#10 Poważna rozmowa.

1.2K 45 71
                                    

Tony podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Tego mi właśnie było trzeba. Wiem że Tony w domu znów zrobi się zimny i mnie oleje dla Dylan'a więc muszę korzystać z każdej okazji aby go przytulić.

- Chciałbym aby tak było zawsze - Powiedziałem niekontrolowanie.

- Co? - szepnął Tony.

- Nie nic nie ważne. - mruknąłem aby jakoś wybrnąć z tej sytuacji.

- Ważne. Co byś chciał? - mruknął.

- Abyś w domu był dla mnie taki jak tu. - powiedziałem i zacząłem trochę kaszleć. Jednak nie długo.

- Czyli? - zapytał.

- Miły. - powiedziałem coraz bardziej senny.

- Dobrze będę miły. - powiedział głaszcząc mnie po plecach. - Ale ty masz być ze mną szczery. - powiedział.

Podniosłem głowę z zaskoczenia. Czego on odemnie chcę? Co ja takiego zrobiłem?

- O co Ci chodzi? - spytałem.

- Zdejmij bluzę. - powiedział rozkazującym tonem.

I teraz wszystko stało się jasne. Skąd on niby wie. Czy ja byłem aż tak nieostrożny. Dlaczego.

- Co czemu? - Odsunąłem się od Tony'ego. Chciało mi się płakać.

- Shane? Ufasz mi? - spytał

- Yhym - coś mruknąłem dalej trzymając odstęp od brata.

- Zdejmij bluzę. - powiedział lekko zły.

- Nie proszę! - wykrzyczałem wybiegając z pokoju.

__ __ __ __
Dylan dla Hailie kupił strusia pędziwiatra żeby szybciej robiła zakupy w galerii. TAK BTW __ __ __ __

- Shane! - usłyszałem krzyk brata za mną.

Biegałem nie wiadomo gdzie. Nie pamiętam kiedy wybiegłem z domu i zabiegałem po schodach na plażę. Poczułem jak upadam na piasek co mnie otrzeźwiło. Chciałem uciskać dalej jednak jak zacząłem się podnosić poczułem czyjąś rękę na plecach. Nie widziałem kto to ale chciałem uciekać dalej. Poczułem zimny dotyk na ramieniu. Przypominał dotyk Vincenta ale przecież go tu nie ma.

- Uspokój się. - powiedział znany mi głos jednak za trudny to rozpoznania przez ciągle rosnącą panikę.

- Puść mnie. - powiedziałem. Zacząłem się wyrywać jednak ta osoba przycisnęła mnie mocniej do piasku powodując mocny ból pleców. - To boli - zapłakałem.

Nie lubiłem jak ktoś ograniczał moją wolność. To przyciskanie do ziemi nie dość że bolało to jeszcze powiększało moją panikę.

- Co się dzieje? - spytał lekko zmartwiony moim stanem.

- Puść mnie! - Krzyknąłem.

- Może go już pan zostawić. - usłyszałem głos Cama. - Dziękuję za pomoc Mark.

Boże jak ja mu teraz dziękuję. Mimo że nienawidzę tego człowieka teraz jestem mu strasznie wdzięczny. Usłyszałem kroki. Mężczyznę który dchodzil kojarzyłem z pewnej akcji z psem.

- Proszę Cam! - krzyknął jak zniknął za zakrętem.

- Już idziemy do domu - powiedział Cam I podniósł mnie z piasku na nogi. Otrzepał mnie z piasku i pociągnął za rękę do domu. Jednak ja nie chciałem iść. Cam chyba zauważył moja niechęć ponieważ podniósł mnie na ręce i trzymał bardzo mocno abym się nie wyrwał. Gdy dotarliśmy do domu Cam posadził mnie w salonie na kanapie. Usiadł obok mnie i zaczął mówić.

- Czemu uciekłeś? - spytał lecz nie uzyskał odpowiedzi.

- Shane? - powiedział spokojnie jednak ja patrzyłem w jeden punkt na podłodze i nie zamierzałem mu odpowiedzieć.

- Tony miał o tym z tobą pogadać. Ale jeśli taka jest twoja postawa to pogadasz ze mną. - zaczął. Ignorowałem go albo chociaż się starałem bo w środku umierałem z nerwów.

- Ehh. - westchnął. - Shane czy ty się tniesz? - spytał.

Poczułem jak kropla potu spływa po moim czole. Moja klatka piersiowa przestała się podnosić. Wiedziałem że zbladłem. W oczach mojego rozmówcy błysnęły łzy. Jednak u niego nie spłynęły, bo u mnie to był istny potok.

- Shane. Może nie jestem twoim prawdziwym ojcem ale możesz mi zaufać. - powiedział. Chciał w do mnie przysunąć ale zerwałem się z kanapy. Patrzyłem na niego z przerażeniem w oczach.

- Co się dzieje? - spytał.

- Chcę do Willa. - mruknąłem pod nosem.

- Słucham? - spytał.

- Chcę się przytulić do Willa. - powiedziałem głośniej.

Teraz to ja potrzebowałem tej taryfy ulgowej którą dostała Hailie jak się u nas pojawiła. Potrzebowałem aby ktoś mnie teraz traktował tak jakbym był z porcelany.

- Może nie ma tu Willa ale ja cię przytulę. - usłyszałem Tony'ego za sobą który przytulił mnie od tyłu.

Odwróciłem się w jego stronę i przytuliłem go mocniej. Poczułem jak głaszcze mnie po głowie. Łzy lecące z moich oczu moczyły jego koszulkę.

- Nie płacz Shane. - szepnął mi do ucha. - Będzie dobrze chłopczyku. - westchnął bardziej do siebie niż do mnie głaszcząc mnie po plecach.

- Tony. Zabierz Shana do siebie. - rozkazał Cam.

- Dobrze. - odpowiedział Tony. - Idziesz ze mną. - powiedział z uśmiechem niczym 5 letnie dziecko i złapał mnie za rękę.

Poszliśmy do jego pokoju. Usiedliśmy na znajdującej się tam kanapie. Chłopak wziął laptop i położył go na swoich kolanach.

- Zadzwonić do Willa? - spytał obejmując mnie ramieniem. Mruknąłem coś na potwierdzenie kładąc mu głowę na ramieniu.

Chłopak klikał chwilę coś na laptopie a potem usłyszałem dźwięk dzwonienia.

- Hej Tony co tam? - spytał Will. Tony przełączył nas tak że byliśmy na kamerkach a po chwili Will włączył swoją.

- U mnie dobrze. - powiedział Tony.

- A u ciebie Shane jak tam? - powiedział ale jak zobaczył moje załzawione oczy od razu spoważniał.
- Co się stało? - spytał

- Mogę powiedzieć? - spytał Tony.

- Ale tylko Will ma się o tym dowiedzieć. - powiedziałem zamykając oczy.

- Trudno mi o tym mówić. - powiedział Tony.

- Powiedz poprostu. - wytłumaczył Will

- Tylko nie mów innym. - Powiedział Tony.

- Obiecuję że nikt się nie dowie. - powiedział. Tony spojrzał na mnie i zaczął mówić.

- Shane się em.. samookalecza. - mruknął smutny głaszcząc mnie delikatnie po plecach.

- Boże Shane! - krzyknął i zakrył usta. - Co się dzieje? - powiedział spokojniej jednak dalej był zmartwiony.
- Shane wiem że teraz nie chcesz o tym gadać ale proszę przestań.

Nie odezwałem się udawałem że śpię. Sen podobno jest najlepszą ucieczką od problemów.

- Kiedy mamy wrócić? - spytał Tony zmieniając temat. Chyba jednak łyknął że śpię.

- W takiej sytuacji to jak najszybciej. - odpowiedział.

- Dobrze będziemy niedługo. - powiedział Tony.

- Pilnuj go tam.

- Obiecuję. - powiedział. Gdy Tony się rozłączył poczułem jak całuje mnie w czubek głowy i kładzie się ze mną na łóżku. Przykrył nas kołdrą i mnie do siebie przytulił. Tak zasnęliśmy.

__ __ __ __ __
Heja moi mili! Przepraszam że wczoraj nie było rozdziału nie miałem za bardzo czasu aby go przejrzeć. Mam nadzieję że się wam spodoba! Miłego dzionka!

976 słów
__ __ __ __ __

RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz