Rozdział VIII
,,Chwila słabości"
~~~~~~~~~~~
Cały tydzień szybko mi upłynął. Livia to naprawdę miła, zabawna przyjaciółka, oczywiście też poznałam inne osoby które też są fajne, ale nie dorównają Livia'i.Napisałam na naszą rodzinną grupę, czy przypadkiem nie chce nikt oglądać ze mną serialu, bo znalazłam ciekawy serial. Z tego co wiem i pamiętam, to Shane mnie dodał na tę grupę. Po parunastu minutach wszyscy odczytali i zobaczyłam odpowiedzi.
~~~~~~~~~~
Vincent Monet
Dzień dobry Tola, ja nie mogę ponieważ pracuje, ale zapewne reszta rodzeństwa oprócz Will'a będą mogli, obejrzeć.William Monet
Cześć malutka, niestety nie mogę, ale następnym razem obejrzę, obiecuje.Dylan Monet
Nie mogę, jestem na mieście.Tola Monet
Aa, rozumiem. A bliźniacy, co robicie?Shane Monet
Gram w salonie z Tony'm, przyjdź a obejrzymy z tobą serial.Tola Monet
Ooo, oki.William Monet
Miłego oglądania.~
~~~~~~
Zeszłam do salonu i zobaczyłam bliźniaków.- hej.- przywitałam się, podchodząc do nich. Wyłączyli konsolę, ale zamiast tego włączyli Netflix.
- cześć mała dziewczynko.- powiedział Shane.
-to co? Oglądamy?- zapytałam.
- o czym serial?- zapytał Tony.
- lubicie Zombie? No to będzie o tym.- Rzuciłam podniecona.
- chociaż coś normalnego.- odpowiedział mi Tony.
Oglądaliśmy, dopóki nie zasnęłam.
Obudziłam się o jedenastej. Zauważyłam że Tony ze mną zasnął. Jakoś wyszłam z jego uścisku i wstałam do łazienki, ubrałam się, w biały dres i w rozpinaną bluzę. Poszłam obudzić Tony'ego. Jak go dotykałam ręką to tylko przewrócił się na drugi bok, więc musiałam inaczej to odegrać.
- Tony pomóż.. stało mi się coś w rękę.. nie mogę nią ruszyć...- powiedziałam. Wiedziałam że wstanie bo moi bracia mieli obsesję na punkcie mojego samopoczucia. Nie myliłam się, wstał przerażony.
- Co, gdzie?!- powiedział zaspany.
- tak jakby cię nabrałam bo nie chciałeś się obudzić.- powiedziałam.
- o ty żartownisiu.- powiedział a ja się zaczęłam śmiać.-no dobra, ja idę do swojego pokoju się ogarnąć, a tak w ogóle piękne wyglądasz, pa.- powiedział i wyszedł. Nudziło mi się, więc postanowiłam poszkicować. Rysowałam mniej więcej z godzinę aż usłyszałam pukanie. Powiedziałam lekko ,,proszę,, i w moim pokoju ujrzałam Vincent'a. Podszedł i mnie przytulił.
-oh? Co się stało Vince.?- powiedziałam zaskoczona.
- Przepraszam Tola że nic nie zobaczyłem jak się źle czułaś psychicznie. Dowiedziałem się że się cięłaś. Mam nadzieje że już nie będziesz takich głupot robić- powiedział.
- Vince, robiłam to bardzo dawno temu, gdy nie dawałam sobie rady, pomagało mi to, ale postanowiłam już tego nie robić.- powiedziałam łagodnie.
- mam nadzieję, Tola.- powiedział a po chwili wyszedł bez słowa. Dokończyłam swój szkic po dwóch godzinach. Pięknie się prezentował. Strasznie mi się nudziło więc postanowiłam zejść na dół zjeść jakieś późne śniadanie. Zeszłam i zobaczyłam Will'a oraz Vincent'a. Schodziłam powoli ze schodów. Usłyszałam swoje imię i się gwałtownie zatrzymałam.
- Vincent ale ona musi się dowiedzieć!- powiedział Will.
- Spokojnie Will, w wakacje się dowie i tam poleci z tobą oraz świętą trójcą. Ja przylecę później mam bardzo sporo pracy, a jeśli się wyrobie to pojadę z wami.- powiedział Vincent lodowato. Schodziłam i byłam już w kuchni. Od razu podbiegłam do Will'a się przytulić
- o i właśnie o wilku mowa.- powiedział, a Vincent spojrzał się do niego złym spojrzeniem.- co tam??
- nic, nic.- Podeszłam do lodówki i wyjęłam serek.
- Tola mówiłem ci coś o jedzeniu.- zapytał Vincent.- całe życie nie możesz tylko je jeść.
- no wiem, ale na nic innego nie mam apetytu, i zawsze są dobre i się nimi najadam.-powiedziałam i zaczęłam jeść.
- dobrze Tola, ale następnym razem zjedz coś porządnego.
- okej Vince.-powiedziałam i akurat zjadłam.- dobrze ja idę do biblioteki papa.-poszłam do biblioteki. Stwierdziłam że poszukam jakiś utworów. Znalazłam jakiś kolejny pamiętnik i tam było napisane bardzo dużo różnych nutów do pianina. Usiadłam i rozłożyłam książkę. Zaczęłam grać na pianinie. Właśnie zobaczyłam Shane wpatrującego się we mnie i słuchającego melodię którą właśnie grałam. Rozpłakał się, ale czemu?
- Shane co się dzieje?- przerwałam granie i spojrzałam na niego zmartwiona.
- Właśnie grasz utwór który stworzyła moja matka.- powiedział a ja znieruchomiałam. Po chwili postanowiłam że się ruszę i do niego podbiegłam. Przytuliłam go bardzo mocno.
- przepraszam.-powiedziałam.
- nie przepraszaj.- powiedział.-
dokończysz?- powiedział a ja się zgodziłam i od razu usiadłam za pianinem. Zaczęłam dokończać, to co zaczęłam.- oj kocham cię dziewczynko- powiedział.
- ja ciebie też chłopczyku ha ha-powiedziałam a on się uśmiechnął i wyszedł. Postanowiłam odrobić pracę domową, w pokoju.
CZYTASZ
Rodzina Monet| Moje marzenia
Teen FictionCo gdybym to ja była główną bohaterką? Dziewczyna o imieniu Tola, jeszcze wieczorem nie wiedziała, że już jutro jej świat się skończy, że straci ukochaną rodzinę. Czternastolatka, gdy tylko się dowiedziała, że musi zamieszkać z obcymi dla niej mężcz...