UWAGA! DAŁAM DWIE PIERWSZE STRONY Z KSIĄŻKI! POTEM ZACZYNA SIE MOJA WERSJA!
Następnego dnia miałam wylatywać.
Rano Spakowałam najpotrzebniejsze ciuchy, ulubione kosmetyki deskę i psychotropy. Wskoczyłam w wygodne baggy jeansy, koszulkę nirvana, namalowałam kreski i ruszyłam na lotniskoTam czekała na mnie opieka społeczna która pomogła mi się odprawić, jednak wszystko działo się tak szybko, że nie zauważyłam nawet kiedy zostałam sama. Sama, na lotnisku, lecąc do innego krau, do ludzi których nie znam.
Miałam przesrane.
Podeszłam do jednego z lotniskowych sklepików poszukując papierosów, jednak oczywiście żadnych nie znalazłam. Gdy straciłam nadzieję, podszedł do mnie nieco starszy chłopak, pytając czy szukam szlug, i czy chcę jednego. Wzięłam i podziękowałam. Udałam się do palarni gdzie wypaliłam papierosa, i nagle usłyszałam że otworzyło sie wejscie do samolotu. Szybko podeszłam do korytarza którym się wchodziło, pokazałam bilet, i minutę później siedziałam w samolocie.
W tamtym momencie odpalił mi się tryb overthinking, więc nawet nie zauważyłam kiedy minął cały lot. Pilot ogłosił że będziemy lądować, a ja jak głupia wstałam, i popędziłam do stewardess, mówiąc że zaraz zwymiotuję. Byłam pod ich opieką, więc dały mi tabletkę i posadziły z powrotem na miejsce.
Kolejne dziesięć minut minęło bardzo wolno, mimo że się stresowałam. Gdy Jako pierwsza wyszłam z samolotu, w tym samym momencie piknął mój telefon.Dostałam sms'a.
Jeden z moich braci stał przy walizkach wyciągniętych z luku, patrzył na mnie. Poczułam mdłości, rzuciłam bagaż i pobiegłam do toalety, zwracając wszystko co zjadłam w samolocie. Oprzytomniałam gdy dostałam kolejną wiadomość z pytaniem co się stało. Wtedy błyskawicznie wyszłam z kabiny, wypłukałam buzię i wypsikałam się mgiełką-w koncu nawet ja nie pójdę spotkac sie z moją odnalezioną rodziną, śmierdząc żygami.
CZYTASZ
Fanfik Rodzina Monet
FanfictionCo gdyby Hailie nie była taka jaka w książce? Co gdyby była niczym wyciągnięta z gruengowego pinteresta?