Rozdział 3

143 14 36
                                    

Kiedy lekcje dobiegły końca i wyszłam przed szkołę, koło bramy czekał na mnie Ethan. Już wcześniej dałam znać mojemu szoferowi, że dziś wrócę później, więc teraz pożegnałam się z Amelią i ruszyłam w stronę chłopaka.

Ethan uśmiechnął się zalotnie się na mój widok, co ja też odwzajemniłam uśmiechem, choć może nieco mniej szczerym. Ten chłopak był naprawdę przystojny i Amelia chyba miała rację, mówiąc, że chyba coś ze mną nie tak, skoro chyba jako jedyna dziewczyna w promieniu stu kilometrów na niego nie leciałam.

- Zatem gdzie proponujesz byśmy się udali? - zapytałam go, kiedy opuściliśmy teren szkoły.

- W okolicy jest taki jeden sprawdzony już przeze mnie bar, koniecznie muszę ci go pokazać, to jedne z moich najnowszych odkryć.

Jeśli miałabym być szczera, wizja baru mnie nie przekonywała, zdecydowanie bardziej lubowałam w uroczych kawiarenkach, najlepiej pełnych pyszny ciastek z kremem, ale pozwoliłam Ethanowi zaprowadzić nas do tego baru, zwłaszcza, że wydawał się nim autentycznie zachwycony.

Niedługo później, bo raptem kilka przecznic dalej, ukazał nam się ten niby słynny zdaniem Etahana bar. Z zewnątrz nie wyróżniał się niczym szczególnym, zwykły czarno-czerwony szyld z nazwą powieszony na ciemnoszarym budynku. Kiedy Ethan pchnął masywne, ciemne drewniane drzwi, puszczając mnie przodem, uderzył we mnie ciężki zapach, który zazwyczaj panuje w barach. Mieszanka skóry, alkoholu i czegoś jeszcze czego nie umiałam nazwać. Od środka lokal prezentował się dużo lepiej.

Na środku niedużego prostokątnego pomieszczenia stał długi bar, a na bordowych ścianach wisiały różne wycinki z gazet i czarno-białe zdjęcia w dość imponujących ilościach. Ethan ruszył do jedno z okrągłych stolików stojących w rogu, a ja podreptałam za nim, stukając obcasami o kafelki na podłodze ułożone w szachownice. Zajęłam miejsce naprzeciwko niego na czerwonej kanapie, kiedy on usiadł na krześle i od razu wziął się za przeglądanie karty drinków.

Do wnętrza wpadało niewiele światła przez przyciemnione w oknach szyby, a lampy wiszące na suficie dawały lokalowi raczej poblasku niż go rzeczywiście oświetlały. Cały bar wydawał się trochę przeniesiony nie z tej epoki z tymi okrągłymi stołkami przy barze czy starym radyjkiem na kontuarze, które grało sobie w najlepsze jakieś przestarzałe piosenki.

- Jak znalazłeś ten bar? - zapytałam, bo było to raczej miejsce z pokroju tych zapomnianych przez świat, bo oprócz nas byli tu tylko pojedynczy goście. I nie było jednym z wikwintnych miejsc, w którym lubowali przebywać moi bogaci znajomi.

- Całkowicie przez przypadek, kiedy wracałem kiedyś do domu – odpowiedział wciąż wpatrzony w kartę drinków.

Ethan zdecydowaniem był typem osoby, który na imprezach jako pierwszy otwiera butelkę wódki, pijał alkohol jak wodę, choć w jego przypadku to tej wody było raczej mniej, więc taki bar był w jego stylu.

- Masz jakieś plany na sobotę mała Clermont? Moglibyśmy gdzieś razem wyskoczyć. Jakaś randkę czy coś - powiedział nawet nie odrywając wzroku od karty.

- Och, chyba mam wolne, ale... - nie zdążyłam dokończyć, kiedy mi przerwał.

- To super, to już nie masz wolne, jesteśmy umówieni - powiedział z niezbitą pewnością, że przecież mu nie odmówię.

- Wiesz już co zamawiasz? - zapytałam, chcąc na chwilę uciec od jego towarzystwa. Nie do końca podobało mi się jego zachowanie.

- Chyba tak, wezmę to – powiedział wskazując jedną z pozycji na karcie.

- Okej, to ja zamówię – powiedziałam, wstając od stolika i ruszając w stronę kontuaru, bo czułam się nie komfortowo siedząc obok niego.

Bar obsługiwała tylko jedna barmanka, bo najwyraźniej w knajpie nie było na tyle osób, by na tej zmianie potrzebne były dwie osoby. Kiedy podeszłam do baru, dziewczyna stała do mnie plecami i obróciła się w moją stronę, dopiero kiedy oparłam się o kontuar. Kiedy ujrzałam twarz barmanki, aż sapnęłam z zaskoczenia.

FallenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz