowiadają swoim pociechą właśnie takie historie. O księżniczkach, miłości i innych słodkich rzeczach. Historie, które kończą się szczęśliwie. Słuchając takich opowieści samemu chce się coś takiego przeżyć. Szkoda tylko, że nie wszystko kończy się szczęśliwie. Nie ma pięknych zakończeń, nie ma wielkiej miłości i żyli długo i szczęśliwie. Wierzymy w to co słyszymy, usprawiedliwiamy zachowania naszych bliskich i co najważniejsze wybaczamy błędy, które nie są oznaką miłości czy podobno były dla naszego dobra. Wybaczamy, bo chcemy wierzyć w niewinność drugiej osoby. Dajemy jej drugą szansę tylko po to, żeby ta osoba popełniła kolejny błąd i zraniła nas dogłębnie. Czasami coś co jest dobre lub się takie wydaje, wcale takie nie jest. Nie wierzcie ślepo w czułe słówka, to czyny się liczą. Nie podążajcie ślepo za kimś kto nie jest tego wart.

***

Słońce padało na miejsce, w którym siedziałam. Lubiłam takie popołudnia. Mogłam usiąść na świeżym powietrzu i rozkoszować się piękną pogodą. Mama z samego rana pojechała odwiedzić dziadka Erica, a tata pojechał gdzieś z wujkiem Cameronem. Rozsiadłam się wygodnie na swoim wiszącym fotelu, który kupiłam, żeby w takie dni jak ten, usiąść na zewnątrz i poczytać. Otworzyłam książkę na stronie, na której skończyłam wczoraj. Zostało mi zaledwie ponad sto stron do końca i muszę przyznać, że to najlepsza część z tej serii. Uwielbiałam Remo. Może i był brutalnym i żądnym krwi mężczyzną, ale był moim ulubieńcem. Z zapartym tchem czytałam kolejny rozdział. Tak wiele się tam zadziało.

- Co robisz? - głos mojego brata, rozległ się tuż przy moim uchu. Podskoczyłam wystraszona przez co upuściłam książkę.

Miałam tylko nadzieję, że się nie zniszczyła podczas upadku.

- Hunter, idioto. - jęknęłam. - Nie strasz mnie. - zerknęłam na niego spod byka.

Hunt uśmiechnął się do mnie w ten swój typowy sposób i podkradł moje ulubione ciastka, które piecze mi mama na każde urodziny. Jutro wypadają siedemnaste. Jak to powiedziała nasz mama, ostatni rok przed pełnoletnością. Liczyłam, że skoro rodziców nie ma w domu, będę mogła skończyć czytać. Jutro jak nic zbierze się tutaj cała moja rodzina i nie będę kiedy miała dokończyć. Byłam akurat w trakcie ważnej sceny, aż pojawił się Hunt.

- Co czytasz? - schylił się po książkę, która leżała na ziemi i zajął wolne miejsce naprzeciw mnie. - Hmm, Złamana Duma. - wymamrotał, oglądając ją pobieżnie. - O czym to jest? - spytał, w dalszym ciągu spoglądając ze skrzywioną miną na okładkę.

Nachmurzyłam się. Sięgnęłam po ciastko i wepchnęłam je sobie do buzi. Dalej obserwowałam bruneta ze skrępowaniem.

- A co nie umiesz czytać? - odparłam zirytowana. - Z tyłu masz opis.

- Widzę przecież. - warknął, obrzucając mnie nieprzychylnym spojrzeniem.

- Czytanie nie boli, Hunt.

Wymamrotał coś pod nosem i skupił się na tekście z tyłu książki.

- To o mafii?

Był zaskoczony. Westchnęłam, próbując powstrzymać się od głupiego komentarza. Odrzuciłam do tyłu głowę i spojrzałam w niebo.

- Pytasz czy potrzebujesz potwierdzenia?

Powinnam ugryźć się w język. Nie zrozumcie mnie źle. Kocham go, ale od samego rana chodzi za mną jak cień i wystawia moją cierpliwość na próbę.

Mafioso's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz