POV. Charlie
Deszcz nie przestawał padać. Kropelki deszczu co jakiś czas znajdywały sposób aby dostać się za kołnierz i wywołać u mnie ciarki. Szłam przez kilometr w takim deszczu. Mam zmoczone całe ubrania, torbę i pewnie rzeczy w niej. Było mi zimno i starałam sie nie trząść z zimna. Kilka razy w drodze do domu ciotki zabłądziłam. Nie mogłam patrzeć cały czas w mape na telefonie bo by mi cały zamókł. Za kilka dni pewnie będę chora.
W pewnym momencie chyba dotarłam do celu. Weszłam na podwórko i zadzwoniłam do drzwi. Stałam i dalej mokłam mając nadzieję, że to jest dobry dom. Dopiero po dłuższej chwili kobieta w średnim wieku otworzyła mi drzwi. Rozpoznałam w niej moją ciotkę.
- Witaj Charlie - Powiedziała do mnie chłodno przez co tylko spuściłam głowę. Coś czuję, że gdy tylko skończę osiemnaście lat zostanę bezdomna. Nie będzie mniw tu trzymać ani dnia dłużej. Na widok ciotki chciałam się uśmiechnąć. Zawsze się z nią dobrze bawiłam, a po śmierci rodziców to ona się mną opiekowała, ale teraz...
- Cześć ciociu - Powiedziałam cicho, a ta się przesunęła w drzwiach, aby mnie wpuścić do środka. Weszłam czując się winna tego, że teraz cały przedsionek był mokry. Lekko drżąc zdjęłam buty. Prawdopodobnie to wyglądało tak jakbym trzesłam się z zimna, ale naprawdę to starałam się nie rozpłakać.
Nie mogłam się doczekać, aż wyrok sądu dobiegnie końca. Myślałam że gdy tylko wróce do cioci wszystko będzie jak dawniej. Wiedziałam, że nie będzie jak dawniej, ale sądziłam że chodź trochę się ucieszy na mój widok. Z oczu popłynęły mi łzy i padły na ziemie. Odłożyłam buty równo przy innych butach, a moja ciotka równym niemal żołnierskim krokiem ruszyła przed siebie. Spanikowana szybko za nią ruszyłam ciągnąc za sobą torbę, a ciotka stanęła w drzwiach jakiegoś pomieszczenia.
Gdy tylko stanełam obok niej w środku zauważyłam dwie osoby. Jakiegoś mężczyznę mniej wiecej w wieku mojej ciotki i małą dziewczynkę około 6 lat. Siedzieli nad jakimiś zeszytami i dziewczynka stukając długopisem w główke zastanawiała się jak to rozwiązać.
- To jest Annabell moja córka, a to Mirek mój mąż - Powiedziała kobieta a rodzinka podniosła wzrok znad zeszytów. Dziewczynka mi pomachała, a ja jej lekko odmachałam. Wróciła znowu do zadań. Ciotka znowu gdzieś poszła, a ja podążyłam za nią szybkim krokiem. Weszłyśmy po schodach na drugie piętro i stanęła przy drugich drzwiach po prawej. Otworzyła je tak bym mogła wejść.
Był to ładny mały pokój. Było dość duże okno, spore łóżko z szafką nocną i biurkiem oraz szafą. Naprzeciw szafy znajdowały się jakieś białe drzwi i od razu zaczęłam się zastanawiać do kąd one prowadzą.
- Masz pokój z łazienką. - mruknęła ciotka. Weszłam do środka i położyłam torbę na ziemi - Jak będzie obiad zawołam cię - Powiedziała i poszła od razu.
Smutna poszłam z torbą do łazienki i przyjrzałam się swoim ubraniom. Ubrania które były na samej górze były mokre, ale reszta na całe szczęście nie zmoknęła. Zdjęłam z siebie ubrania, bieliznę i wskoczyłam pod prysznic. Szybko zmyłam z siebie brud z całego dnia i poczułam się lepiej. Wyszłam spod prysznica. Włosy zawinełam w turban, a reszte ciała szybko wytarłam. Ubrałam szybko czerwoną bluze i pasujące do wszystkiego czarne spodnie. Zdjęłam turban. Na włosy nałożyłam odżywkę i się rozejrzałam za suszarką. Po chwili znalazłam ją w szafce pod umywalką.
Zabrałam szczotkę, podłączyłam suszarkę i w kilka minut miałam suche włosy. Mokre ubrania rozwiesiłam na suszarce która wcześniej była złożona w kącie. Wróciłam do pokoju. Zabrałam szczotkę i powoli rozczesywałam włosy. Nasłuchiwałam czy ciocia nie woła i zrobiłam sobie warkocz. Gdy poprawiałam grzywkę usłyszałam wołanie ciotki. Poszłam tam szybko i usłyszałam jak Annabell i Mirek o czymś rozmawiają. Mężczyzna połaskotał córkę i nawet nie zwrócił uwage na to, że przyszłam.
- Masz baldzo ładne włosy - Powiedziała dziewczynka lekko seplniąc spowodowane to było brakiem jednego zęba. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję - Powiedziałam i dziewczynka szeroko się uśmiechnęła. Ciocia podsunęła nam talerze z jedzeniem i usiadła obok męża. Po mojej stronie stołu nie usiadł nikt. Mała rzecz, a jednak bardzo boli. Spuściłam wzrok w talerz i zaczęłam szybko jeść. Gdybym mogła najchętniej rozpłynęłabym się w powietrzu.
Po zjedzeniu wróciłam do pokoju. Padłam na łóżko i się mocno skuliłam. Zamknęłam oczy i starałam sobie przypomnieć...
Dlaczego ja wtedy to zrobiłam?
Nic nie pamiętam... pamiętam jak przyszłam do Kaia do pokoju a potem... nagle miałam nóż w dłoni a Kai leżał na ziemi cały zakrwawiony. Nim zdążyłam krzyknąć to ojciec Kai'a, który chwile wcześniej wrócił do domu złapał mnie i szybko odciągnął od syna, a jego matka zaczęła dzwonić na pogotowie.
Minęło wiele lat, a ja do dzisiaj nie wiem dlaczego go zaatakowałam.
CZYTASZ
Ninjago moja niedoszła morderczyni.
Fiksi PenggemarKai Smith za dnia jak normalny nastolatek chodził do szkoły i spotykał się z przyjaciółmi, a w nocy trenował na ninja i razem z drużyną obraniali miasto. Sądził, że jego życie jest świetne aż do chwili gdy dowiedział się, że po sąsiedzku ma zamieszk...