XXIV Zniknij z jej życia...

3.8K 158 30
                                    

Oliver

-Co do cholery!-krzyknąłem, szybko się podnosząc.

Byłem cały mokry. I zimny.

Próbując jak najszybciej opuścić kabinę prysznicową, poślizgnąłem się i wylądowałem na podłodze.

-Czy ktoś mi kurwa wytłumaczy co to ma znaczyć?-zapytałem wkurwiony, wstając z podłogi.

-Żyjesz!-usłyszałem krzyk Lucasa, który od razu podbiegł do mnie i mnie przytulił-Tak się martwiłem-pogładził mnie po plecach.

Okej to było dziwne.

Gdy się już ode mnie odsunął, zauważyłem, że każda osoba, która była ze mną w klubie, stoi teraz przy framudze drzwi lub łazience.

Ale nie w mojej.

To nie jest moja łazienka.

To łazienka Nicolasa.

Nie pamiętam jak tu trafiłem, mój film uciął się na tym, jak kogoś wołałem...

Lily...

Jezu, mam nadzieję, że nie powiedziałem jej imienia.

-Co ja tu robię?-pytam już spokojniej niż wcześniej i wycieram się ręcznikiem, który podał mi Nicola.

-Jak to co? Nie pamiętasz?-zaczął podpuszczać mnie Xavier.

-Dostałeś ataku paniki-stwierdziła Emilia, która stała przytulona do chłopaka.

Słysząc tak niewiarygodne słowa prychnąłem.

-Cały się trząsłeś i kazałeś zabrać cię do jakiejś dziewczyny.-powiedziała zmartwiona Olivia.

-Nic mi nie jest-stwierdziłem chodź sam nie jestem tego pewien.-A dlaczego jestem mokry?

-W internecie było napisane, że gdy jakaś osoba nie kontaktuje to oblewasz ją zimną wodą. A jeśli nic nie da to szpital kolego.

Coś dziwne te informacje znalazł.

-Masz szczęście, że się przebudziłeś bo twoja mama gdyby dostała wyniki nie byłaby zadowolona.-stwierdził Nicola, a gdy na niego spojrzałem, złączył usta w cienką linię.-Nikt by nie był.

-Jestem zdrów jak ryba.-uśmiechnąłem się sztucznie w jego stronę.

***

Boże, jak ja dawno nie byłem w Tosty Books. Dzisiaj w sumie przydałaby mi się świeża kawa. O 22 mam wyścig. Co prawda z jakimś frajerem, który dopiero zaczyna ale rywalizacja to rywalizacja. Zawsze trzeba dać z siebie o 1% więcej niż jest to konieczne.

Wchodzę przez drzwi kawiarni, które dla odmiany nie zadzwoniły dwonkiem, dając znać, że nowa dusza odwiedziła to miejsce.

Za ladą nie widziałem Mary, a w kawiarence była tylko jedna osoba. Jakiś starszy mężczyzna siedział samotnie i popijał herbatę.

-Dzień Dobry-powiedziałem głośno i ustałem przy ladzie.

W mgnieniu oka zza zaplecza wyłoniła się znana mi dobrze postać.

Chodź tego co się zaraz stanie, nie spodziewałem się.

-To ty-zmarszczyła brwi.-Olivierze, obiecywałeś.

-Panią też miło widzieć-uśmiechnąłem się teatralnie.

Kobieta najpierw rozglądnęła się po pomieszczeniu, a potem podeszła do mnie i zdzieliła mnie ścierką kuchenną, którą trzymała w rękach. Chyba przed chwilą myła naczynia bo była mokra.

Now and Always [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz