Rozdział 20

3K 164 2
                                    

Red

Spodziewał się, że będzie krzyczeć i uderzy go. Powinna być wściekła.
Ale totalnie nie spodziewał się, że jego mała wojowniczka rozpłacze się. Łzy stanęły w jej oczach i widział jak robi wszystko, żeby się nie rozpłakać na oczach mężczyzn.
  - Dajcie nam chwilę. Przygotujcie mapy w kuchni.
  Wyszli bez słowa i nawet zamknęli za sobą drzwi. Wiedział co myślą. Skaleczył się, aby uratować wroga.
  - Głupek.
  O właśnie o to taką reakcję mu chodziło. Tylko nie kiedy jej oczy były wypełnione łzami.
  - Oboje jesteśmy wojownikami. Chyba nie sądziłaś, że postąpię inaczej.
  Przytulił ją do siebie jedną ręką, próbując nie zwracać uwagi na drugą, z której ciekła krew. Na razie nie czuł nic więcej oprócz standardowego bólu po ciosie, a to była dla niego norma.
  - Głupek.
  - Chciałem być wyjątkowy. O ilu chłopakach możesz powiedzieć, że zranili się, aby cię ocalić?
Próbował ją rozbawić, aby szybciej wzięła się w garść. Nie mieli dużo czasu.
Zostawił ją na za długo. Poszedł na obchód, a przecież mógł poprosić kogoś, by do niej zajrzał. Miała rację. Siedziała w celi. Nawet sam ją ostrzegł, że nikt nie zareaguje na jej krzyk.Więc tego nie zrobiła. Cierpiała w ciszy, czekając aż łaskawie wróci.
Przecież od tygodnia nie widziała się z nikim innym niż on. Za każdym razem kiedy otwierał drzwi wydawała się zachwycona jego obecnością. I nic dziwnego. Był strażnikiem, który nosił ją do łazienki i dawał jedzenie. A siedząc kilka godzin w samotności potrzebowała tego.
Błądziła wzrokiem po jego sypialni kiedy ją przeniósł i dotarło do niego, że powienen to zrobić dawno temu. Dokładnie tydzień.
Przecież sama mówiła, że chce zobaczyć jego pokój, a on szkrzetnie pilnował, aby tego nie zrobiła.
Przez ten tydzień sam traktował ją jak więźnia. Nic dziwnego, że inni też robili to samo. Uwięził ją i nawet nie pozwolił wyjść z pokoju. Siedziała tam nudząc się, bo nawet nie pomyślał, aby przynieść jej coś do rozrywki. Miała tylko łóżko i biurko. Jak w prawdziwej celi.
Przytulał ją, czekając aż się uspokoi. Dał jej kilka minut, zanim spytał:
  - Już?
  Pokiwała głową, więc podniósł ją. Jej twarz wtuliła się w jego sweter i był pewien, że znowu zamknęła oczy.
Przecież ją niósł. Sam wymagał, by nie patrzyła. Jakby to, że widziała pusty korytarz coś zmieniało.
  - Nie jesteś więźniem. Możesz patrzeć.
  Tylko, że była nim przez tydzień. I sam nie doszedł do tego jak bardzo cierpi. Sama musiała mu to pokazać, by zrozumiał.
Chłopaki siedzieli przy stole w kuchni. Usiadł na swoim krześle, sadzając Livię na swoich kolanach.
Dopiero wtedy zrozumiał jakie fajne to uczucie, a mógł to robić już od tygodnia.
Jej plecy wcisnęły się w jego tors, kiedy naraził ją na wzrok chłopaków. Objął ją jedną ręką, aby czuła się bardziej komfortowo, podczas gdy Silver zaczął opatrywać mu drugą.
Napieła się i przyłożył usta do jej szyi, aby delikatnie ją tam pocałować. Przecież chłopaków widziała tylko raz, gdy ją przesłuchiwali. Nic dziwnego, że była zestresowana.
  - Dawaj, nie mamy czasu.
  Twardy głos Silvera, sprawił, że zadrżała. Spojrzała na wielką mapę leżąca przed nimi na stole i szepnęła nią w jedną stronę, sprawiając, że wszyscy otworzyli szerzej oczy.
Wyciągnęła rękę ku Black-owi i skrzywiła się przy tym. Jednak mazak znalazł trzymany dotąd przez mężczyznę się w jej ręce.
Starał się jej pomóc, kiedy przechyliła się ku mapie i poprawił chwyt, aby było jej wygodniej, ale i tak grymas bólu pojawił się na jej ustach.
Patrzył jak przykłada palce do mapy, by obliczyć odległość i stawia punkty. W końcu połączyła je wszystkie, otaczać miasteczko sporą obręczą.
  - Strefa strzeżona.
  Wrogowie. W miasteczku, w którym Green bywał sam co tydzień, bez żadnej obstawy.
Znowu zaczęła obliczać. Kolejne zaznaczenie padło na większość drogi, którą zawsze jeździli do miasteczka.
  - Strefa strzeżona.
  W kuchni była taka cisza, że słychać było jak mazak przesuwa się po papierze. Przeleciał wzrokiem po twarzach chłopaków i każda pokazywała to samo. Przerażenie. Byli w większym niebezpieczeństw niż myśleli.
Tym razem Livia znalazła na mapie bunkier i odliczyła kolejną odległość od niego. Zrobiła kreskę z jednej strony, tej od miasteczka, zostawiając kilka kilometrów od bunkra czyste.
  - Strefa wolna.
  Znowu pociągnęła mapę i jeden jej koniec wylądował na podłodze, gdy zajęła się jej przeciwległym rogiem.
Kolejne kółko, położone kilkanaście kilometrów za miastem.
  - Strefa strzeżona.
  Po czym zaczęła stawiać kropki w okolicach kółek, które zakreśliła i na początku sądził, że robi to w zupełnie losowych miejscach, dopóki nie stwierdziła:
  - Czujki.
  Kolejna seria małych kresek rozmieszczonych na mapie.
  - Kamery.
  Po czym postawiła dość dużą kropkę w strefie strzeżonej za miastem, którą nakreśliła jako ostatnią.
  - Cel.
  Przecież cel znajdował się w samym centrum tego wszystkiego. Kamer, czujek i stref strzeżonych.
  - Przecież to jest...- Gold musiał myśleć tak samo jak on.
  - Ciii- Livia nawet nie dała mu skończyć.
  Kolejne małe elementy pojawiły się na mapie: saperzy, strażnicy dzienni, obstawa.
Następna była długa kreska, ciągnąca się od krawędzi mapy i biegnąca za miasteczkiem.
  - Linia dostawy. Nie podchodzić. Miny, czujki, snajperzy, obstawa...wszystko.
  Poczuł jak Silver wstrzyknął mu coś w ramię, ale niezbyt zwrócił na to uwagę. Livia podała im umiejscowienie wroga na części terytorium. Małej, ale i tak znaczyło to dla nich wiele.
Spojrzała na Blacka, który natychmiast odwzajemnił jej wzrok.
  - Potrzebuje papieru i linijki.
  Przekręciła się na jego kolanach, aby na niego spojrzeć i mruknął patrząc na jej oczy.
  - Mogę wodę?
  To powiedziała już o wiele mniej pewnie i ciszej. Gdyby nie wypatrzony słuch, wogóle by tego nie usłyszał, bo Black właśnie wstawał szurając krzesłem.
Wachała się aby poprosić o wodę. Bo przecież ją do tego zmuszał od tygodnia. Aby prosiła o podstawowe potrzeby. O jedzenie, wodę i korzystnie z toalety.
Nie mógł jej przeprosić w tej chwili inaczej niż przyłożyć usta do jej warg. Bardzo delikatnie, bo miała rozerwaną dolną wargę. W tym czasie Gold postawił przed nią kubek, który chwyciła, krzywiąc się.
Piła patrząc w to co narysowała, tak samo jak wszyscy wokoło.
Kiedy chwyciła mazak dodając jedną kropkę nawet nie zwrócił na to uwagi i tak było ich zbyt wiele.
  - Czujka. Nowa.
  Prychał na jej przepraszający ton. Nawet jakby podała im tylko połowę z tego co narysowała to już i tak był było dużo.
Silver przesunął mapę, aby przed Livią leżała większą powierzchnia.
  - Narysuj więcej- zarządał.
  Dziewczyna skrzywiła się, który musiała wyciągnąć się aż za Golda, aby sięgnąć krawędzi mapy. Przyłożyła mazak do miejsca, które już oznaczyła.
  - Cel.
  Każdy wiedział co miała na myśli. Zakresiła im drogę od bunkra od celu. Nic więcej. Podała wszystko, ale na wybranym obszarze, aby byli bezpieczni.
Black wrócił z rolką do rysowania map. Rozwinął papier przed dziewczyną, która oddała mu swój kubek, aby nie przeszkadzał.
Zaczęła rysować i podążał za każdym ruchem jej dłoni. Nigdy nie widział, aby ktoś tak rozrysował plan budynku.
Zrobiła rzut z góry, rysując każda ścianę. Każda kropka oznaczała strażnika, a kreska kamerę. Nawet rysowała zasięg działania sprzętu.
Nie podała im żadnego planu. Nie skomentowała który strażnik jest najlepszy, tylko gdzie mają najlepsze uzbrojenie.
Dwa piętra w dół. Dokładnie tyle miał budynek. Dopiero rysując ostatnie pomieszczenia zakresiła tam kółko.
  - Cel. Małe, szklane ampułki. Zawartość ciecz w różnych kolorach. Opisane marketem.
  Parzył jak pisze na rogu kartki długi rząd cyfr i liter.
  - To cel. Reszta równie istotna w przypadku zranienia.
  Wszyscy wiedzieli o co chodzi, chociaż nie powiedziała wprost. Bierzcie wszystko.
  - Główny cel obiektu w przypadku napaści: obrona. Cele w przypadku zagrożenia zniszczenia: zniszczenie dokumentacji- uderzyła mazakiem w jeden punkt na swojej mapie,- zniszczenie systemu- kolejny punkt-, zniszczenie antidotum- ich cel- autodestrukcja. 
Mieli przerąbane.
Livia odłożyła mazak na stół i zabrała kubek z jego ręki. Wypił to co w nim miała w ciągu tej godziny gdzie rysowała schemat. Jednak nie poprosiła o więcej. Przycisnęła pusty kubek do swojej klatki piersiowej i sam musiał zabrać go z jej rąk by podać dla Golda, który poszedł napełnić.
Odebrała kubek z uśmiechem i zaczęła zsuwać się z jego kolan. Przytrzymał ją, więc odwróciła się do niego z dziwną miną.
  - Red, muszę iść. Będziecie omawiać plan.
  No tak. A ona był wrogiem.
Mogła sama wyłożyć im ten plan. Podać najlepszą opcję, ale tego nie zrobiła. Był pewien dlaczego, bo ostatnio Silver nakrzyczał na nią, gdy chciała to zrobić.
Podała im jedynie schematy, zostawiając decyzję w ich rękach.
Widział jak wzrok wszystkich pada na nią i mocniej wtuliła się w niego. Jakby mógł ją obronić, chociaż do tej pory wogóle tego nie robił.
  - Jak mocno boli?- zapytał ją Green
  - Wcale.
  Uśmiechnął się na tą twardą odpowiedź. Jego wojowniczka.
  - Zjesz coś?
  Przecież sam powiem o tym pomyśleć. Był na obchodzie dziewięć godzin, a nakarmił ją przed tym jak wyszedł. Nic dziwnego, że chciała wodę. Nawet nie pomyślał, aby jej trochę zostawić.
Zawachała się, ale Green nie czekał na odpowiedź. Przeszedł do kuchni i zaczął wyciągać coś z szafek.
  - Herbatę?
  Na to pokiwała głową i to zbyt optymistyczne.
Uwielbiała ją i wiedział o tym, tylko, że zrobienie napoju zajmowało mu cenne sekundy, które wolał spędzać z nią. Więc aby było szybciej przynosił jej wodę. Przecież od tygodnia nie zrobił jej do picia nic ciepłego.
Prosiła jedynie o wodę bo czuła się jak on w jaskini. Jak więzień. Prosiła o podstawowe potrzeby, a herbata to już był wymysł. Do przeżycia wystarczy sama woda.
Silver nachylił się nad mapami i zaczął wodzić po nich palcem omawiając plan. Jednak Livia nie wyglądała na zainteresowaną. Wpatrywała się w każdy ruch Greena, który robił dla niej herbatę.
Plan był gotowy po kolejnej godzinie. W tym czasie Livia pochłonęła wszystko, co postawił przed nią Green.
Po czym oparła się o Reda i przytuliła policzek do jego swetra. Widział jak oczy się jej zamykają, ale walczyła aby nie zasnąć.
Przecież sen w otoczeniu wrogów był równy jedynie śmierci.
Zawalił. I zamierzał ją za to przepraszam do końca życia. Ale najpierw musiał zdobyć antidotum, aby jej życie nie skończyło się jutro.

Bearmen III- Red [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz