Pierwsza Bitwa

18 1 0
                                    

Gdy nadzieja robiła się nikła, że damy radę, ponieważ Aragorn był jednym z najlepszych wojowników, a teraz nam go brakuje, atmosfera piekielnie zgęstniała. Gdybyśmy mieli go na szali to zapewne zwycięstwo byłoby pewniejsze. Bałam się, nawet bardzo, nigdy nie walczyłam na wojnie. Co prawda byłam świadkiem, ale Lothril skutecznie nas ukryła.

Ona jest taka odważna

Byłam pewna, że teraz zamiast się bać, ona czułaby taką wściekłość, że powaliłaby na kolana każdego, nawet najtrudniejszego wroga. Wbiegłam szybko do środka, a to, co tam zastałam sprawiło, że łzy same podeszły mi do oczu.

– Ty żyjesz! – krzyknęłam w stronę Aragorna. Ten tylko uśmiechnął się, do mnie ciepło, co oczywiście odwzajemniłam – Nawet nie wiesz jak nas nastraszyłeś – mówiąc to czułam, jak nadzieja powstaje z popiołów.

Obserwująca wszystko z boku Eowina podeszła do nas blisko, widziałam jak szczęście zaczyna rozkwitać w jej oczach. Legolas przekazał Blask Elendila swemu prawdziwemu właścicielowi, po czym odszedł gdzieś na bok, skierował się na schody i tyle go widziano.

– Pokaż mi drogę do króla – zażądał mężczyzna. Pokazałam Mu na mosiężne drzwi przy końcu długiego korytarza.

Wszedł z kopyta do środka, patrząc prosto na króla, którego szok i zdziwienie nie miały granic. Wstał z tronu.

– Wielkie zastępy żołnierzy? – zapytał przy akompaniamencie narastających emocji.

– Isengard opustoszał – rzekł Aragorn – Przynajmniej dziesięć tysięcy zbrojnych.

– Dziesięć tysięcy?! – krzyknęłam w przerażeniu.

– Zostali oni wyhodowani do jednego zadania - by zniszczyć świat ludzi – mówił spokojnym i opanowanym tonem, choć widziałam, że w środku się w nim grzało – Zjawią się o zmroku.

Spojrzałam się przez okno. Słońce było jeszcze widoczne na horyzoncie, co oznacza, że mieliśmy trochę czasu. Król wyszedł, by wydać rozkazy, a ja z Aragornem zostaliśmy w środku.

– Czasem nie wierzę, że to się dzieje naprawdę – rzekłam, lekko ujarzmiając włosy w byle jakiego warkocza, aby mi w walce nie przeszkadzały.

– Raz dwa i po sprawie, zobaczysz – Aragorn starał się mnie uspokoić, ale jakoś Mu to marnie wychodziło.

Strzepnęłam rękę, która trzymał na moim ramieniu, po czym wstałam od stołu i wyszłam na zewnątrz. Tułałam się, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Atmosfera była gęsta, czuć było w powietrzu strach i malejącą nadzieję na zwycięstwo.

Przecież kompletnie nie mamy szans na wygraną przeciwko dziesięciu tysiącom żołnierzy.

– Każdy mężczyzna zdolny do noszenia broni ma być przed zmrokiem gotowy do boju – wydał rozkaz król – Osłaniamy bramę z góry – wskazał na mury, gdy wyszedł z posesji.

Tą drogą przyjdzie nasz wróg

– To nie bezrozumni orkowie, to Uruk-Hai o grubych zbrojach i szerokich tarczach – wtrącił Gimli.

– Stoczyłem niejedną wojnę, krasnoludzie – wycedził Théoden – Wiem jak bronić własnej fortecy – wyminął go i poszedł w stronę tłumu – Hordy Sarumana spłoną – powiedział do poddanych – Zasiewy można odnowić, domy odbudować. Te mury pomogą nam przetrzymać szturm – rzekł pewny swych słów władca.

– Nie przychodzą by niszczyć zasiewy czy domy, lecz ludność – wtrącił się Aragorn, któremu ta sprawa była ważną.

– Jak mam postępować? – szepnął Théoden, łapiąc rozmówcę za ramię – Spójrz tylko na nich – kontynuował – Ich odwaga wisi na włosku. Skoro czeka nas koniec to chce go uczynić pamiętnym dla wszystkich.

Płonąca RóżaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz