19. Moja

2.1K 124 1
                                    

Justin's POV

- Co to za budynek? - spytałem przyjaciela, gdy byliśmy już na miejscu.

- Justin.. - westchnął.

- Co? - zaniepokoił mnie jego ton.

- Tutaj, cóż.. Sprzedają dziewczyny.. - moje serce biło cholernie szybko.

Miałem nadzieję, że moja Mary wciąż tam była, ale tylko dlatego, że chciałem ją jak najszybciej objąć. Trzymać w swoich ramionach i wiedzieć, że jest bezpieczna.

Chwyciłem dwa pistolety. Jeden schowałem w spodnie, a drugi mocno trzymałem w dłoni. Wybiegłem z samochodu i podbiegłem do kamienicy.

- Justin, zaczekaj. Musisz być cicho. - szeptał Chris, przybiegając i zatrzymując mnie.

- Zabieraj ręce. Kurwa, muszę po nią iść, rozumiesz?

- Ja pieprzę, Justin! Chcę ci przecież pomóc! Jestem tu z tobą.

- Wybacz, stary. - westchnąłem.

- Nieważne, jaki mamy plan?

- Zabijamy każdego sukinsyna napotkanego na naszej drodze. - wycedziłem przez zęby.

- Dobra, ale pamiętaj. Musisz być jak najciszej.

- Luz. - po tym weszliśmy do środka przez otwarte okno na parterze.

Od razu zauważyłem dwóch facetów, siedzących na kanapie i popijających piwo. Skradłem się do nich cicho, tak jak radził mój kumpel. Gdy Chris był już obok, na mój znak chwyciliśmy ich łby, mocno zaciskając ręce wokół szyi.

- Gdzie jest dziewczyna? - mówiłem ostro.

- Jaka dziewczyna? - łysy ledwo zapytał.

- Wyróżnia się, na pewno ją pamiętacie. Ma różowe włosy.

- A, ta kurwa. - zaśmiał się brunet, którego przytrzymywał Chris.

Bez zastanowienia przycisnąłem do jego skroni klamkę i nacisnąłem na spust. Nikt nie ma prawa obrażać mojej kobiety.

- Stary, co ty robisz? Chcesz, żeby zaraz się tu zebrali ich ludzie?! - syknął mój kolega, ale zignorowałem to.

- Gadaj, gdzie ta dziewczyna? - przyłożyłem pistolet do głowy łysego.

- Uciekła nam. - odpowiedział.

- Kiedy?

- Wczoraj.

- Próbowaliście ją znaleźć?

- Jasne, że tak. W końcu mogłaby nas wsypać. Ale bez skutku. Potrafi się ukrywać.

- Któryś z was jej coś zrobił?

- Nie.

- Dobra.. A teraz czas się z tobą pożegnać.

- N-Nie. - zadrżał. - Dlaczego?! - zaśmiałem się.

- I ty pytasz dlaczego? Odważyłeś się dotknąć niewinną dziewczynę, to odważ się teraz za to zapłacić, skurwielu. - syknąłem.

- Justin, słyszę czyjeś kroki! - szepnął Chris.

Odwróciłem się w stronę łysego i najpierw wycelowałem prosto w jego serce, a kolejno w głowę. Od razu padł.
Dałem znak przyjacielowi, że czas wychodzić i tak też zrobiliśmy.

Niestety po tej wizycie nie dowiedziałem się wiele.

-*-

- Kurwa, gdzie ona może być?! - krzyknąłem, odpalając papierosa.

Byłem już wkurwiony. Od tak długiego czasu nie wiedziałem co się z nią działo, nie miałem jej przy sobie.

- Justin, przecież rzuciłeś palenie.

- Owszem, rzuciłem palenie, ale dla niej. Teraz jej przy mnie nie ma i ja pierdolę, muszę zapalić. - zaciągnąłem się mocnym papierosem.

- Dobra, rób co chcesz. - stwierdził.

- Mary, znajdę cię. - szepnąłem do siebie, wypuszczając z płuc dym.

Mary's POV

- Bolą mnie już nogi, możemy wracać? - narzekałam.

- Pewnie. Chodź. - złapał mnie za rękę, a ja stanowczo wyrwałam się z uścisku.

- Prze-przepraszam.. - wyjąkałam i zaczęłam wpatrywać się w nierówną powierzchnię.

- Nie, to ja przepraszam. Znowu. - zauważyłam jego buty tuż przed moimi, co oznaczało, że przede mną stał.

Podniosłam wzrok i ujrzałam jego smutne, zielone oczy.

- Wracajmy już. - wyszeptałam.

-*-

- Max?

- Tak? - jego głos rozniósł się po domu.

- Chyba muszę się już stąd wyprowadzić. - mówiąc to, usiadłam na zimnej, skórzanej kanapie.

- Co? Dlaczego? - spytał chłopak, przechodząc z kuchni do salonu.

W powietrzu unosił się piękny zapach pieczonego kurczaka.

- Muszę, Max. - spojrzałam w jego poszarzałe oczy.

- Zrobiłem coś źle? - usiadł obok mnie i objął moje dłonie swoimi.

- Nie, to nie przez ciebie.

- To dlaczego chcesz się wyprowadzić? I.. Zostawić mnie.

- Max.. - westchnęłam.

- Mary, nie możesz tak po prostu odejść.. Nie mogę na to pozwolić. Znalazłem cię samą i nieprzytomną w lesie. - ścisnął moje dłonie.

Skrzywdzona // Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz