Livia

1.6K 26 30
                                    

Rodział VI

,,Livia".

~~~~~~~~~~~
Podeszła do mnie blondynka.

- Cześć jestem Livia.- powiedział dziewczyna w moim wieku, zapewne. Miała blond włosy i niebieskie śliczne oczy.

- O cześć, ja jestem Tola, no może już wiesz.- powiedziałam ze stresu.

- Oczywiście że znam twoje imię. Jesteś siostrą Monetów. W ogóle jak to się stało??- powiedziała.- albo lepiej nie mów jeśli nie chcesz.

- Moja mama zmarła w wypadku samochodowym. Zapewne miałam takiego samego ojca jak oni. Mówiono mi, że zmarł po moich narodzinach. - powiedziałam zamyślona. Miałam już pierwszy punkt na liście o co zapytać Vincent'a.

- Współczuje ale po części nie. Masz teraz fajną rodzinę. A tak w ogóle ile masz lat??- powiedziała.

- czternaście za niedługo piętnaście, a ty?- powiedziałam do niej.

- Na pewno chodzisz ze mną do klasy!- krzyknęła radośnie.- usiądźmy od razu razem! A no tak miałam powiedzieć ile mam lat, no to mam czternaście.-powiedziała rozbawiona. Leciała od niej strasznie miła aura.

- o ale fajnie że będę miała rówieśniczkę ha ha.- zaśmiałam się. W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje.

- no to siadasz ze mną?- zapytała mnie dziewczyna.

- jasne.- powiedziałam, i weszliśmy do sali. O dziwo dobrze mi szło. Była to matematyka więc byłam bardzo z tego dobra. Dostałam szóstkę na pierwszej lekcji. Po trzech lekcjach była przerwa obiadowa, poszłam z Livią na stołówkę, była ogromna. Wzięliśmy jedzenie i usiedliśmy.

- No jak się na razie czujesz w nowej szkole?-powiedziała Livia.

- Nawet nieźle.- powiedziałam zadowolona. Brunet w loczkach pot rzedł do naszego stoliczka. To nie był żaden z moich braci.

- słuchajcie, tym bardziej ty Monet.

- o co ci chodzi?-powiedziała Livia.

- O gówno. Monet będziesz miała przesrane w tej szkole i dopilnuje tego. Możesz już się szykować.- powiedział.

- noo, szykuje się na to. Tylko spróbuj jeszcze raz do nas podejść to powyrywam ci nogi z dupy.- powiedziałam wstając.

- jeszcze raz tak powiesz, a zobaczysz kto tu rządzi w tej szkole.- powiedział, a za nim stał już mój brat, to był Tony. Chyba wszystko słyszał.

- Ty odpierdol się od mojej siostry okej? Przesrane to zaraz ty będziesz mieć jeśli wylądujesz na Himalajach.- powiedział a mnie to trochę rozbawiło.

- Boże luz.-powiedział i odchodził patrząc się na mnie złowrogo.

- wszystko gra mała?- powiedział Tony do mnie.

- Nie no chyba tak, ale nie musisz się tak o mnie martwić, umiem sama o siebie zadbać.- powiedziałam.

- no właśnie widziałem, jak coś to przychodź do nas.- powiedział i poszedł.

- ty dziewczyno, naprawdę masz fajnie.- powiedziała Livia.

- Oh, no nie wiem. Nadal przeżywam śmierć mojej mamy. To jest dla mnie bardzo trudne, i nie mogę sobie wyobrazić co by się stało jakby nie jechała z moim bratem do tej głupiej budy o nazwie ,,szkoła".- powiedziałam i grzebałam widelcem w jedzeniu.

- rozumiem. Jeśli chciałabyś możesz do mnie podejść, a ci pomogę- powiedziała.

- dziękuje kochana.- powiedziałam szczęśliwa.- no dobra trudno się mówi, przykro mi fest, ale jakoś trzeba sobie radzić.- powiedziałam- powiedz moim braciom jeśli będą mnie szukali że jestem w toalecie.

Rodzina Monet| Moje marzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz