Rozdział IX
,,Urodziny"
~~~~~~~~~
Obudziłam się w salonie, o zerowej. Moje urodziny, ale czekaj kto mnie obudził. Było ciemno, więc poszłam zapalić światło. Zapaliłam a tu moi bracia z tortem. Zaczęli śpiewać mi sto lat, stałam zdziwiona i z otwartą buzią. Will trzymał tort, Po prawej stronie stali Shane i Tony, a po lewej Vincent i Dylan. Jak skończyli mi śpiewać sto lat podbiegłam i wszystkich ich przytuliłam.- wszystkiego naj słoneczko.- powiedział Tony.
- Wszystkiego najlepszego maluchu.- powiedział Dylan.
-Dziękuje wszystkim- powiedziałam zaspana.
- nie dziękuj. To co jemy tort nie?- powiedział Shane.
- a ty zawsze o tym jedzeniu.- powiedziałam.
-nie może się zmarnować.-powiedział i mnie rozbawił.
- Dobrze że wszyscy tu są. Chciałbym powiedzieć że idziemy dziś do restauracji. Z okazji twoich Tola urodzin. A także Tola pozna kogoś przy okazji. Adriena.-powiedział Vincent. Ładne imię nawet.
- Vincent no chyba cię posrało. Tylko nie z tym debilem kurwa.- powiedział Tony.
-po pierwsze nie mów tak bo to osoba z organizacji, a po drugie słownictwo a i jeszcze po trzecie do biblioteki zaraz.- powiedział lodowato Vincent.
- Boże no okej dziadku Vince.-powiedział Tony.
- nawet mnie nie denerwuj.- powiedział Vince a ja zaczęłam się śmiać. Dali mi duży kawałek tortu, i nawet trochę pomógł mi zjeść Tony. Widzę że on najbardziej się martwi, i pilnuje mnie abym zjadła cokolwiek. Później obejrzeliśmy jakiś super film i zasnęłam na ramieniu Tony'ego. Gdy wstałam byłam w salonie, godzina dwunasta. Rozciągnęłam się i poszłam do kuchni. Zjadłam jednego naleśnika, bo rano zrobiła Eugenia. zobaczyłam Will'a. Podbiegłam do niego i go mocno przytuliłam.
-co się stało?- powiedział Will.
-przyszłam się przytulić.- powiedziałam. Po chwili oderwałam się.- Gdzie jest Vincent?
- w swoim gabinecie.- powiedział.
- okej.- powiedziałam i poszłam do biura, zobaczyłam przy drzwiach ochroniarza.
- zakaz wstępu.- powiedział do mnie, gdy chciałam otworzyć drzwi.
- jestem siostrą Vincenta, czyli Tolą Monet.- powiedziałam.
- bardzo przepraszam Pannę, nie wiedziałem.- powiedział i otworzył drzwi, a ja weszłam do gabinetu.
- cześć Vince.- przywitałam się.
- dzień dobry, co potrzebujesz?- zapytał odkładając laptop.
-mogłabym się spotkać z przyjaciółką w parku?- zapytałam.
- dobrze, ale blisko będzie ochroniarz.
- okej.
♡
- proszę, to dla ciebie.- powiedziała Livia i podała mi torebkę z prezentem.- wszystkiego najlepszego.
- dziękuje, nie było trzeba.- powiedziałam i zajrzałam, był kubek z napisem
Livia x Tola
- dziękuje.- nie ma za co.
- co się dziś działo w szkole?- zapytałam Livie.
- nic ciekawego oprócz tego że dobrze przy cedziłaś chłopakowi, teraz każdy o tym gada.- powiedziała.
- oo.
- też, dotarła do naszej klasy dziewczyna, z ciemną karnacją i czarnymi włosami, oraz z pięknymi zielonymi oczami. Ma na imię Lussy.
- oo, musze ją poznać!- krzyknęłam radośnie.
CZYTASZ
Rodzina Monet| Moje marzenia
TienerfictieCo gdybym to ja była główną bohaterką? Dziewczyna o imieniu Tola, jeszcze wieczorem nie wiedziała, że już jutro jej świat się skończy, że straci ukochaną rodzinę. Czternastolatka, gdy tylko się dowiedziała, że musi zamieszkać z obcymi dla niej mężcz...