Rozdział 14.

1K 39 1
                                    

Gavi

Spędziliśmy z Adeliną jeszcze trochę czasu na plaży, a potem odwiozłem ją do domu. Widziałem, jak zmieszała się po moich słowach dotyczących dziecka. Próbowała to jakoś dobrze obrócić w żart, jednak ja mówiłem prawdę. Jestem pewny, że kiedyś zostanie moją żoną, a później może matką naszych dzieci. Kto wie. Na razie muszę doprowadzić do tego, żeby czuła się przy mnie dobrze i została oficjalnie moją dziewczyną.

Wróciłem do mieszkania, gdzie posprzątałem, ponieważ przez ostatni czas o tym zapomniałem. Zajęło to trochę czasu, ale finalnie wyglądało to bardzo dobrze. Nie miałem już siły nic robić, więc wziąłem czystą bieliznę i poszedłem wziąć prysznic. Umyłem zęby i byłem gotowy do spania. Było to coś, czego najbardziej teraz potrzebowałem. Jutro miał się odbyć długi trening, więc musiałem być w pełni sił.

Wstając dziś rano, byłem jak nowo narodzony. Ubrałem się w dresy z logiem klubu i zacząłem robić shake'a z owocami. Miałem ochotę na coś innego, ale biorąc pod uwagę piłkę, nie mogłem sobie na to pozwolić. Zjadłem i ruszyłem do podziemnego parkingu, gdzie stał mój samochód. Wsiadłem i skierowałem się do ośrodka treningowego. Za trzy dni miał się odbyć mecz z Realem Madryt w ćwierćfinale Superpucharu Hiszpanii. Był to na pewno ważny mecz, który będzie dla nas niemałym wyzwaniem.

Przed ośrodkiem treningowym zgromadzonych już było kilkanaście zawodników, w tym Pedri. Dość długo nie spędzaliśmy razem czasu, więc musiałem się z nim umówić na jakiś obiad. Żwawo przebrałem się w ciuchy treningowe i pobiegłem na murawę, gdzie za chwilę miała odbyć się rozgrzewka i ćwiczenia z piłką.

- Cześć, młody. - podszedł do mnie Pedri i przybił piątkę. - W ogóle się nie odzywasz. Myślałem, że jesteśmy kumplami. - popatrzył na mnie z lekkim zawodem w oczach. Rozumiałem, dlaczego może poczuć się w taki sposób. W końcu nie mówiłem mu ostatnich rzeczach, jakie wydarzyły się w moim życiu. W tym całym bałaganie nie miałem czasu, żeby chociaż raz się z nim spotkać.

- Wiem, przepraszam, ale miałem teraz dużo rzeczy na głowie. - zacząłem, mając nadzieję, że nasza relacja nie ulegnie przez to zmianie. - I tak chciałem się dzisiaj z Tobą spotkać, aby porozmawiać o wszystkim. Co ty na to? - zapytałem, licząc na pozytywną odpowiedź.

- Hmm.... Nie, dzięki. - odpowiedział po chwili, co mnie totalnie wybiło z rytmu. Spojrzałem na niego, a ten zaśmiał się, widząc moją minę. - No przecież żartuję. Możemy się spotkać po treningu i pójść coś zjeść do jakiejś knajpki. - zaproponował, na co przytaknęłam.

Trening rozpoczął się od kilku okrążeń wokół boisk. Następnie były proste ćwiczenia, mające na celu dobrze rozciągnąć mięśnie. Były to jednak jedne z tych ważniejszych, ponieważ dzięki nim malało ryzyko złapania kontuzji. Potem było jeszcze sporo ćwiczeń, które miały nas dobrze przygotować do długiego i wyczerpującego treningu. Wykonywaliśmy masę założeń taktycznych podyktowanych przez trenera. Niektóre były proste, inne nieco mniej. Pomimo wszystko widać było, że każdy wkłada całego siebie i serce w te przygotowania.

Po naprawdę pracochłonnym treningu wziąłem prysznic i zdecydowaliśmy z Pedri'm, że jedziemy moim samochodem. Oczywiście wybrał tę opcję, aby na własne oczy przekonać się, jak prowadzę. Oficjalna wersja była jednak taka, że muszę się odwdzięczyć za te wszystkie podwózki.

Wybraliśmy jedną z restauracji, która zajmowała się głównie kuchnią włoską. Zamówiliśmy oczywiście makarony, które wydawały się najmniej niezdrowe i usiedliśmy na zewnątrz z racji słonecznego dnia.

- To, co się takiego wydarzyło, że nawet nie miałeś czasu dla przyjaciela. - zaczął i odłożył telefon na stół. - Tłumacz się. - wiedziałem, że nie brał tego na serio, bo lekko się zaśmiał.

- Aurora jest w ciąży. - rzuciłem na samym początku. Wyraz jego twarzy był bezcenny.

- Serio? Ale jak to? - zapytał z niedowierzaniem.

- Tak, nie wiesz, jak się dzieci robi?. - odpowiedziałem prześmiewczo.

- Spadaj. Jak zareagowała ona i wasi rodzice? Domyślam się, że nie było za kolorowo.

- Na początku wylewała łzy, ale powiedziała, że chce urodzić to dziecko. - sam widok jej tak płaczącej był okropny dla mnie jako brata. - Rodzice mają raczej neutralne zdanie. Wspierają ja i ja też zamierzam. - dodałem i upiłem łyka wody.

- No to się porobiło. Zostaniesz wujkiem w wieku osiemnastu lat.

- Uwierz mi, że ja też się tego nie spodziewałem.

- Okej, to była jedna sprawa, a inne. - zapytał.

- Chyba się zakochałem. - odpowiedziałem niepewnym głosem.

- Świat się kończy. Pablo jest zakochany. - nie dowierzał, tego co właśnie powiedziałem. - Mów, kim jest ta dziewczyna. - zachęcił.

- Nazywa się Adelina i jest naprawdę miłą i śliczną dziewczyną. Jest naturalna i zachowuje się w stosunku do mnie, jakbym był zwykłym chłopakiem, a nie jednym z popularniejszych piłkarzy. Ma też bardzo dobre serce, co naprawdę mi imponuje. - zacząłem opowiadać o Adelinie i dopiero chyba teraz zrozumiałem, że naprawdę się zakochałem. Było to na pewno dziwne uczucie, ale jedno z tych lepszych.

- W takim razie musi być naprawdę dobrą dziewczyną. Chyba że ma jakieś minusy. - w tym momencie odbieramy nasze jedzenie i podziękowaliśmy kelnerowi.

- Nie lubi piłki nożnej. - powiedziałem, na co Pedri aż przerwał jedzenie.

- To niemożliwe. Jak może nie lubić piłki. Musisz ją do tego przekonać, bo słabo będzie, jak nie pojawi się na żadnym twoim meczu. - nabijał się ze mnie.

- Do tego będę dążyć. - na tym temat się nie urwał. Przedstawiałem mu też mój plan na poproszenie jej, aby została moją dziewczyną. Razem z Pedri'm zamierzaliśmy wszystko zorganizować już podczas najbliższego meczu. Miałem tylko nadzieję, że wszystko pójdzie tak, jak zaplanowaliśmy.

Belleza Española I Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz