Jeśli to czytasz,dowiesz sie dlaczego sie poddałam.
2:00 9 grudnia,zima
Nie jest moją ulubioną porą roku,nigdy nie była i nie zdąży nią zostać.Siedzę z kubkiem cieplej herbaty w ręku pośrodku czegoś co zdaje się być moim pokojem.Obmyślam wszystkie powody dlaczego nadal jestem na tym świecie,i nie potrafie znaleźć ani jednego.Patrze za ogromne okna mojego apartamentu i widze zapełnione światłami aut drogi,wierzowce i inne cholernie niepotrzebne, zanieczyszczające budynki i wynalazki.Nie chce tu być,w świecie gdzie normalizowane jest wyśmiewanie sie z kogoś poprzez jego wygląd,uśmiech,ambicje,charakter i marzenia.
Wychodze na klatke schodową i rzucam naczyniem o podłoge z całej siły,dźwięk roztrzaskanego szkła przenika przez ściany całego budynku a ja nie odczuwam ulgi.Wspinam sie po schodach piętro,dwa,trzy.Jestem na dachu.Robie krok do przodu,rozglądam sie czy nikt za mną nie szedł.Nie,tak jak myślałam.Stoje ostatni raz próbując zmienić decyzje,ale w głowie tylko jedyne myśli"nie jesteś nikomu potrzebna,skocz,skocz,skocz,przestań udawać że ktoś ciebie potrzebuje,skocz,poprostu skocz i wszystko się skończy"
Ta ostatnia myśl była decydująca.
Zrobiłam trzy kroki do przodu,pochyliłam się lekko do przodu.Skoczyłam.Skończyłam.
2:05 9 grudnia,zima