Prolog

3.3K 53 0
                                    

Marisol   


- Słucham? Powiedz, że sobie żartujesz! - wrzeszczę rozemocjonowana na swoją mamę, która stara się mnie uspokoić.

- Marisol, porozmawiajmy na spokojnie... 

- Nie ma takiej możliwości. Wychodzę! - ocieram zbłąkaną łzę, która spłynęła mi po policzku i ruszam do swojego pokoju. 

      Rodzicielka nie skończyła swojego wywodu, ale i tak postanowiłam nie słuchać dalej. Nie mogę uwierzyć, że to zrobili. Moja wspaniała mamusia obwieściła mi dzisiaj, że wraz z ojcem wracają do Polski. Cudownie, lepiej być nie mogło. I ja mam się niby przyporządkować, bo im się tak podoba? 

Mogą zapomnieć. 

      Mam dwadzieścia lat i jestem sama odpowiedziała na swoje życie. Dobra, może nie tak całkiem, ponieważ wciąż mieszkam z nimi i jestem na ich utrzymaniu, ale mam prawo do własnych decyzji. Nie rozumiem, jaki niby jest powód ich postanowienia. Tu, w Hiszpanii jest nasz dom. Kochamy to miejsce, myślałam, że już nie będziemy zmuszeni go upuszczać.

      Urodziłam się tutaj, ale mama jest polką i życie potoczyło się tak, że znaczną jego część spędziliśmy w Polsce. Całą swoją edukację odbyłam w Krakowie. Bardzo ładne miasto, ale nie ma porównania do Madrytu. Hiszpania była miejscem głównie na wakacje i dni wolne. Teraz, gdy ukończyłam technikum, w końcu mogliśmy na dobre się tu sprowadzić.

      Ale nie! Wróćmy tam znowu, dlaczego by nie! 

      Po wejściu do pokoju zagarniam z dywanu swojego pieska - Fayę i kładę ją na swoich kolanach. Dostałam ją w prezencie od rodziców na zakończenie gimnazjum. To rasa pomsky i jest moim małym futrzanym szczęściem. Złość po rozmowie z rodzicielką przeszywa moje żyły i aby się uspokoić wybieram numer do przyjaciółki- Camilii.

- O stara, co to się stało, że dzwonisz? Napadli cię? - jak zwykle żartownisia. 

- Rany, Cam. Czy to aż takie niespodziewane? - Patrząc obiektywnie, to tak. Zawsze zamiast przed wybraniem numeru, wysyłam przyjaciółce wiadomość z pytaniem, czy mogę zadzwonić. Bardzo praktyczne, przecież mogłaby być akurat zajęta i co wtedy?

- Kłamać nie będę... trochę tak - ucina rechocząc cicho. - Bardzo się cieszę, że wyszłaś z inicjatywą, serio. Nie wściekaj się za moją reakcję, ale sama zajesz sobie sprawę, że gdy już dzwonisz to coś się dzieje, słońce.

- No to nie uwierzysz, co się wydarzyło. 

      Nakreślam jej pokrótce sytuację, okej, nie tak całkiem w skrócie, bo gadam dobre piętnaście minut, ale Camila jest bardzo wyrozumiała i mnie nie ocenia.

- O ludzie! Kornelia to moja mentorka, ale teraz już przegięła. Próbowałaś rozmawiać z ojcem? - zdaje się być bardzo zbulwersowana ową sprawą.

- Przymierzam się do tego - odpowiadam ponuro. - Narazie muszę poczytać i oczyścić umysł. Cam prycha.

 - Ty znowu te książki - czuję, że właśnie przewraca oczami. - Powinnaś czasem wyjść do ludzi, bo to już choroba, dziecko.

 - Nie mów tak do mnie! I to wcale nieprawda! - kłamię. 

      Ma całkowitą rację. Jestem uzależniona od czytania książek, a precyzyjniej romansów ( takich mocnych romansów, wiecie co mam na myśli ). Może i to jest odrobine niebezpieczne, ale kto by się przejmował. Nie mam chłopaka, ani osoby, z którą mogłabym robić to, co czynią bohaterki owych powieści.

   - Lala - wzdycha - dwie sprawy: po pierwsze, kłamiesz i obie o tym wiemy, a po drugie, dzisiaj wybywamy w miasto i ani mi się waż wykręcać!

- Zdajesz sobie sprawę, że wolę zostać w domu i najprawdopodobniej tak właśnie zrobię? - mówię z żalem w głosie.

 - Idziemy i koniec dyskusji, musisz się wyszaleć. Umówiliśmy się już dwa tygodnie temu. Chłopaki w końcu dostali wolne, a ja mam ochotę się zabawić. 

        Camila lubi zabawę zdecydowanie bardziej ode mnie. Rzadko uczęszczam na imprezy, za to ona niemal co tydzień. Może faktycznie powinnam pójść z nimi i odrobinę się rozerwać?

 - Okej, niech ci będzie. Przyjdź o dziewiętnastej.

  - Przecież to właśnie powiedziałam - prycha, wiedząc, że jej nie słuchałam i bezczelnie przerwałam. - Odpicuj się jak na prawdziwą kobietę przystało, może będzie ktoś na kim warto zawiesić oczko. 

      Niezbyt mnie to jara, ale niech się babsko cieszy. Nie jestem typem dziewczyny, która bawi się w jednonocne akcje. Jedynie moja przyjaciółka jest ich totalną zwolenniczką. Miałam tylko jednego chłopaka i to na dodatek z przymusu. Oboje byliśmy popularni w szkole i wypadało zostać parą. Jeden raz rownież przeżyłam jednonocną przygodę, która uświadomiła mi, że nie są one stworzone dla mnie.



Red Ribbon Bow 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz