4. [16 lat wcześniej]

1.1K 84 4
                                    

16 lat wcześniej

            Ich tradycja trwała przez cały czas. Każdy piątek spędzali w jednym z domów, rozmawiali, śmiali się i spędzali po prostu przyjemnie ze sobą czas. Po podwieczorku dzieci wędrowały do swoich pokoi pobawić się, kiedy dorośli rozmawiali na (podobno) poważne tematy. Jednak pewien piątek był nieco inny. Po zaśpiewanej piosence, Riley, od razu pobiegła do pokoju Declana  (tym razem byli u Collinsów), a chłopiec został jeszcze przez chwilę z rodzicami. Pomimo swojego wieku, lubił słuchać rozmów dorosłych, nie zwracając uwagi na to, że wielokrotnie nie za bardzo rozumiał o czym mówią lub czym się tak martwią. Po prostu słuchał i siedział cichutko nie zwracając na siebie uwagi. Jednak o wiele bardziej od wsłuchiwania się w rozmowy dorosłych lubił spędzać czas z Riley. Kiedy dotarł na górę, do swojego pokoju nie znalazł tam przyjaciółki. Każda inna osoba zaczęłaby jej szukać w domu, on jednak znał ją za dobrze. Od razu zobaczył, że okno nie było zamknięte. Podszedł do niego i wychylił się tak aby zobaczyć czy nie ma gdzieś Riley. Jego wzrok od razu powędrował w kierunku ścieżki prowadzącej na plażę, a na jej końcu małą osóbkę- jego zgubę. Zadziwiony jak szybko porusza się jego przyjaciółka, zwinnie wyskoczył przez okno na drzewo i ostrożnie zszedł na dół. Sprawdził czy aby na pewno rodzice nigdzie się nie wybierają. Byli w trakcie swoich kilkugodzinnych instrukcji. Przypomną sobie o dzieciach dopiero pod wieczór.

            Chłopiec dogonił Riley dopiero na plaży. Ośmiolatki często chadzały tu z rodzicami. Declan wiedział, że Riley była tu już nie raz sama. Widział jak po szkole, albo nawet wieczorami wymyka się przez okno i biegnie na plażę. Była bardzo odważna i dorosła jak na swój wiek. Czasami nawet nie wydawała się mniej dziecinna niż swoi rodzice.

            Podszedł spokojnie do przyjaciółki, która ściągała właśnie swoje pantofelki. Zauważyła chłopca i bez słowa zaczęła podążać w kierunku morza. Zatrzymała się mocząc stopy w zimnej wodzie i czekała aż podejdzie do niej Declan. Zamknęła na chwilę oczy, a gdy je znów otworzyła uśmiechnęła się promiennie. Spojrzała na szare niebo zasnute chmurami i wciągnęła powietrze do płuc. Powoli obróciła się w kierunku przyjaciela. Wyciągnęła do niego rękę i zaczekała spokojnie aż ją ściśnie. Lubiła trzymać się blisko niego. Zawsze był ciepły, a w jego obecności czuła się bezpiecznie. Tak samo jak z jej tatą, Jackiem.

            -Chodźmy tam- powiedziała wskazując na wzgórze z prawej strony plaży.

            -Dlaczego?- zapytał zdziwiony. Zazwyczaj chodzili w całkiem drugą stronę. Dochodzili do jaskini na końcu plaży, po czym wracali do domu.

            -Proszę!- jęknęła- Bardzo chcę zobaczyć co tam jest!

            Mały chłopiec oczywiście się zgodził. Nie dało się odmówić Riley Dickens. Miała coś takiego w oczach co kazało ci się zgodzić, chociaż doskonale wiedziałeś, że może się to źle skończyć.

            Wędrowali po piasku rozmawiając o tym o czym rozmawiają dzieci w ich wieku. O niczym wielce szczególnym. Dopiero gdy zawędrowali do małego lasku, tuż pod pagórkiem, a Riley na nowo założyła swoje buty, atmosfera się zmieniła. Powiało chłodem. Wysokie drzewa zaczęły szumieć, zrobiło się trochę ciemniej. Riley to uwielbiała, Declan trochę mniej. 

            Przedzierali się przez krzaki i wysokie trawy dość długo i gdy chłopiec miał już zaproponować odwrót, dziewczynka wykrzyknęła coś z radości. Chłopiec podbiegł bliżej, dopiero teraz zauważywszy jak oddalił się od przyjaciółki. Znaleźli się w najdziwniejszym miejscy jakie widział w swoim krótkim życiu. Przed nimi w korycie płynęła spokojnie rzeka, raczej rzeczka. Na drugi brzeg były może dwa metry. Pod drugiej stronie była maleńka wysepka w kształcie kopca. Nie widać było co jest na jej szczycie, bo zaraz przy wodzie porastały ją wysokie drzewa zasłaniające widok. Declan szybko skojarzył je z wierzbami, o których mówiła im pani na lekcji. Miały długie witki sięgające do ziemi, okryte drobnymi zielonymi listkami, które powiewały na wietrze.

Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz