Pov Tony
Leżałem na łóżku brata. Przychodzę tu codziennie od miesiąca i spędzam cały okres odwiedzin. Jego stan ani się nie pogarsza ani polepsza.
- Cześć Tony. - powiedziała pielęgniarka wchodząca do sali.
- Hej.. - rzuciłem.
Przez ostatni miesiąc przychodnia do szpitala trochę się z nią zaprzyjaźniłem. Jest to miła niska blondynka ma ona 43 lata.
Podczas pobytu mojego brata bliźniaka w szpitalu nie tylko poznałem jej wiek poznałem też jej historię. W wieku 15 lat zaszła w ciążę z jej byłym teraz mężem. Przez to że jej rodzice jej nie zaakceptowali przeprowadziła się do Francji z jej rodzinnego miasta znajdującego się na granicy Meksyku. Skończyła tam psychologię i wyszła za mąż. Niestety jej mąż to skończony dupek który po narodzinach ich trzeciego dziecka popadł w alkoholizm. W wieku 40 lat się rozwiodła i po rozwodzie z mężem przyjechała do Tajlandii z Francji. Wiem że w Francji znajduje się jej najstarszy syn który ma 28 lat a do Meksyku pojechała jej córka, która ma 22 lata. Z nią mieszka teraz jej 10 letni syn, który ma na imię tak jak ja Tony. Jest super dzieckiem bo mimo mojej niechęci do dzieci umiem spędzać z nim godziny. Ma bardzo ładny akcent i matczyne zachowanie. Od kiedy Shane wylądował w szpitalu może przegadać ze mną wszystkie przerwy aby tylko poprawić mi humor.
- Przyniosłam ci śniadanie. - powiedziała kładąc tacę na stoliku. Podeszła potem do maszyn podłożonych do chłopaka i coś spisała. Zmieniła też kroplówkę.
Dla wyjaśnienia dlaczego dostaje jedzenie. Przez to że Shane jest w śpiączce często ja dostaję jego posiłki.
- Dzięki. Wszystko z nim wporządku?
- Tak. Pojawia się możliwość że niedługo się obudzi. - powiedziała na co się uśmiechałem
- Mogę zadać Pani pytanie? - zacząłem. A kobieta spojrzała na mnie
- Oj przecież dużo razy ci mówiłam mów do mnie Sara. - powiedział siadając obok mnie. - Co to za pytanie?
- Czy jak będę gadać do Shane'a to on mnie usłyszy? - spytałem.
- Nie wiem kochany. Nikt nie wie. Ale spróbować przecież nie zaszkodzi. - uśmiechnęła się do mnie miło z troską w oczach. - Chciałam ci przekazać że twój brat ma niedługo przyjechać. - dodała.
- Który? - spytałem.
- Chyba trzeci najstarszy jak on się nazywał. - zapytała sama siebie.
- Dylan. - odpowiedziałem na co skinęła głową.
- Tak właśnie Dylan. Będzie niedługo. - powiedziała wskazując na mnie palcem. (No wiecie w takim geście "tak zgadza się")
- Miał przyjechać Will - powiedziałem smutny.
- Może być zajęty. - powiedziała z troską w głosie.
Nie odpowiedziałem nic tylko przytuliłem brata.
- Dobry zjedź kochany przyjdę później. - pogłaskała mnie po głowie i wyszła.
Leżałem tak może z pół godziny aż do sali wszedł Dylan.
- Hej młody! - krzyknął na co się skrzywiłem. W szpitalu ciągle panowała cisza którą musiał przerwać.
- Cześć.. - rzuciłem i wróciłem do tej samej czynności co przed jego przyjściem.
- Co z Shane'em? - spytał siadając na krześle.
- Podobno ma się niedługo obudzić.
- To super. - powiedział i klasnął w ręce.
- Też się cieszę a co u reszty? - spytałem. Kompletnie nie miałem z nimi kontaktu od kad wrócili do domu.
- Po powrocie do domu Vincent pojechał na jakieś spotkanie, więc za bardzo nie wiem co u niego. Hailie po kilku dniach nie chciała chodzić do szkoły bo napadały ją jakieś wasze fanki. Will wylądował kolejny raz w szpitalu bo znowu nic nie je ze stresu. Mu też grozi śpiączka. Podobno pomaga mu jakiś jego przyjaciel ale wątpię bo jest z nim coraz gorzej - przerwałem mu
- Czyli dlatego nie przyjechał? - spytałem.
- Ale był uparty aby tu jechać że ja nie wiem czy do którejś walizki mi nie wlazł. - zaśmiał się a ja z nim
- A ty jak się trzymasz? - spytałem.
- No ja chyba trzymam się najlepiej z nas wszystkich. Martwię się bardziej o resztę. Najbardziej o Willa - powiedział
- Słyszysz masz się obudzić. - zaśmiałem się patrząc na Shane'a.
- No stary wstawiaj bo nam kolejny brat zaśnie. - zaśmiał się Dylan.
Wstałem i usiadłem obok niego na co on objął mnie ramieniem.
- A u ciebie co tam? - spytał.
- Nie jest źle chociaż są dni w których chciałbym też tak zasnąć tylko się nie obudzić. - westchnęłam.
- Nawet tak nie mów zobaczysz Shane się zaraz obudzi i będziemy wszyscy w komplecie. - powiedział głaszcząc moje ramię.
- Oby. Od kad Shane tu wylądował wypaliłem chyba z dwadzieścia paczek papierosów. - rzuciłem.
- A co u taty? - spytał zmieniając temat a ja sobie przypomniałem że z nim mieszkam.
- Rzadko się widujemy ale zauważyłem że coraz więcej pije i coraz częściej pali cygara. - powiedziałem.
- Nie dobrze. - pomachał głową.
__ __ __ __ __
Heja moi mili! Jak tam u was? Mam nadzieję że rozdział się spodoba; Dziś jest troszkę krótszy ale nie miałem czasu go aż tak dużo napisać. Miłego dzionka!Pomysły > > > > >
756 słów.
CZYTASZ
RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta.
Fanfictionnie wiem.. ‼️‼️‼️ PAMIĘTAJCIE ABY NIE POWTARZAĆ NICZEGO CO JEST PRZEDSTAWIONE W KSIĄŻCE. JEST TO TYLKO KSIĄŻKA NIE PRAWDZIWE ŻYCIE. TO TYLKO MOJA WYOBRAŹNIA‼️‼️‼️