Rozdział 32

47 9 0
                                    

Nyja

- Nic ci się nie stało duszyczko? Wpadłaś tu z takim hukiem. 

Uśmiechnęłam się do babci, która uważnie mi się przyglądała. 

- Znasz mnie lubię efektowne wejścia. 

Wstałam otrzepując przy tym ubranie pomimo, że nie było takiej potrzeby podłoga aż lśniła czystością. 

- Płakałaś? 

Za każdym razem popełniam ten sam błąd. Tak bardzo się spieszę, że zapominam sprawdzać jak wyglądam. Zresztą mam wrażenie, że o czymś jeszcze zapomniałam. Jak tak dalej pójdzie to wreszcie stracę głowę. Nie mam zamiaru popełniać drugi raz tego samego błędu. W końcu skoro zazwyczaj spokojny Ceres chciał dosłownie pobić Chorsa to od reszty rodziny mogę oczekiwać podobnej, jak nie brutalniejszej reakcji. Nie mogą się dowiedzieć.

- To wszystko przez całą tą sytuację. Za bardzo to wszystko przeżywam.

Do pewnego stopnia nie było to kłamstwo, w końcu sprawa z Vaku również mnie martwi, może nie do tego stopnia, żebym płakała. Co jest w sumie trochę przerażające, jak bardzo spotkanie z przeznaczonym na mnie wpłynęło.

- O moje biedactwo. - kobieta mnie przytuliła, co wystarczyło, żebym poczuła ulgę. Jakoś obecność rodziny sprawia, że czuję się jak mała dziewczynka, która jest bezpieczna i nic nie jest w stanie tego zmienić. - Jadłaś już coś?

- Nie zdążyłam. Jednak chciałam cię o coś zapytać. Zresztą dziadka też.

- To może poczekać. - Katami nie dała mi dokończyć. Mogłam się tego spodziewać. - Śniadanie już czeka.

- Mogę najpierw pójść się ogarnąć? - zapytałam w tej samej chwili zauważając, że miałam na sobie piżamę. Co nie umknęło czujnemu oku babci.

- Oczywiście. Tylko się pośpiesz, bo ci wystygnie.

- Tak jest! - krzyknęłam jednocześnie salutując kobiecie, która się zaśmiała.

- No już leć. 

Bez zbędnych słów poszłam w stronę mojego pokoju. Na szczęście miałam tam wszystkie potrzebne rzeczy. Najbardziej cieszyłam się z posiadania kosmetyków, które ukryją znaki mojej nieprzespanej nocy. Po kilku minutach byłam już gotowa. Na wszelki wypadek wzięłam również tabletkę przeciwbólową. Miałam misję do wykonania i żaden ból nie mógł mi w tym przeszkodzić. Szkoda tylko, że nie pomogą na każdy rodzaj bólu.

Schodząc na dół dotarła do mnie dobrze znana już wymiana zdań. Stanęłam w progu drzwi i z uśmiechem na ustach się jej przysłuchiwałam.

- Ojcz… tato - na szczęście wuj, szybko się poprawił. - Nie potrzebuje rad na temat małżeństwa. Świetnie sobie radzę.

- Naprawdę a kiedy ostatnim razem byłeś z żoną na randce?

- Nie każdy lubi co chwilę na jakieś chodzić. Prawda Sunny?

Mężczyzna trochę się przeliczył, gdyż ciocia miała na ten temat odmienne zdanie.

- Moglibyśmy co jakiś czas na jakąś pójść.

- Aha widzisz. - dziadek aż podskoczył w miejscu ze szczęścia. -  Miałem rację. Słuchaj się swojego mądrego taty.

- Chyba przemądrzałego.

- Uważaj sobie. Mam bardzo dobry słuch.

Nie mogłam już dłużej się powstrzymywać i parsknęłam śmiechem. Co nie uszło uwadze moje rodziny.

It's My Darkside (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz