*Obudziłam się bo usłyszałam jakieś krzyki...Co do- Eh, nie chętnie wstałam i wyszłam na dwór, czekaj...czy to jest V?! W życiu nigdy tam nie idę! Dobra pójdę ale, wezmę pistolet. Wziełam pistolet i wyszłam na dwór, schowałam się za jakimś kawałkiem metalu i obserwowałam*
V-TY BEZUŻYTECZNA, GŁUPIA KUPO ZŁOMU!*V walneła N'a w głowę*
N-Au, V to bolało...
V-NO I CO MNIE TO DO CHOLERY OBCHODZI!?! MIAŁEŚ JEDNO ZADANIE I JAK ZAWSZE, ZJEBAŁEŚ!
N-V przestań!...
V-POPROSTU ZAMKNIJ RYJ!*V roztrzaskała N'owi łeb**Szybko się schowałam. Serce waliło mi jak szalone. Co tu się właśnie odjebało?! Zobaczyłam czy V już odeszła...Nie ma jej, N już ożył. Jakimś cudem. Ale to było przerażające. Wracam do mojego pokoju. Szybko wstałam i uciekłam. Miałam poczucie winy że mu nie pomogłam...Ale bałam się że skończe jak on...*
(Hejcia! To kreator tej opowieści! Mam na imię Milan i mam 12 lat :D. Bardzo lubię pisać takie opowiadania! Napewno w przyszłosci napisze jeszcze coś z Eddsworld albo innych fandomów :3! Mam nadzieję że narazie sie podoba :] Miłego czytania kolejnych rozdziałów! :D)