Rozdział XXI

72 2 0
                                    

- Przestań kłamać! - krzyknęłam, robiąc zamach otwartą ręką i uderzając go mocno w twarz.

Byłam ostro wkurwiona, bo przyszedł na urodziny swojego kuzyna, a mimo to nie mógł zostawić mnie i Codah w spokoju. Jak zwykle prosił się o atencję i z całych sił starał się wyprowadzić mnie z równowagi. Osiągnął swój cel, aż dostał w pysk. Goście byli w szoku. Nie rozumieli, co się działo i miałam tego świadomość. Jednak to, co stało się później przerosło nawet moje oczekiwania.

- Zamknij się w końcu! - odezwał się głośno Dennis i wtedy to ja poczułam momentalnie rosnące pieczenie na policzku.

Tak, uderzył mnie w twarz. Odruchowo przyłożyłam dłoń do bolącego miejsca. Codah zareagował szybko. Wstał z krzesełka i z całej siły wymierzył Dennisowi cios z pięści w szczękę. Z każdą sekundą byłam w coraz większym szoku i przez chwilę miałam wrażenie, że to się nie dzieje naprawdę, dopóki ból policzka o sobie nie przypomniał. Chłopaki zaczęli się szarpać, jednak Dennis był wyższy i nieco silniejszy, dlatego już po chwili Codah przywarł do ściany, a jego przeciwnik mocno przytrzymywał go za gardło. Zbyt mocno. Otrząsnęłam się i podeszłam do nich, po czym z całej siły odepchnęłam Dennisa od Codah. Mój chłopak od razu się pochylił, nerwowo łapiąc oddech, podczas gdy Wayston już podnosił na mnie rękę, jednak ktoś go zatrzymał. Był to Elliot, który w ułamku sekundy wybiegł z piwnicy i chwycił chłopaka za nadgarstek.

- Co ty odpierdalasz? - warknął.

- Ta szmata... - zaczął Dennis.

- Wyszedłem na pół minuty - przerwał mu Flores - a ty od razu robisz zamieszanie! Wyjdź stąd!

Mój były patrzył na niego z lekkim zdziwieniem, a później skierował na mnie swoje wściekłe spojrzenie.

- Powiedziałem kurwa, wyjdź! - powtórzył Elliot.

Dennis zacisnął zęby, złapał mocno rękę towarzyszącej mu dziewczyny i pociągnął za sobą, nerwowym krokiem opuszczając dom.

- Przepraszam was z całego serca, ja... nie wiem, co mam wam powiedzieć - mówił gospodarz.

- To nie twoja wina - odpowiedziałam.

Codah już oddychał normalnie, jednak wtedy oboje spojrzeli na mój czerwony policzek.

- Kurwa... - powiedział mój chłopak, delikatnie przykładając palec do obolałego miejsca.

- Uderzył cię? - zapytał zszokowany Elliot, na co ja tylko kiwnęłam głową twierdząco. - Przyniosę lód.

Dopiero wtedy dotarło do mnie wszystko, co się przed chwilą stało i łzy napłynęły mi do oczu, jednak starałam się je powstrzymać, żeby nie rozmazać makijażu.

- Przepraszam - odezwałam się cicho. - To przeze mnie, mogłam się nic nie odzywać.

- Coly, to nie twoja wina, że z niego jest kawał chuja.

- Ale ja go sprowokowałam.

- Nie miał prawa cię tknąć.

Wtedy podszedł Elliot z woreczkiem z lodem. Podał mi go, a ja przyłożyłam go do policzka i poszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie. Część osób pytało, o co właściwie chodziło, jednak odpowiadałam tylko, że Dennis jest moim byłym, nie chciałam zdradzać szczegółów.

- Co on tu w ogóle robił? - zorientował się Codah.

- On jest kuzynem Elliota - odpowiedziałam.

- Wiedziałaś o tym?

- Tak, ale kompletnie zapomniałam. Nie miałam pojęcia, że tu będzie. Przecież mieszka teraz w New Jersey.

- Gdybym wiedział, to bym tu nie przyjeżdżał.

Listen to loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz