„Czasami musisz przejść przez piekło, aby znaleźć swoje niebo"
~Rachel Van Dyken
Na początku był anioł i demon. A przed nimi roztaczał się ogromny las, do którego prawie żaden śmiertelnik nie odważył się zapuścić. Przez miejscowych został nazwany Lasem Obłąkanych, gdyż każdy, kto z niego wracał, tracił zdrowe zmysły. Jeśli wracał.
Pierwsze promienie wschodzącego słońca przebijały się między drzewami, gdy anioł gnał przez gęsty Las Obłąkanych, przyciskając do siebie mocno Księgę. Cienie podążały tuż za nim, czasem wyprzedzając go po bokach, tym samym ograniczając słabe światło poranku oraz drogę ucieczki. Las zrobił się znacznie bardziej ponury i przerażający niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak anioł znał tę tanią sztuczkę i nawet na moment nie zwolnił.
Nagle do przodu wyskoczyła cienka wstęga cienia, która owinęła się dookoła kostki anioła, jak sznur szubienicy na szyi skazańca. Księga wyleciała z dłoni anioła, a ciemność pochłonęła go w jednej chwili.
— Oszukujesz! — wykrzyczał, wściekle uderzając pięściami w ziemię.
— Mogłeś przywołać światło.
Spomiędzy drzew na małą polanę wyszła wysoka postać otulona w czarne szaty. Spokojnie zbliżył się do Księgi i podniósł ją. Dopiero wtedy spojrzał na anioła.
— Och, nie złość się. Nie do twarzy ci z gniewem, mój aniele.
Demon uśmiechnął się szeroko, a następnie wystawił rękę, by pomóc aniołowi wstać. Z westchnieniem ujął dłoń, a demon dostrzegł delikatne rumieńce na policzkach anioła.
— I tak oszust z ciebie.
Demon wciąż trzymał anioła za rękę i teraz przyciągnął go bliżej siebie.
— Ale mam Księgę.
Anioł spanikowany cofnął się o krok. Spojrzał groźnie na demona, który nonszalancko oparł się ramieniem o jedno z drzew.
— Nie możesz oddać Księgi śmiertelnikom!
Demon zmarszczył brwi. Złośliwy uśmieszek błąkał mu się na ustach.
— Nie mogę?
— Nie możesz! Taka wiedza nie jest przeznaczona dla nich. Możesz zniszczyć cały plan!
— Plan? Ten sam plan, który przewiduje zniszczenie świata? — Anioł zawahał się, a demon kontynuował: — Nie chcę brać w tym udziału. Nie chcę walczyć przeciw tobie.
— Ani ja przeciw tobie — zapewnił o wiele łagodniejszym tonem. — Ale to nadal nie zmienia faktu, że nie możesz oddać Księgi dziecku.
— Szybko się uczy.
— To nie ma znaczenia. Księga ją zniszczy.
— Jest bardzo utalentowana. Poradzi sobie.
— Nie wątpię, ale...
— Nie ma żadnego „ale". Nie chcę walczyć przeciw tobie — powtórzył demon. — Oddam jej tę Księgę, a ty nie próbuj ponownie jej wykradać. Śmiertelnicy otrzymali wolną wolę, więc przekonajmy się, jak ją wykorzystają. Pozwól im zdecydować...
— Nie wolno nam ingerować — przerwał anioł.
— Nie będziemy. Przypadkiem zgubiłem Księgę, przypadkiem została znaleziona.
— Przypadki nie istnieją.
Demon przechylił głowę i się uśmiechnął.
— W takim razie właśnie jeden stworzyłem.
Anioł nie wyglądał na przekonanego. Demon zbliżył się o krok i położył dłoń na policzku anioła, w ten sposób zmuszając, by na niego spojrzał.
— Zaufaj mi. Wiem, co robię.
I nie czekając na odpowiedź anioła, zniknął wraz z Księgą pomiędzy drzewami. Ciemność zaczęła ustępować, a jej miejsce zajęły promienie porannego słońca. Wszystko toczyło się znów swoim rytmem. Anioł odetchnął głęboko.
„Pozwól im zdecydować".
„Nie chcę walczyć przeciw tobie".
Miał nadzieję, że nie pożałuje tej decyzji.
CZYTASZ
Dziewięć Kluczy
FantasyKoniec kwietnia. Wyjątkowo słoneczny dzień. Poranek jak każdy inny, nie licząc snu, który prześladuje Kaitlyn od dziecka. Ale przecież każdy z nas czasami śni. Jednak kiedy postać ze snu pojawia się na korytarzu w szkole, Kaitlyn ma bardzo złe prze...