Rozdział 33

41 9 0
                                    

Nyja

- Mogę z nim porozmawiać sama.

- Nie ma takiej możliwości Nyja. Nie mamy pojęcia czy z nią nie współpracuje.

Usiadłam poirytowana na krześle. Być może Ceres miał rację, ale tracimy czas, który moglibyśmy lepiej spożytkować. Zamiast tego mój brat próbuje się dodzwonić do Slyma. Jak na złość ten nie odbiera od jakiegoś kwadransa. Mam złe przeczucie, jednak patrząc na chłopaka nie tylko ja.

- Mogę pójść z tobą. Na pewno razem…

- Powiedziałem nie!

Podskoczyłam w miejscu na wściekły głos chłopaka. Star za to przełknęła zlękniona ślinę i zaczęła nerwowo rozglądać po gabinecie. Jej zachowanie dawało jasny sygnał, jak bardzo wolałaby być gdzieś indziej i najzwyczajniej w świecie stąd uciec. Ceres również to dostrzegł i już całkiem spokojnie dodał.

- Przepraszam. Nie chciałem się unieść. - westchnął i odłożył telefon, z którego po raz kolejny wydobył się dobrze znany głos automatycznej sekretarki. - Po prostu nie chcę ryzykować, że cię stracę.

- Czy nie wydaję ci się, że trochę przesadzasz?

Cała się spięłam. Tym razem to ja wolałbym się ulotnić. Znowu to samo. Czy tylko ja mam takie przeklęte szczęście uczestniczyć w tego typu rozmowach? Już miałam się odezwać i zaproponować, że wyjdę dając im przestrzeń do rozmowy. Niestety nie zdążyłam.

- Vaku odebrali mi rodziców. Nie mogą odebrać mi również ciebie.

Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną. No tak nie mogła o tym wiedzieć. Choć brak rodziców przy rodzinnym stole mógłbyć dla niej jasnym sygnałem, że nie żyją. W końcu Star jest świetnym obserwatorem. Podeszła do chłopaka i położyła dłonie na jego polikach.

- Nikt mnie tobie nie odbierze. Będziemy razem tak długo, jak na to pozwoli los.

- A co jeśli…

- Ciii - uciszyła go dziewczyna. - Skupimy się na tu i teraz. Jesteśmy razem i to najważniejsze.

Star złączyła ich usta, na co odwróciłam wzroku. Zaczęłam żałować, że byłam tego świadkiem. Być może zabrzmi to okropnie, lecz mam dosyć widoku szczęśliwych par. Coraz bardziej mam wrażenie, że tylko mnie spotkał taki los. Chors mnie nie chce, a ja jestem tak bardzo głupia licząc, że zmieni zdanie. Dlaczego miałaby to zrobić? Przez cały czas jaki ze sobą spędziliśmy, poświęciliśmy na kłótnię lub całowanie się. Nie było w nim jednak uczucia, które łatwo dodtrzeć u mojego kuzynostwa i pozostałych członków rodziny. Nawet w oczach Ceresa i Star widać, że im na sobie zależy. Więź ich dobrze wybrała. To tylko kwestia czasu zanim lepiej się poznają i pokochają. Co do mojej sytuacji, kiedy więź zniknie nie będzie już nic łączącego mnie z Chorsem.

Panującą ciszę przerwał dźwięk telefonu, który Ceres natychmiast odebrał. Pokazałam mu, żeby ustawił na głośnomówiący, w końcu będzie to zacznę szybsze. Niż tracenie kolejnych minut, aby później przedstawił nam jej przebieg. Ten od razu to zrozumiał.

- Wreszcie Slym ile można do ciebie dzwonić.

- Mamy wojnę. - mężczyzna zdenerwowany podniósł głos, co w normalnych okolicznościach nigdy nie miałoby miejsca. Szanował Ceresa, w końcu był przywódcą Morte. - Vaku ponownie zaatakowali. Na dodatek Łada stwierdził, że się wycofuję. - na te wieści rozejrzeliśmy się po sobie. Domyślaliśmy się co było tego powodem. - Najlepszy wojownik odszedł i nie mam pojęcia co mam robić.

- To było po tym jak powiedziałeś mu o Dodoli?

- Tak. - potwierdził, dopiero po chwili zrozumiał do czego dążymy a przynajmniej próbował. - Chcecie powiedzieć, że ją znał?

It's My Darkside (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz