Gdy dotarliśmy pod wrota Rohanu, żołnierze bez oporów wpuścili nas do środka. To przywitanie było zgoła inne, niż te za pierwszym razem. Wjechaliśmy, po czym ja szybko zeszłam z konia i zabrawszy swoje rzeczy, które nosiłam ze sobą od wyjazdu z Mrocznej Puszczy, podeszłam do Eowiny, by poprosić o pokój w którym mogłabym się nieco ogarnąć. Oczywiście od razu złapała mnie za rękę i poprowadziła prosto do siedziby króla.
– Czy coś jest między tobą, a Legolasem, Narril? – zapytała blondynka, w swojej odświętnej sukni prowadząc mnie przez korytarze, do drzwi na końcu jednego z nich.
– Tak. Przyjaźnimy się bardzo blisko od dłuższego czasu – powiedziałam zmieszana takim nagłym pytaniem.
Nie odpowiedziała, tylko podeszła do drewnianych, pięknie rzeźbionych drzwi.
– Oto twoja komnata. Rozgość się. Uczta będzie za dwie godziny – poklepała mnie po ramieniu – W szafie masz parę sukien. Nie są to najlepsze rzeczy, ale mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie – dokończyła i odeszła, zostawiając mnie przed drzwiami do pokoju.
Weszłam do środka. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to sporych rozmiarów łóżko pod ścianą po lewej stronie. Było ułożone prostopadle do ściany. Obok łóżka stała mała szafeczka, a na przeciwko biurko w hebanowym odcieniu i krzesło do niego. Obok biurka stała nieduża szafa również ciemna. Otworzyłam ją i wyjęłam jedną z kilku sukienek, tą, w której zamierzałam pokazać się Legolasowi i reszcie.
Poszłam do łazienki. Napuściłam wody i wzięłam ciepłą kąpiel. Oh tak, tego mi brakowało. Umyłam przy okazji włosy, aby łatwiej się je układało w wymyślne wzorki na głowie. Natarłam skórę jakimś olejkiem, chyba to był lawendowy i potem ubrałam na siebie kreację. Była to gorsetowa sukienka w błękitnym, pastelowym odcieniu. Koronka na ramionach i nas biustem dodawała całości lekkości. Koronka znajdowała się także u dołu gorsetu. Od pasa w dół zrobiona była z satynowego, błyszczącego materiału. Na szczęście nie posiadała stelaża, bo to byłby istny koszmar.
Wyszłam z pokoju, gdy tylko usłyszałam jak ludzie się zbierają do jednej z sal. Weszłam tam lekko onieśmielona, siadając gdzieś z boku przy jednym ze stolików. Na podeście stał król Theoden, z kielichem w ręku. Domyśliłam się, że większość zgromadzonych wyjdzie stąd jak najbardziej pijana.
– Dziś wspominamy tych, co przelali krew w obronie tej krainy. Chwała zwycięskim poległym – powiedział król. Niedługo później wszyscy zaczęli balować.
I balowaliśmy tak do późnej nocy. Gdy wszyscy byli już nieco podpici, przyszedł czas na tańce.
– Dasz się zaprosić? Księżniczko Narril – powiedział nagle Legolas, stojąc za mną.
– Nie jestem księżniczką, Legolasie. Nie mam nawet diademu – powiedziałam spokojnie, odwracając się. Chłopak ubrany w odświętne szaty, wyglądał nieziemsko. Ciasna, biała koszula doskonale opinała jego umięśniony tors.
– Ale jesteś córką Łucznika, władcy Dale – odparł jak coś oczywistego elf – Dasz się namówić na ten taniec? – zapytał znów.
– Nie, ja nie umiem tańczyć – odparłam, pesząc się na swoje własne słowa – Poza tym nie chcę i nie lubię tańczyć. Możemy za to wyjść na chwilę na dwór. Duszno tutaj i gorąco – zaproponowałam, łapiąc elfa za większą od mojej rękę i ciągnąc ku drzwiom.
Przy okazji sięgnęłam po kieliszek wina, który upiłam w jednej trzeciej zanim wyszliśmy na dwór. Na zewnątrz panował przyjemny chłód. Usiedliśmy razem na schodach przed wejściem, wciąż trzymając swoje ręce. Podkuliłam nogi pod brodę i spojrzałam się w dal, całkowicie zatapiając się we własnych myślach. Legolas milczał, pozwalając mi przemyśleć sprawy. Kolejna cecha, za którą go cenię - wyrozumiałość bez użycia słów. Ale jednak był tam przy mnie.
CZYTASZ
Płonąca Róża
FantastikPodczas, gdy jej siostra stała się szczęśliwą królową Mrocznej Puszczy, Narril nie próżnowała i ćwiczyła sztuki walki. Narril stała się przez rok bardzo bliską innemu elfowi młodą kobietą. A tym elfem był Legolas. Oboje bardzo się zżyli ze sobą. Ob...