Nie tak dawno i nie tak daleko. W wielkim mieście, w małym mieszkanku z balkonem mieszkała sobie pan i pani. Byli oni bardzo szczęśliwi, że mają siebie oraz kotkę o imieniu Mimi.
Mimi miała czarno- białą sierść, zielone duże oczy, odstające uszka oraz długie, białe wąsiska. Mimi uwielbiała się bawić i chociaż była zwykłym kotem domowym jak inne dla pani i pana była najbardziej niezwykłym zwierzątkiem na świecie. Oboje bardzo ją kochali. Jednak byli mocno zabieganymi osobami. Mimi zostawała codziennie sama w domu i wyczekiwała na ich powrót. Pani i pan zostawiali jej dużo zabawek, w tym jej ukochaną, fioletową myszkę z materiału. Kotka zostawała rano sama, zjadała swoje śniadanie a później bawiła się pozostawionymi zabawkami. Czasami śledziła świat zza oknem a gdy było ciepło wychodziła na balkon i wsłuchiwała się w świat za barierką. Bardzo często nudziła się przez nieobecność jej ukochanych ludzi. Nigdy nie wychodziła sama, ponieważ pani zawsze powtarzała jej, że jest to niebezpieczne. Widziała świat z bliska, gdy jej właścicielka zabierała ją na spacery w specjalnych szelkach ze smyczą. Mimi wciąż słyszała, że miasto i auta bywają niebezpieczne, dlatego mogła wychodzić tylko z kimś a nigdy sama. Natura Mimi jednak wabiła ją na gdzieś dalej. Było jej wciąż mało. Nie chciała być tylko domowym kotem. Chciała czasem uciec i zobaczyć inne otoczenie. Ujrzeć, co kryje się za drogami, które znała już od dawna. Była ciekawa jak duży jest świat, który ich otacza. Czuła, że nie składa się on tylko z paru dróg. Kiedy wychodziła z panią na spacery nie szły nigdy jedną drogą do końca. Zastanawiała się, gdzie one mają swój koniec i czy go mają. Była tylko małym kotem, ale wyobrażała sobie, że świat musi być wielki, tak jak widziała pełno różnych osób, które ciągle były inne a nie te same. Nie rozumiała swojego przyjaciela Rudusia, który mieszkał obok a ich balkony się prawie stykały. Ruduś, który był dużym i starszym kotem o biało-rudej, długiej sierści uwielbiał spędzać czas w domu na spaniu, jedzeniu i zabawie. Czasami odwiedzał Mimi na jej balkonie, prześlizgując się przez otwory w barierkach. Nigdy jednak nie chciał prześlizgnąć się przez nie gdzieś dalej. Czasami razem się bawili i rozmawiali. Był jej kocim przyjacielem, który wiedział więcej.
Jak co dzień państwo wróciło z pracy późnym popołudniem. Pańcia ugotowała obiad, zjadła a potem wraz z panem bawili się z nią za pomocą wędki. Mimi uwielbiała skakać i łapać piórko na końcu zabawki. Było jaskrawe i zabawnie wyglądało. Przyjemnie było jej polować na nie. Tak samo jak spróbować złapać czerwoną kropkę, która brała się nie wiadomo skąd. Biegała za nią, chcąc ją złapać, ale nie mogła. Nigdy nie zauważała, że czerwona kropka pochodzi z laserka, którym jej państwo świecili, aby miała radość z gonienia punkciku. Jednak, chociaż uwielbiała zabawy to najbardziej nie mogła doczekać się spaceru. Kiedy tylko jej właścicielka uniosła szelki, kotka za miauczała z radości.
Jak zwykle przeszły się kawałek chodnikiem i skręciły do parku, który był niedaleko. Mijały ludzi z psami. Mijały dzieci, staw, ludzi, którzy biegali. Mimi cieszyła się każdym takim wyjściem. Później weszły do małego lasku, który był w parku. Pachniało tu drzewami i było ciemniej niż gdzie indziej. Zawsze trzymały się szlaku, który prowadził przez las. Kotka znała go w miarę dobrze, tak jak kwiatki, grzybki i krzaczki, które mijały .Nagle coś błysnęło za drzewem. Mimi przystanęła na chwilę, spoglądając w tamtą stronę.
Co to było? -zastanawiała się a jej źrenice się powiększyły. Nigdy wcześniej nie zauważyła tu czegoś takiego. Chciała tam pójść, ale pani przytrzymała smycz.
-Mimi, nie zbaczajmy z trasy, bo możemy się zgubić -powiedziała pani.
Kotka oglądnęła się jeszcze raz w stronę błyszczącego przedmiotu, który po raz kolejny zabłysną jasno w jej stronę, zupełnie jakby ją wołał.