Co... Co się dzieje? Czemu jest... Czemu otacza mnie jedynie... Czerń? (Tak przenikająca całego mnie...)
Nie słyszę nic... Nawet szumu... Jedynie myśli, tak skłębione...
To sen? Nie... A może... Lecz czy we śnie byłbym tak świadomy tego, że rzeczywiście się w nim znajduje?... To niemożliwe.
A jeżeli...
To koniec. (Czy to koniec?)
Moje wszystkie starania, które przysparzały mi samych strat nie mają już znaczenia. (A może mają?)
Co jeśli jestem w czyśćcu... I teraz przyjdzie mi odpokutować... Cholera... To tak wygląda? Nie czuję nic. Żadnego oporu, żadnej płaszczyzny, na której mogło się okazać, że się znajduje.
Nie czuję nawet własnych kończyn, przez które miałbym pewność, że jestem faktycznie człowiekiem, a nie jedynie pozostałą po nim świadomością...
Kurwa...
Kim jestem? (Właściwie, kim byłem...) Jak miałem na imię... Moja rodzina? Co z nią? (Czy w ogóle ją miałem?) Jak wyglądałem... Nie wiem nic... O sobie... (?) Czemu cały czas czuję poczucie wstrętu...(do samego siebie.) Cały czas doskwiera mi myśl... Nie byłem kimś, kto mógłby się poszczycić jakim kolwiek sukcesem. Dręczy mnie... (Łatwiej by było powiedzieć, co mnie nie dręczy...) Poczucie wstydu, ale jednocześnie ulgi, że to już koniec...
Tak... To nie jest bezpodstawna nicość... To zwieńczenie mojego dotychczasowego, zgniłego życia.
Kimkolwiek byłem, już mnie nie ma.
CZYTASZ
Świat, którego nie znamy.
Fanficco, jeśli nie jesteśmy jedyni? jeśli jesteśmy tylką jedną linią czasową, pośród nieskończonej ich ilości? I co, jeśli przyjdzie nam żyć w jednej z nich? Pomysł zaczerpnięty z książki Remigiusza Mroza - "Projekt Riese".