Jeden

21 1 0
                                    

-Dobrze Mia, ale masz zakaz przyprowadzenia do domu chłopaków.-W
jeden chwili nie obchodziło mnie co mówił ojciec, a cieszył mnie najbardziej fakt ze przeniosę się do innej szkoły i uwolnię się od tych debili.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje- wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę ojca który z nieodgadnioną miną próbował przewidzieć moje dalsze czynny. Lecz tego się nie domyślił. Był w szoku. Również byłam w szoku. Przytuliłam tatę pierwszy raz od kiedy dowiedziałam się, że to przez niego najważniejsza dla mnie osoba popełniła samobójstwo. Zdradził ją kilka lat temu i gdy mama się o tym dowiedziała, nie mogła dłużej tego znieść. Tkwilismy w tej pozycji przez kilka długich sekund aż ojciec zaczął kaszleć. Szybko odsunęłam się o kilka kroków i przyszpiliłam się do podłogi. Poczułam ze się cała zeczerwieniłam. Odwróciłam sie gdy zauważyłam ze ojciec zdziwioną mina patrzy w moja stronę i po raz ostatni krzyknęłam ruszając w stronę schodów
-Dziekuje!
~tydzień później~
Zaparkowałam na szkolnym parkingu niedowierzając ze to właśnie ten dzień.
Nikt o mnie nic nie wie. Cieszyłam się z tego powodu. Gdy z tatą przeprowadziłam się do Bostonu nikt o mnie nic nie wiedział z wyjątkiem mojego kuzyna. Mój ociec nie wytrzymywał psychicznie wiec moja ciocia postanowiła wziasc nas pod swój dach. Nie lubiłam się za bardzo z Nicholasem co przez szkole się zwiększyło. NIENAWIDZIALAM GO! Po jakiś kilku miesiącach ostro się z nim pokłóciłam. On skorzystał z okazji i puścił plotkę o mojej mamie. Każdy się ode mnie odsunął. Nie lubiałam tego miejsca. Gdy ojciec się dowiedział o sprawie z Nicholasem wyprowadziliśmy się od nich. Dziś zaczynam nowe życie z nowymi ludźmi. Wysiadałam z auta biorąc torbę a w niej potrzebne książki. Dyrektor wysłał mi na mailu potrzebne rzeczy oraz plan lekcji. Wyjęłam telefon i znalazłam tam potrzebne zdjęcie. Pierwszą lekcje miałam w sali 15. Była to sala od historii, która znajdowała się  w zachodnim skrzydle. Wchodząc do sali rozejrzałam się po nowych osobach czy może jednak kogos znam. I owszem znałam. Była to Elizabeth Taylor. Gdy wyprowadziłam się z Nowego Yorku skasowałam wszystkie swoje konta na social mediach i utworzyłam nowe. Przyjaźniłam się z nią od dzieciństwa i do 2 klasy liceum była ona moja najlepsza przyjaciółka. Obok niej ławka była wolna, wiec szybko podeszłam i ja zajęłam.
-Hej Lizzy.- powiedziałam ledwo słyszalnie. Ciekawiła mnie jej reakcja. Zostawiłam ją z dnia na dzień. Bym się nie zdziwiła gdyby wyjęła nagle pistolet z torebki i mnie by za to zastrzeliła. Lecz jednak reakcja była inna.
-O Boże!- krzyknęła na cała sale i pare ciekawskich par oczu spojrzało w nasza stronę.- Mia!
Wstała i objęła mnie całymi ramionami. Tęskniłam za jej zapachem. Tęskniłam za jej krótkimi blond włosami. Tęskniłam za jej uśmiechem. Tęskniłam za nią. Tęskniłam za swoją Lizzy.
-Tęskniłam.- wyszeptałam jej do ucha bo tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
Gdy usłyszeliśmy dzwonek na lekcji i witająca nas pani Smith, Elizabeth odeszła do swojej ławki z uśmiechem na jej różowiutkich ustach. W połowie lekcji dostałam od blondynki karteczkę, w której znajdowało się
- Po lekcji idź natychmiast na pierwsze piętro i skręć w prawo . Gdy znajdziesz się obok sekretariatu skręć znów w prawo. Naprzeciwko powinna znaleść się łazienka do której wejdziesz. Zaczekaj tam na mnie. - zaszeptałam sama do siebie uśmiechając się. Po dzwonku wpakowałam zeszyt oraz długopis do torby i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Znalazłam schody i skierowałam się na pierwsze piętro. Po znalezieniu karteczki chciałam już zamknąć torbę lecz niespodziewanie ześlizgnęła się mi z ramienia. Wyrwał mi się z gardła cichy okrzyk gdy zauważyłam ze spadam ze schodów. Myslam ze to koniec. Zamknęłam oczy i byłam gotów aby umrzeć pierwszego dnia w nowej szkole. Jednak poczułam czyjeś dłonie na plecach. Była to Lizzy.
-Noah! Do mnie. -usłyszałam za sobą donośny głos blondyny. Brunet spojrzał na nas a ja ustałam na równe nogi.- Pójść z tym do dyrektora czy migiem przeprosisz Mię za to co zrobiłeś.
Nie dałam odpowiedzieć chłopakowi.
- Kurwa! Czy ty myślisz! Mogłam się zabić gdyby nie Lizzy!- podniosłam torbę i spojrzałam błagającona dziewczynę abyśmy już poszły do tej łazienki. Oczywiście nie mogło się odbyć bez komentarza z jego strony.
-Suka.
-Dupek.
Dziewczyna spojrzała ostatni raz na chłopaka i zaczęła iść w stronę łazienki. Korzystając z nieuwagi dziewczyny, wystawiłam w jego stronę środkowy palec. Poszłam za blondynką, starając się zapomnieć o tej całej sytuacji. Podczas gdy szliśmy dowiedziałam się od dziewczyny że jest ona przewodnicząca i jak bym chciała to może pójść do dyrektora, lecz ja tylko odmawiałam. Gdy doszłyśmy do łazienki przypomniała mi się bardzo wazna rzec.
- Słuchaj Taylor, wiem że wiesz co się stało z moją mamą.- Odczekałam chwile aż coś powie lub zrobi. I tak się stało kiwnęła powoli głową
-Tak Mia,wiem co się stało i to pewnie przez to tez się przeprowadziłaś. - I otóż tak,miała racje - dlatego tez cię tu przyprowadziłam abyśmy o tym porozmawiały.
-Błagam nie mów nikomu. Przez to nękali mnie w poprzedniej szkole.- wyrzuciłam to z siebie z trudem.
-Okej. Dobra nie powiem. Ale czemu nic mi nie powiedziałaś. Martwiłam się- oznajmiła dziewczyna , a ja szybkim krokiem podeszłam i objęłam ją ramionami.
-Dobra.- przerwałam nasz ucisk-Dość tej czułości. -Oznajmniłam z powagą, ale obie wybuchłyśmy śmiechem. Brakowało mi właśnie o takich głupich chwil z nią.
- Gdzie masz teraz lekcje?- zapytałam - Ja mam chemię.
- Ja matematykę . Powodzenia. Pani White jest czasami ostra.

Lovely rosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz