Rozdział 1

36 3 47
                                    

*Ta historia odbiega od oryginalnej  Inazumy Eleven Orion, ale pojawiają się wątki z serialu

Imiona zostały zmienione i są angielskimi odpowiednikami lub gdy takich nie mają to są wybrane przeze mnie *

Czasami choroba nas przezwycięża, nie pozwala spełniać marzeń, ogranicza nas, ale dzięki niej możemy docenić coś czego nigdy nie docenialiśmy. Charlie Davies czyli chory na  białaczkę 16 letni doradca klubów i reprezentacji w piłce nożnej. Charlie to również mój przyjaciel. Znajduje się obecnie w klinice w Stanach, do której aktualnie się wybieram.

   Właśnie pakuje jakieś owoce warzywa i coś pożywnego do zjedzenia. Ostatnio odwiedziłam go dwa dni temu więc jestem trochę zła na siebie że tak rzadko go odwiedzam, ale lubie to co robię zbieram informacje dla dziennikarzy którzy korzystają z tych informacji i tworzą artykuł o sławnych sportowcach, piosenkarzach czy innych rozpoznawalnych osobistościach.

  Przechodzę właśnie przez ogród, znajdujący się przed kliniką, korzystają z nich głównie pacjenci którzy potrzebują po prostu spędzić chwile czasu poza białym pokojem w którym spędzają większość czasu. Kiedy mam już wejść do budynku kliniki, jak zawsze musi mi się coś wydarzyć, bo jakże by inaczej, tak to ja największy pechowiec jakiego prawdopodobnie kiedykolwiek spotkacie.

  Wpadam na kogoś a następnie przewracam się upadam na schodki a moja kostka przybiera najdziwniejszy kąt jaki by mogła. Potem czuje tylko okropny ból w prawej kostce który nasila się gdy próbuje wstać i udawać że wcale nic mi nie jest i nic mi się nie stało podczas tego jakże nie groźnego zderzenia. Mogę się pochwalić tym że nie upuściłam jej.

  I w końcu mogę spojrzeć na powód mojego wypadku, którym jest wyższy ode mnie o głowę chłopaka z włosami o cudownym odcieniu różu, jest ubrany w beżową  bluzkę z czarnymi spodniami, w ręce trzyma torbę.

  Nagle gdy dostrzega mnie na tych betonowych schodkach domyśla się chyba co się tu wydarzyło. Ja zaliczyłam totalną glebę a on jakby nawet nie odczuł tego zderzenia, a na pewno nie tak jak ja. Przykuca przy mnie i widzę że chce się już odezwać ale ja nie pozwalam mu nawet dojść do słowa.

-Wybacz,  nic ci nie jest, to moja wina nie widziałam cię gdy wychodziłeś. Przepraszam straszna ze mnie oferma.- wiązanka moich przeprosin w jego stronę już wychodzi z moich ust, a na jego twarzy widzę uśmiech. Czy on serio ze mnie się śmieje gdy ja tu cierpię. No cudownie, po prostu cudownie.- Czy ty się ze mnie śmiejesz.

  Nagle jego twarz jak na zawołanie przybrała poważną minę.

-Nie, przepraszam nie powinienem był. Nie przejmuj się ja też nie uważałem. Stało ci się coś poważnego.- robi chwilową pauzę- Mogę ci jakoś pomóc?

-Nie, nic mi nie jest- odpowiadam i zastanawiam się kiedy w końcu sobie pójdzie i za mi święty spokój, ale to nie nadchodzi i nadal na coś chyba czeka.- Przepraszam ale możesz już iść, nie zatrzymuje cię.

A on spogląda na mnie z góry i przygląda mi się parę sekund, następnie zwraca się do mnie tym tonem.

-Czekam na kierowcę - wtedy sobie myślę że nici z mojego planu dostania tu aż mój towarzysz postanowi odejść, a potem zawołam jakoś jakąś pielęgniarkę aby mi  pomogła i zabrała do lekarza który pomógłby mi z tą kostką. Zdaje sobie jednak sprawę że nie mogę tego zrobić dopóki on tu jest, a im dłużej tu siedzę to  staje się coraz bardziej podejrzane.

-Rozumiem

- A ty masz zamiar nadal tu siedzieć?- pyta, i co ja mam mu odpowiedzieć że czekam aż sobie pójdziesz bo jestem zbyt dumna by cię poprosić o pomoc, bo miałam wrażenie że się ze mnie śmiałeś prawdopodobnie mogłabym mu to powiedzieć ale na to też jestem zbyt dumna.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz