04

32 7 8
                                    

Widząc dwójkę przybyszy dnia poprzedniego stojących na placu w pobliżu drzewa, nad którym lewitowała biało-szara kostka zignorował całkowicie James'a i skierował się do nieznajomych.

— Cześć, jestem Tony — przywitał się, podchodząc i wyciągając dłoń do uścisku.

Strażniczka wyższego chłopaka najpierw zmierzyła go spojrzeniem od stóp do głowy i dopiero wtedy podała mu swoją dłoń.

— Loki — przedstawił się czarnowłosy. — Val.

— Jak rozumiem Charles i Fury was przyjęli — nie podawał ręki Lokiemu, bo widząc jak tamten się wycofuje i wyłamuje palce, zdawał się czymś zestresowany. Mocno.

— Dokładnie.

— A jaki profil interesuje was najbardziej? Może coś wam doradzić, albo po prostu pokazać szkołę?

— Tego chyba nie ustaliliśmy, prawda Val? — spytał na co brunetka wzruszyła ramionami. — Ale z chęcią się rozejrzymy.

— Zgłaszam się na przewodnika — zaoferował. — Mam tylko jeszcze jedno małe pytanie odnośnie waszego wieku, żeby łatwiej dobrać jakąś grupę.

— Siedemnaście. W przeliczeniu — odpowiedziała Val. Nie wnikał co miało znaczyć to 'w przeliczeniu' porównywać obcą kulturę do ziemskiej mógł kiedy indziej.

— Co za zbieg okoliczności, ja też. — Wskazał ręką budynek za sobą. — Możemy?

— Jasne.

Po drodze pomachał do Rhodeya, który jedynie patrzył z daleka, a potem odszedł w kierunku lądowiska na swoje zajęcia.

Pokazał nowym uczniom każde z pomieszczeń, zaczynając od tych wspólnych, tak samo jak kiedyś zrobiła to Sharon Carter.

— Skąd jesteście? — spytał po drodze.

— Z Asgardu. To jeden z dziewięciu światów — wyjaśnił Loki.

— Czyli jest dziewięć zamieszkałych planet?

— Znacznie więcej. W Asgardzie tradycyjnie wymienia się ich tylko dziewięć.

— Cool, fajnie wiedzieć, że nie jesteśmy sami we Wszechświecie. — Zauważył drzwi od laboratorium, z którego czasem mógłby w ogóle nie wychodzić. — Chciałem wam najpierw pokazać nasze laboratorium naukowe.

Na hasło "naukowe" Loki ożywił się trochę i Tony mógł dostrzec pewien błysk w oczach mieszkańca Asgardu, dosłownie. Coś mu mówiło, że dokonał dobrego wyboru, przyprowadzając dwójkę przybyszy akurat w to miejsce.

— Witam w moim królestwie — rzucił i otrzymał dwa zmieszane spojrzenia. — Tak się mówi na Ziemi, kiedy na przykład lubi się spędzać dużo czasu w jakimś miejscu — wyjaśnił szybko.

— Masz tak z biblioteką — powiedziała Val.

— Zaiste.

Tony otworzył drzwi do laboratorium.

— Przyprowadziłem gości — oznajmił.

W środku byli tylko Bruce i Hope. Banner jak zwykle zajęty swoimi projektami i w słuchawkach, słuchając prawdopodobnie śpiewu wielorybów czy czegoś innego co go uspokajało. Van Dyme natomiast oderwała się od roboty i podeszła.

— Hope Van Dyme. Cała szkoła od wczoraj mówi tylko o was. Jest mi niezwykle miło was poznać.

— Nam też, Loki — Val przedstawiła Lokiego. — A ja Val.

— To skrót od czegoś, prawda.

— Można tak to ująć.

— Tam pracuje Bruce — Tony wskazał przyjaciela. — Jest raczej introwertykiem i towarzystwo to nie jego żywioł.

Kiedy TARCZA i Xavier Łączą SiłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz