Kolacja x2

1K 22 5
                                    

Rozdział XI

,,Kolacja x2".
~

~~~~~~~
Tego całego Adriena. Poszliśmy zająć stolik. Mężczyzna podszedł do mnie i się przywitał nie dotykając mnie bo, słyszałam że w tej organizacji jest zasada że nie można się dotykać, a więc jak jestem siostrą osoby która tam uczestniczy to, mnie także nie może dotykać osoba z organizacji. Wysunął krzesło a ja na nim usiadłam. Podziękowałam i zobaczyłam minę świętej trójcy. Boże co oni za minę mają.

- Tola, co chciałabyś zjeść?- powiedział surowo patrząc się na Adriena, Vincent.

- Spaghetti a do picia Cole poproszę.- powiedziałam i skinął głową. Rozmawialiśmy o różnych sprawach, aż przyszło nasze jedzenie. Podziękowałam. Zaczęłam jeść. Ale po połowie zaczęło mi się wymiotować. Powiedziałam że idę do toalety. Jak byłam w toalecie szybko pobiegłam nad sedes. Zwymiotowałam może takie dwa razy. Zrobiło mi się o wiele lepiej. Przemyłam sobie buzie i ją wypłukałam. I poszłam do naszego stolika.
Usiadłam i zaczęłam jeść dalej. W sumie grzebać bo robiło mi się znowu nie dobrze. W tej chwili każdy się na mnie patrzył.

- em? Coś się stało?- powiedziałam.

- jedz.-powiedział Dylan.

- nie za bardzo już mogę, zjadłam połowę.- powiedziałam przykro.

- zjedz jeszcze.- powiedział Dylan

- Dylan nie będę się powtarzała 2 razy.- powiedziałam już wściekła. Wiedziałam że z tego zaraz wyjdzie wielka kłótnia. Więc zaczęłam to sobie wpychać do buzi. Nie chciałam się kłócić. Zaczęło mi się jeszcze bardziej nie dobrze robić. Jak im to powiedzieć żeby im tego jedzenia nie obrzydzić. Najlepiej nie mów nic i będzie spokój. Więc zostałam na nie mówieniu nic. Jak zjadłam jeszcze bardziej mi się zrobiło niedobrze. Przeprosiłam znowu i poszłam biegiem do toalety. Zamknęłam kabinę i znowu zwymiotowałam. Zwymiotowałam tym razem z pięć razy. Pewnie mnie nie było już tam z dwadzieścia minut i ktoś wszedł do toalety. Usłyszałam moje imię.

- Tola!! Malutka?- powiedział już na pewno wiadomo że Will.

-już, już chwilka- powiedziałam i znowu zwymiotowałam.

- Malutka co się dzieje!?- powiedział przestraszony.

-Nie nic, nic ha ha.- powiedziałam żeby się nie martwił. Wytarłam usta papierem i otworzyłam kabinę. Poszłam do umywalki przepłukać buzie.- widzisz?

- nie właśnie nie widzę. Widzę tylko że jesteś cała blada i wykończona.-powiedział ze zmartwieniem.

-nie nic mi nie jest. Nie martw się.-powiedziałam i wyszłam z toalety a on za mną. Usiadłam.

- co ty tak długo w tej toalecie?- powiedział Tony.

- Długo bo długo. Cicho.-powiedziałam zmęczona. Adrien wpatrywał się we mnie kamienną twarzą, aż przemówił.

- to nie wygląda mi za dobrze.- powiedział Adrien.

- No okej. Już ciszej proszę was.- powiedziałam i ucieszyłam się z ciszy. Zamknęłam oczy.

- dobra zbierajmy się. Z nią jest coś nie teges.- powiedział Tony.

- Jest dobrze.- syknęłam.

- No nie za bardzo.- powiedział Shane.

- yhy. Znaczy nie, nie ha ha- powiedziałam.

- Dobra zbieramy się. Dziękujemy za spotkanie Adrien. Ale widać coś się stało z Tolą.-powiedział Vincent a ja natychmiast otworzyłam oczy i się wyprostowałam.

- Dobrze. Zdrowia.- powiedział Adrien.

-No ale mi nic nie jest, no.-powiedziałam. Już zirytowana. Will złapał mnie za ramie i poszedł ze mną do auta. Usiadłam i przymknęłam oczy. Will to zauważył. Usiadł za kierownicą i ruszyliśmy. Byliśmy przed domem. Ruszyłam do swojego pokoju. Szybko się przebrałam i wskoczyłam na łóżko a po minucie zasnęłam. Obudziłam się o dziesiątej. Nie chciałam wstawać bo byłam wykończona. Więc zostałam w pokoju na łóżku. Raczej jestem chora.

Rodzina Monet| Moje marzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz