Draco siedział na kanapie w salonie myśląc gdzie zabrać Harry'ego, chciał spędzić z brunetem miło czas jednak za każdym razem gdy wpadał na jakiś pomysł gdzie mógłby go zabrać to z tyłu głowy widział tych wszystkich ludzi którzy chcą mu go odebrać. Blondyn chodź nie przyzna się do tego to tak naprawdę jest o niego zazdrosny.
— Oh tutaj jesteś — powiedział z uśmiechem brunet obejmując szyję młodszego stojąc za kanapą opadając przy tym na jego plecy swoim trosem.
— Jak się czujesz? — mruknął wsuwając palce w jego włosy z delikatnym uśmiechem zaczynając się nimi bawić nadal myśląc nad odpowiednim miejscem. Nie mógł go wiecznie trzymać w domu chodź to było najbezpieczniejsze rozwiązanie jednak mogło się ono nie podobać Harry'emu.
— Jest dobrze, Draco — wyszeptał przymykając oczy pod przyjemnym dotykiem drugiego.
Blondyn odwrócił swoją głowę w jego stronę całując zielonookiego w policzek ciągnąc go przy tym delikatnie za włosy. Jeśli Harry'emu pasuje takie życie to on chętnie tego nie zmieni jednak ten wścibski policjant może być problemem.
— Kocham cię — wymruczał zadowolony schylając lekko głowę pod jego ruchem gdy ten trzymał go za włosy.
— Ja ciebie też kocham Harry — wyszeptał cicho całując go w policzek z uśmiechem na twarzy. Blondyn nie do końca mu ufał z tym czy Harry naprawdę go kochał czy znów przyszedł się podlizać żeby go Draco przeleciał jednak postanowił nie zaczynać tego tematu gdyż zielonooki i tak się do tego nie przyzna.
— Oglądamy coś? Czy może coś ci ugotować? — spytał siadając obok niego na kanapie patrząc w telewizor.
— Nie jestem głodny — przyciągnął Harry'ego na swoje kolana od razu go obejmując. Jeśli pójdą wieczorem do parku to nikt ich nie będzie widział i nikt nie będzie patrzył na zielonookiego.
— Umm dobrze — przytaknął powoli opierając się plecami o klatkę piersiową Dracona.
Tak dawno nigdzie nie wychodził, że zaczynał pomału wariować w tym domu. Cały czas cztery ściany i tylko on z Draco. Kochał go i lubił spędzać z nim czasu, ale miał ochotę zaczerpnąć świeżego powietrza jednak blodnyn nie pozwalał mu wyjść nawet na podwórko.
— Może pójdziemy wieczorem do parku? — Chodź Draco miał wielu "znajomych" to tak naprawdę nie lubił ich, chłopak nienawidził ludzi i jedyne co do nich czuł to obrzydzenie lecz z Harrym było inaczej, chciał go dotykać i być blisko niego, a to tylko i wyłącznie dlatego, że spodobał mu się z nim seks...innej opcji nie ma.
— Ohh chętnie — uśmiechnał się odchylając głowę do tyłu by pocałować młodszego w szczękę, a potem wygodniej się ułożyć.
Draco pokiwał delikatnie głową znów całując Harry'ego w policzek. Park nocą jest owiele lepszy niż jakiekolwiek wyjście z domu. Szarooki siedział z brunetem w salonie do wieczora oglądając różne filmy, które sobie Harry wybierał. Zjedli kolację, którą blondyn przygotował i ruszyli do parku z uśmiechem. Potter był szczęśliwy z faktu, że w końcu może wyjść, a Draco zaś był zadowolony ponieważ nikogo nie było.
— Trochę chłodno, ale przyjemnie — szepnął cicho Harry rozglądając się dookoła, nikogo nie było więc blondyn nie powinien być zazdrosny.
Draco słysząc słowa bruneta od razu go objął z delikatnym uśmiechem idąc obok niego.— O tej porze jest najlepiej — mruknął cicho szarooki jeżdżąc dłonią po biodrze starszego chłopaka idąc dalej.
Spacerowali naprawdę długo od czasu do czasu siadając na jakiejś ławeczce na której Harry nawet nie usiadł gdyż blondyn zaraz przyciągał go na swoje kolana. Późno w nocy wrócili do domu i od razu poszli do łóżka niemalże od razu zasypiając.
Draco obudził się w nocy słysząc stękanie swojej ofiary przez co momentalnie usiadł patrząc na niego, na początku myślał, że chłopak sobie wali albo bawi się zabawkami jednak on spał. Szarooki położył dłoń na jego czoło, które było naprawdę gorące. Chłopak od razu poszedł do kuchni nalewając do miski wody do której dał szmatkę wracając do chłopaka.
Blondyn powoli rozebrał Pottera kładąc jego ubrania na podłodze biorąc szmatkę, którą wycisnął zaczynając chodzić ciało Harry'ego. Draco przez całą noc zbijał temperaturę chłopaka nad ranem okrywając go szczelnie kołdrą, ubrał się szybko i poszedł do apteki po jakieś leki dla niego nie wiedząc dokładnie co mu jest. To był pierwszy raz kiedy blondyn opiekował się kimś chorym i nie miał zielonego pojęcia czy robił dobrze czy jednak popełniał błąd.
Nie mógł też zabrać go do lekarza, blizny na ciele zielonookiego mogły by zainteresować lekarzy, a to mogło przynieść kłopoty, których Malfoy nie chciał. W końcu chcieli mu go zabrać...a on przez cały ten czas dbałoi to by się tak nie stało. Nie mógł na to pozwolić. Musiał pomóc mu sam.
Dwudziestolatek przez kilka najbliższych dni opiekował się desperacko chłopakiem z wysoką temperaturą. Gdy kładł mu zimny okład na czoło siedział na ziemi, ciągnąc się za włosy kiwając się do przodu i do tyłu, a gdy z ust Harry'ego wyrwał się jakiś cichy pomruk ten odrazu zrywał się na równe nogi przyglądać się mu.
Bał się, że go straci, a strach zamieniał się jeszcze w większą obsesję. Przecież ten mały gnojek miał być już na zawsze przy nim.
— Miałeś mnie nie zostawiać debilu — warknął szarpiąc starszego — jeśli umrzesz obiecuję, że będziesz martwy jeszcze bardziej! Zagwarantuje ci to! — zaczął się unosić aż w końcu opadł na kolana klęcząc przy łóżku na którym spał Harry. — przepraszam....nie zastawiaj mnie. Kocham cię. Naprawdę cię kocham! — odparł desperacko zaczynając cicho płakać.
Harry na szczęście po paru dniach od tego incydentu wyzdrowiał, a Draco przez następne kilka dni nie opuszczał go na krok. Czuł się naprawdę szczęśliwy gdy chłopak poczuł się lepiej i jednocześnie poczuł dużą ulgę. W końcu nie będzie sam! Nie chciał być sam...nie chciał być z nikim innym. Chciał mieć Harry'ego i tylko i wyłącznie jego. Nie dopuszczał do siebie jego straty i jej nie będzie.
————————————————————————
Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek ———>~ Leon ~
CZYTASZ
Killing stalking • drarry
FanficHarry Potter, szczupły, cichy chłopak, zakochuje się w jednym z najpopularniejszych i najprzystojniejszych chłopaków w szkole, Draco. Pewnego dnia, gdy obsesja bruneta na punkcie Malfoya osiąga szczyt, postanawia zakraść się do domu blondyna. Ale to...