TSARITSA zorganizowała przyjęcie, by pozostałe Zwiastuny mogły poznać go jako Innamorati oraz dodatkowo Rosaurę, o której towarzystwo Wella poprosił, nie chcąc zostawać z jedenastką niestabilnie emocjonalnych osób w jednym pomieszczeniu. I chyba Childe ją polubił, tak przynajmniej zgadywał alchemik, widząc ukradkowe spojrzenia rzucane przez rudzielca na dziewczynę.
Dottore z kolei wciąż starał się wyleczyć jego ranę, statystycznie przynajmniej raz na dwa dni mówiąc o tym, że był jakiś niepoważny, idąc do The Chasm i raniąc się w tak głupi sposób. Wella zawsze to ignorował albo kopał go w piszczel.
Rosaura z kolei wzięła sobie za punkt honoru, by wybrać mu strój na przyjęcie i kupiła nawet pieprzony gorset, który rozkazała mu założyć. Koniec końców cały strój nie wyglądał najgorzej, z białą koszulą, czarnymi spodniami i fioletowym frakiem wyglądał nawet dobrze, ale jak jakiś bard, przynajmniej według Drugiego.
— Jesteś pewna, że nie mogę poluzować tego gorsetu? — zapytał, gdy byli już blisko sali, ale spojrzenie Rosaury dało mu jasną i klarowną odpowiedź. Nie.
Podbiegł do nich Tartaglia, przytulił dziewczynę i zaczął trajkotać na każdy możliwy temat, ignorując w ogóle fakt, że Wella wciąż szedł obok nich i wszystko słyszał. Luo z kolei postanowił, że nie będzie im przeszkadzać i sam zaczął siłować się z gorsetem. I przez to wpadł twarzą prosto w drzwi od sali, gdzie miała odbyć się cała uroczystość.
Wszedł powoli do środka, przepuszczając najpierw Rosaurę i rozejrzał się uważnie — całe pomieszczenie, nic dziwnego, było z marmuru, było średniej wielkości i miało po bokach łącznie osiem dużych filarów, po cztery na jedną stronę. Sufit z kolei był szklany i pokazywał gwiaździste niebo z zorzą polarną, spadające gwiazdy i księżyc w trzeciej kwadrze. Panował tam lekki mrok, mimo powieszonych wszędzie latarenek i postawionych tam, gdzie to możliwe, świeczek. Krótko mówiąc, było klimatycznie.
Dottore stał oparty o jeden z filarów i głaskał Anubisa, którego miał na rękach. Dla Welli był to widok zupełnie normalny, ale widział, że taki, na przykład, Tartaglia już otworzył szerzej oczy ze zdumienia, lecz nie powiedział ani słowa, wiedząc, że kot mógłby go podrapać.
Anubis bardzo lubił go drapać.
Blisko stołu stała Tsaritsa oraz Pierro. Był to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w białych włosach i maską na połowie twarzy — wyglądał zupełnie tak, jakby mógł połamać Welli kręgosłup jedną ręką i alchemik zrozumiał czemu ten miał rolę dyrektora.
Niedaleko nich z kolei stały jakieś dwie kobiety, Wella zgadywał, że to musiały być Columbina i Arrlechino, w końcu oprócz Signory były jedynymi dziewczynami wśród Zwiastunów. Rosalyne z kolei dyskutowała o czymś z Numerem Szóstym, aż w końcu ten najwidoczniej powiedział coś nieodpowiedniego, bo blondynka odeszła od niego obrażona. Mieli za niedługo wyruszać razem do Inazumy po gnozę Electro Archona, ale alchemik spodziewał się, że się pozagryzają w połowie drogi i będzie musiał ich ktoś zastąpić.
— Masz przy sobie broń? - zapytał nagle ktoś za jego plecami, więc odwrócił się lekko zdziwiony. Okazało się, że to tylko Dottore, wciąż z Anubisem na rękach. — Pewnie będą chcieli przetestować twoją siłę. Oprócz wizji lepiej mieć coś dodatkowo przy sobie.
Kiwnął głową na filar, pod którym chwilę temu stał. Oparty był tam ciężki, niebieski miecz, którym najwidoczniej walczył Dottore. Czyli on też będzie chciał przetestować moją siłę, przeszło Welli przez myśl, ale nie powiedział tego głośno.
— Mam sztylet w wewnętrznej kieszeni fraka — mruknął, starając się nie patrzeć w jego oczy. Utkwił wzrok w Anubisie, który zaczął mruczeć i zostawiać na ubraniu Doctora coraz więcej sierści. — Co się stanie, jeśli odmówię komuś pojedynku?
— Nic, co ma się niby stać? — widok wzruszającego ramionami Dottore był komiczny, ale Wella w ogóle nawet się lekko nie uśmiechnął. — Chyba nie znasz wszystkich, prawda? Ten gadający z rudym to Pulcinella, to dzięki niemu Childe jest Jedenastym. Nie mam pojęcia po co Tsaritsie burmistrz Snezhnayi, skoro ona sama ma większą władzę niż on, ale lepiej na niego uważaj. Skurwysyn obserwuje rodzinę Tartaglii, by ten wykonywał jego rozkazy. Jeśli będzie chciał, byś był mu posłuszny to...
— Cała moja rodzina nie żyje — wtrącił Wella, drapiąc Anubisa za uchem. — Został mi tylko ten sierściuch i ewentualnie Rosaura, ale wstąpiłem do Zwiastunów zaznaczając, że chcę, by była bezpieczna.
Dottore uśmiechnął się kpiąco, jakby coś wiedział, ale nie skomentował w ogóle jego słów.
— Ta w białych włosach to Arlecchino, Dziesiątka. Myślę, że ona jako pierwsza zdradzi Tsaritsę. Ta druga z kolei to Columbina, nie wiem jakim cudem w ogóle jest Zwiastunem, jest słaba, ale... Jej Wysokość może miała powód, by pozwolić jej na Numer Trzeci — Dottore położył mu dłoń na ramieniu i zaczął prowadzić pod filar. — Pierro jest dyrektorem, ale to już wiesz. Capitano z kolei... To ten wysoki, w masce... Jest Numerem Pierwszym. Wygląda na takiego, co bije każdego, kto choćby mrugnie w jego obecności, ale naprawdę przyjemnie się z nim rozmawia i woli kierować się rozumem, a nie chęcią rozlania krwi. Och, i przedstawiłbym ci osobiście Pantalone, może byś go przekonał, aby dawał mi więcej pieniędzy, ale skurczybyk się spóźnia. Jak zwykle.
Jak na zawołanie, tylnymi drzwiami wszedł pośpiesznie mężczyzna w długich, czarnych włosach. Początkowo Wella skojarzył jego osobę z Baizhu, który prowadził aptekę w Liyue, ale potem zmarszczył lekko nos, bo to nie ze swojej ojczyzny kojarzył te rysy twarzy.
Pantalone wyglądał podobnie do Rosaury, która akurat stała obok Tartaglii i Pulcinelli z uchylonymi wargami, jakby nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła.
CZYTASZ
ars amandi. ▬ dottore x oc
Fanfiction▬ "rozejrzyj się dookoła, wella. zobaczysz ludzi, bez których ten świat byłby lepszy." dottore nie rozumiał ludzkich uczuć nawet wtedy - a może szczególnie wtedy - gdy signora spowodowała wypadek, mieszając w to tego śmiesznego dzieciaka z liyue. [...