Święta tego roku były dość spokojne, poza tym, że musieliśmy pilnować wyjątkowo rozbieganego Radowita, który nauczył się już biegać na długie dystanse i naprawdę dużo eksplorował otoczenie. Z jednej strony - świetnie; Z drugiej - więcej pracy.
W pierwszych dniach stycznia, jak zwykle miał miejsce Bal Noworoczny, na którym jak zwykle panowała świetna zabawa i naprawdę nic nie wskazywało na niedługą "awanturę" w Austrii. Otóż Hitler i Erika zażądali od austriackiego kanclerza von Schuschnigga dymisji z rządu, na co - ku zaskoczeniu wszystkich - przystał. Na jego miejsce sprytnie wskoczył Arthur Seyss-Inquart, czyli nie kto inny jak przywódca nazistów z Austrii. Zaczęły się moje (i najwidoczniej tylko moje) prawdziwe obawy o pokój w Europie. Przecież nie można pozwolić na taką samowolkę rządową.
Z dniem takiej informacji zaczęłam chodzić po pokoju dziennym, zataczając kółka. Nawet nie wiem kiedy moje nogi pokierowały mnie właśnie tam. Przecież gazetę czytałam w moim gabinecie. Jak gdyby nigdy nic zaczęłam krążyć po domu, tuptając niemal w miejscu. Szlag.
Marzec nie dotarł nawet do połowy, kiedy Wermacht wkroczył do Austrii i ogłosili Anschluss, jakby nie oznaczało to po prostu zagarnięcia obcego państwa. Czemu do cholery Europa nie reaguje?! Czy oni nie widzą co się dzieje?! Przecież to śmierdzi wojną! Niemcy weszli jak do siebie, a Austriacy jeszcze się cieszyli, że nie mają państwa. Gorzej być nie może!
- Wszystko w porządku? - z myśli wyrwał mnie głos Grześka, który stał w drzwiach swojego pokoju.
Stał jeszcze w koszuli nocnej, w roztrzepanych włosach i definitywnie nie otwartymi oczami - widocznie tyle co się obudził.
- Wszystko w porządku, pani Kaźnieńska? - ponowił pytanie, ziewając krótko.
- Tak, dlaczego pytasz? - czyżbym tak głośno tuptała?
- Bo chodzi pani w kółko i wykrzykuje o świcie. - uniósł wzrok na zegar. - Jest piąta rano w niedzielę. Cała kamienica jeszcze śpi i raczej chce utrzymać ten stan przynajmniej przez kolejną godzinę.
- Wybacz. Po prostu Europa nie jest w stanie zareagować na aneksję Austrii w sposób jaki powinna. Dobrze, rozumiem, że Liga Narodów nie wiele może odnośnie Trzeciej Rzeszy, bo wystąpili z niej już pięć lat temu, ale czy naprawdę nie może popchnąć reszty państw członkowskich do działania? Oni złamali postanowienia traktatu wersalskiego już cztery lata temu i nawet wtedy nikt nie chciał nic robić.
Warszawiak patrzył na mnie niepojmującym wzrokiem, zmuszając się do trzymania ich w ogóle otwartych. Nie zrozumiał przynajmniej połowy z tego, co mu właśnie powiedziałam.
- Idź spać, pogadamy jak się dobudzisz. - mruknęłam z rezygnacją. Stolica pokiwał głową, idąc ospałym krokiem z powrotem do łóżka.
Kiedy chłopak wstał i zjedliśmy śniadanie, uznałam, że jest to dobry moment na dalsze dyskusje.
- Jak wiesz, Hitler zażądał dymisji poprzedniego kanclerza Austrii, a na jego miejsce wskoczył obecny, który jest pro-nazistowski, tak?
- Tak. - słuchał uważnie.
- I właśnie wczoraj, to jest dwunastego, Niemcy weszli do Austrii, na życzenie pro-nazistowskiego kanclerza i ogłosili Anschluss, czyli ogłosili, że odbierają Austriakom niepodległość.
- Przecież to łamie jakiekolwiek prawa Ligii Narodów, czy chociażby traktatów wersalskich. - zauważył. - Czy Liga Narodów nie widzi, że ktoś im właśnie zabrał państwo z listy?
- Albo raczej nie chce widzieć. - mój umysł zdążył już trochę przetrawić wszystkie informacje, a co za tym idzie, rozumiałam więcej.
- Boże święty, jeśli tak to ma wyglądać, to ja się już boję następnych miesięcy. Ledwie kończy się pierwszy kwartał roku, a tu już takie sprawy.
CZYTASZ
Chmury
FanfictionPo burzy zawsze wychodzi słońce, ale czy zawsze? Czasem przecież niebo zabliźnia się chmurami, które długi jeszcze wspominają zadane mu rany. Czy wszystkie rany zostaje wyleczone? Może część z nich zostanie uznana za niegroźne, kryjąc straszliwe zak...