Gdy wszyscy wyruszyli jednym autobusem, panowała już kłótliwa atmosfera. Przed odjechaniem dziewczyny pokłóciły się z chłopakami o to, kto siedzi w tylnej części autobusu. Niestety, chłopcy nie dali im szans i pozajmowali wszystkie miejsca od końca. Przyjaciółki na szczęście siedziały jakoś w połowie wielkiego busa.
- Proszę pani - Cara, ich kapitan drużyny uniosła dłoń. - W tamtym roku jechaliśmy dwoma osobnymi. - powiedziała z pretensją w głosie i ciężko było się z nią nie zgodzić. Co prawda Claire z Arią w tamtym roku nie jechały, ale Cara tak.
- Zgadza się - powiedziała jedna z trenerek. - Ale jeden kierowca się zgubił - przewróciła oczami. - Przez co do hotelu dotarliśmy bardzo późno, a rano ledwo każdy wstał i to z opóźnieniem. Dlatego postanowiliśmy jechać w tym roku razem.
Claire wpadło coś we włosy. Ze skwaszoną miną wyciągnęła miękkie coś. Spojrzała na Arię z morderczym wzrokiem, chociaż wiedziała, że to nie ona.
- Ktoś rzucił mi w łeb żelkiem - wyjaśniła pokazując czerwonego misia.
Spojrzała na nią ze współczuciem, po czym sama dostała, zielonym w twarz.
- Co za dwa debile - stwierdziła, wyciągając z torby telefon. Wybrała numer Maxa.
- Przestańcie w nas rzucać żelkami!- warknęła.
- Królewno, to nie my - odpowiedział Max lekceważącym tonem. - Nie zmarnowałbym jedzenia na nikogo. A już tym bardziej żelek.
- No w sumie, co racja to racja - stwierdziła blondynka.
- Niech wam będzie - rozłączyła się, przewracając oczami. W autobusie panował ogólny szum, oprócz radio u kierowcy, przeróżna muzyka leciała z co najmniej trzech głośników, inni ci bardziej wychowani słuchali na słuchawkach, nie chcąc przeszkadzać innym.
Claire żelkiem z włosów rzuciła trzy siedzenia przed siebie i szybko się uchyliła.
- Demi z Cleo tam siedzą - wyjaśniła, zauważając zdziwione spojrzenie przyjaciółki. - No przecież te żelki już się nie nadają do zjedzenia- wyrwała z dłoni Arii jej i rzuciła ponownie, po czym znów szybko się uchyliła.
- Wiesz, one to chyba się zorientują, że to my - zauważyła dziewczyna.
- Ta co ty!- zlekceważyła ją przyjaciółka. - Doskonale wiedzą, że nie możemy jeść takich rzeczy. Szczególnie przed występem.
- Na pewno wiedzą, że kupiłabyś żelki specjalnie po to, żeby w nie rzucać - zauważyła blondynka.
- Kupiłam popcorn, nie żelki - wyjaśniła, pokazując opakowanie w torbie. - I wzięłam inne rzeczy, zabawimy się w nocy - potarła dłonie.
- Czują się jak w podstawówce - jęknęła Aria, opierając głowę na fotelu. Dostała wiadomość i sprawdziła na telefonie.- Demi do mnie napisała, że mamy w tej chwili przestań w nie rzucać - spiorunowała przyjaciółkę wzrokiem.
- Nie marudź, bo starość ci zapuka w drzwi - stwierdziła Claire i się podniosła. Znowu dostała żelkiem we włosy. Wyciągnęła tym razem zielonego misia. Aria również oberwała. Jej mina coraz bardziej wydawała się zdenerwowana.
Granica została przekroczona, gdy Aria oberwała w oko gdy odwróciła głowę w stronę przyjaciółki siedzącej pod oknem. Claire oberwała w policzek i obydwie się podniosły, opierając ręce na fotelu, i z groźną miną patrząc na tyłu autobusu. Z ostatnich siedzeń pomachali im Damon i James. Dziewczyny odrzuciły w nich żelkami, ale zdążyli się uchylić. Wróciły na swoje miejsca.
- Otwieraj ten popcorn - rozkazała, a Claire zrobiła to z uśmiechem.
***
Gdy zajechali na miejsce, było już ciemno. W autobusie brakowało powietrza, a kości jakby zapomniały jak to jest się wyprostować. Dziewczyny nie dawały za wygraną w bitwie, ale inni już narzekali na ich zachowanie, szczególnie ci, którzy byli przypadkowymi ofiarami, którym nawet nikt nie powie przepraszam. Wyszły z autobusu, i odetchnęły świeżym powietrzem. Spojrzały na hotel, w którym mieli się zatrzymać. Jak opuszczony budynek ćpunów.
CZYTASZ
Dancing on the glass
RomanceNiewypowiedzianie źle nam było z tą całą dorosłością, więc za wszelką cenę postanowiliśmy nie dorastać. Niestety wszechświat stanął do walki z naszym buntem i krótko mówiąc, rozerwał nas na strzępy, nie dając szansy wziąć nawet oddechu.