więdnący kwiat szczęścia.

10 0 0
                                    

Godzina 4.20 słońce powoli wstaje nad pięknym miastem Liverpool. Zwykły 14 latek siedzi ze swoją dziewczyną na dachu domu oglądając wschodzącą gwiazde na niebie.
-Veronica..-
Powiedział cicho chłopak po czym ogarnął z twarzy długie czarne włosy.
Dziewczyna spojrzała na niego pytająco po czym uśmiechnęła sie miło.
Roger poczuł że jego serce szybciej zabiło po czym spytał nie pewnie:
- gdy będziemy już dorośli.. prosze zostańmy małżeństwem...-
Bardzo szybko pożałował tego co powiedział chciał cofnąć swoje słowa.
Veronica spojrzała na niego w lekkim szoku po czym mocno go przytuliła.
-jeśli tylko zgodzisz sie na świnki morskie-
Zaśmiała sie cicho po czym dodała:
-a chciałbyś mieć dzieci?-
Chłopak spojrzał na nią lekko sie czerwieniąc.
-jeśli chcesz..-
Dziewczyna patrzyła na niego oczy zaświeciły sie jej niczym gwiazdy na niebie
-chciałabym któregoś dnia założyć z tobą rodzine.. wyobraź sobie my iiii nasze dwie córeczki-
Roger chwile sie zawachał po czym odpowiedział:
-dwie córki?-
Veronica odpowiedziała z szerokim uśmiechem:
-tak! Bliźniaczki. Jedną nazwiemy na pewno Noelle! To najpiękniejsze imie na świecie-
Roger uśmiechał sie miło
-masz racje.. Noelle to piękne imie
A co jeśli urodzi sie syn?-
Dziewczyna pomyślała dłuższą chwile.
-Liam!-
Roger zaśmiał sie
-ciekawe te imiona-
Śmiali sie razem przytuleni, spojrzeli na siebie byli blisko namiętnego pocałunku, ale nagle ktoś przerwał ich chwile krzykiem.
-Mmmmm! Rogerrrrrr jakie tu sie romasne dzieją~-
To była jego starsza siostra: Michelle.
Miała na rękach najmłodszego brata Anthonego.
-bałam sie że zaraz usłysze stukanie na dachu a mały dopiero co zasnął-
Roger mocno sie zaczerwienił
-My mamy 14 lat.-
Michelle przewróciła oczami.
-a ja mam 17 lat narzeczonego i martwą córke-
Veronica posmutniała gdy usłyszała o "martwej córce". Michelle rok wcześniej zaszła w ciąże ze swoim narzeczonym wszystko było w porządku jednak dziecko nie dożyło 3 miesiąca życia.
Od tamtej pory kobieta chodzi na terapie do psychiatry jednak nie daje po sobie poznać, że coś jest nie tak.
Smutny moment przerwał najstarszy brat rodziny Deacon: William.
-co wy tutaj robicie? Jest 5 rano! Do domu spać ale już.-
Rozejrzał sie czy nikogo innego tam nie ma po czym dodał
-póki rodzice śpią bo sie wkurzą-
Uśmiechnął sie lekko i wrócił do domu
Roger spojrzał na niebo już chciał coś powiedzieć ale przerwał mu głośny krzyk. Wszyscy wystraszeni zeszli z dachu i pobiegli do domu. Zobaczyli tam krwawiące martwe ciało. Było to ciało ojca Rogera i jego rodzeństwa. Od tamtej pory w domu była odczuwalna tylko złość i żałoba. Najgorsze z tego wszystkiego było to że cały spadek ojciec przypisał na Rogera. Dlaczego to najgorsze? William go znienawidził. Od zawsze był faworytem ojca a teraz dowiaduje sie że nie dostaje od niego ani grosza. Od tamtej pory William zaczął znęcać sie i prześladować młodszego brata. Roger nic nie mógł z tym zrobić ponieważ pieniądze i tak mógł otrzymać dopiero po 18 roku życia a matka nie pozwalała im znieważać jedynej woli ojca przed śmiercią. Po 2 latach męczenia sie z agresywnym bratem Roger wymyka sie z domu nie pozostawiając po sobie śladu. Wyjechał do Polski ponieważ uczył sie tego języka od 6 lat z pasji do tego kraju. Gdy tylko trafił na miejsce zaczęły pojawiać sie problemy. Brak dachu nad głową czy jakichkolwiek pieniędzy do kupienia chociażby jedzenia. Roger postanowił przyjąć nowe imie "Itaru" zacząć prace i skończyć szkołe oraz studia. Z początku pracował w restauracji jako kelner a w nocy szwendał sie po mieście, aż któregoś dnia spotkał wysokiego biało-włosego mężczyzne po 40-stce. Dał mu oferte, szanse na nowe życie.

Kłamca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz