Dzień jak co dzień. Mama wróciła do domu i znowu zaczęła się kłotnia. Zamknęłam drzwi aby nie słyszeć ich krzyków jednak nic nie pomogło, schowałam się pod łóżko aby się skryć. Bałam się ich. Moja głowa zaczynała pulsować. Nie.Wytrzymam.Wzięłam drżący oddech i wyczołgałam się spod łóżka. Chwyciłam swój plecak i spakowałam potrzebne rzeczy. Marne kieszonkowe, przekąski które miałam w pokoju, bluzę, koc, zapasowe buty, koszulka, bielizna, napoje, telefon, ładowarka. Jako dziesięciolatka już przeżywałam takie piekło, a dzisiejszy dzień to było nic. Zazwyczaj to ja obrywałam. Ostatni raz spojrzałam czy mam wszystko.
To był mój dzień. Mój dzień aby zacząć wszystko od nowa.
Nie wiem ile dokładnie szłam ale droga na piechotę z Carlsbad do Los Angeles była wyczerpująca. Szłam na pewno więcej niż 30 godzin. Nigdy w życiu nie będę robić takich dystansów, następnym razem ukradnę samochód.
Dwa lata później.
Nie miałam za bardzo gdzie mieszkać ani co jeść. Nie chodziłam nawet do szkoły. Zazwyczaj siedziałam i żebrałam. Mieszkałam w różnych miejscach, opuszczone budynki lub jakieś śmietniki, musiałam uważać żeby nikt nie zadzwonił na policje która odesłałaby mnie do sierocińca. Bo nie było mowy abym tam poszła.
Siedziałam pod sklepikiem i jadłam kanapkę którą dostałam od pani sklepikarki. Pod stacje benzynową podjechały trzy auta. Wszystkie czarne, pierwsze i ostatnie jak się nie mylę były to range rovery sport SV a w środku było to porsche 911 gt3 rs. Przyglądałam się zaciekawiona zamaskowanym mężczyzną. Na ich twarzach były maski zasłaniające całą twarz a na oczach okulary przeciw słoneczne, mieli także jakieś kamizelki. Osoba z środkowego samochodu nie wyszła.
Gdy zatankowali pojazdy dwóch z nich ruszyło w stronę wejścia sklepiku. Ten pierwszy wszedł do środka a drugi stanął przede mną. Uniosłam wzrok do góry. Mężczyzna kucnął tak że był na mojej wysokości.
- Chcesz mieć swój własny dom mała? - zapytał grubym głosem. Zgryzłam lekko wargę nie będąc pewna. Pokiwałam głową. - Pojedź z nami a dostaniesz dom i prace. Nasz szef ci to zagwarantował. - dodał i wyciągnął w moją stronę dłoń. Zastanawiałam się co zrobić. Ale czy ja miałam
inne wyjście jeżeli nie chciałam trafić do żadnego domu dziecka ani nie być nadal bezdomną? Nie.Chwyciłam za jego dłoń tym samym wplątując się w coś z czego nie będzie wyjścia.
***
Hejka misie. Wreszcie po dwóch latach postanowiłam poprawić te książkę, bo pomimo tego iż pomysł miałam fajny źle ją napisałam:/ będe starać się naprawiać te rozdziały jak najszybciej.
Trzymajcie się misiaki!M.-12.01.25r.
YO misie te opowiesc zobaczylo juz ponad 3 k ludzi, nie wierze wsm sama ale dzieki wan bardzo ze to czytacie. Kocham was<3 8.07.2024

CZYTASZ
„Dzieli nas krew"
Action~ stary tytuł „Kim jesteśmy?" Julie już jako dziesięciolatka przeżywała piekło w domu. Pewnego dnia w obawach że rodzice znowu będą tak zezłoszczeni że ona oberwie pozbierała swoje rzeczy i uciekła z domu oraz miasta. Jej rodzice nawet jej nie szu...