Rozdział 12

262 11 1
                                    

Święta były coraz bliżej. Za oknem padał gruby śnieg, a ja siedziałam przy kominku, opatulona kocykiem z książką w dłoni. Dwudziesty grudzień - Cztery dni do wigilii. Ostatnio dużo się zastanawiałam czy rodzice będą w stanie przyjechać. Przez telefon powiedzieli mi, abym się nie martwiła i że na pewno przyjadą, być może nawet z babcią, której zdrowie się polepszyło.

Ostatnie dni spędzałam ciągle z Michałem, przez którego mój humor był znakomity. Wiele myślałam co mogłabym mu podarować na prezent. Z chłopakami było prosto, bo zamierzałam im kupić alkohol, przez co będą skakać ze szczęścia. Ale Matczakowi chciałam dać coś wyjątkowego. Niby ucieszył by się z alkoholu, jestem tego pewna. Wtedy wpadłam na genialny pomysł.

Wybrałam się do sklepu, kupiłam strasznie dużo słodyczy i jakieś inne pierdoły, które będą mi potrzebne. W domu przyszykowałam prezent, przy którym robieniu, aż się wzruszyłam. Cieszyłam się, że poznałam takiego człowieka jak Michał, był wspaniałym przyjacielem, który zasługiwał na wszystko co najlepsze, mimo tego że jest bałaganiarzem, jest wulgarny i kocha chodzić na schodki z chłopakami, na których się upija. 

Ma dobre serce i nigdy nie skrzywdziłby swoich bliskich. Wiele w życiu przeszedł, a mimo tego podniósł się i spełnia swoje marzenia. Matczak jest dowodem tego, aby się nie poddawać i żeby walczyć. 

Prezent chciałam mu dać rano, przed wigilią. Było to ważne, aby wszystko poszło zgodnie z moim planem.

Schowałam wielkie drewniane pudło do szafy. Nie chciałam siedzieć bezczynnie, więc postanowiłam, że zrobię listę dań, które będą nam potrzebne na Święta Bożego Narodzenia. Było tego dość sporo, ale czego się nie robi dla kochanej rodziny?

Zaczęłam rozpisywać składniki jakie będą nam potrzebne, ale nagle zadzwonił telefon.

— Hej. Pamiętasz o dzisiejszej randce? — Po głosie rozpoznałam, że to Gabrysia.

Cholera, zapomniałam.

— Um... No tak nie do końca?

— To dobrze, że zadzwoniłam! Masz chociaż się w co ubrać? — Zapytała.

— Chyba..., chyba tak, znajdę coś. — Skinęłam głową, jednak po chwili uderzyłam się w czoło, bo przecież ona tego nie widzi.

— Pamiętaj, że na twój widok na mu szczęka opaść. — Powiedziała pewnie.

— Postaram się coś wymyślić.

— No to ja spadam, jadę na paznokcie. Papa! — Przesłała mi buziaka, przez telefon.

— Papa.

Wbiegłam szybko do pokoju i zaczęłam szukać ładnej sukienki.

Przeszukałam wszystkie szafy w domu, nawet mamy. Znalazłam dwie. Oczywiście miałam mnóstwo sukienek, ale tylko dwie nadawały się na randkę - moją pierwszą randkę.
Wybrałam czarną, przez to, że była elegantsza i ładnie podkreślały moje kształty.

Usiadłam przy mojej toaletce, postawiłam na mocny makijaż - chciałam zrobić dobre, pierwsze wrażenie.

Z efektu końcowego mojej twarzy byłam zadowolona. Włosy zakręciłam, a gdy ubrałam sukienkę byłam zachwycona.

Idealna.

Na pewno mu się spodobam!

Dobrałam do tego ładną torebeczkę i buty na wysokim obcasie, w kolorze czarnym. No i oczywiście kurtkę.

Moje przeglądanie się w lustrze przerwał telefon.

Pomyślałam, że to Gabi, dzwoni jeszcze coś dodać.

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now