🕸 28 🕷 Kwestia zaufania

382 36 79
                                    

Witam, mogło się wkraść trochę powtórzeń, wybaczcie. 

Zapraszam.

---

Zupełnie straciłem poczucie czasu kiedy siedziałem przy łóżku May, obserwując, jak spokojnie oddycha. Czułem się, jakbym cofnął się w czasie i znowu czekał, aż obudzi się Tony. Tak bardzo chciałem, żeby tym razem było inaczej, żeby chociaż ona mnie pamiętała. Potrzebowałem tego tym bardziej teraz, kiedy go straciłem, a szanse na odzyskanie go były bliskie zeru. Czułem, że tracę wszystkich po kolei, nawet Pepper była na mnie zła przez moja bezmyślność. Nie chciałem stracić też May. Nie mogłem. Miałem wrażenie, że wtedy cały mój świat zawali się do końca, że stracę resztki stabilizacji, jakie mi pozostały.

Traktowałem Pepper jak matkę, ale to May była moją jedyną, prawdziwą rodziną. Jedyną, jaka mi została. Nie zniósłbym kolejnego pogrzebu. Nie bez jej pocieszenia i ramienia do wypłakania. Wiedziałem, że jestem cholernie samolubny, ale w tamtej chwili mnie to nie obchodziło. Chciałem po prostu, żeby się obudziła i wszystko było jak dawniej. Bałem się jednak, że to niemożliwe. Nawet jeśli z jej zdrowiem będzie dobrze, to nie wiedziałem, jak zareaguje na to, że cała ta sytuacja wynikła z mojej winy. Może nawet mnie znienawidzi?

— Pete? — usłyszałem zachrypnięty głos i natychmiast poderwałem głowę, wpatrując się w ciocie z mieszaniną radości i zaskoczenia. Zanim zdążyłem się zorientować, poczułem, jak po moich policzkach spływają łzy.

— Obudziłaś się — wyjąkałem w szoku, mocniej ściskając jej dłoń. — Chcesz coś do picia? A może otworzyć okno? Chyba powinienem kogoś zawołać i... — Wypluwałem z siebie kolejne słowa bez zastanowienia. Ulga, jaką poczułem, aż wgniatała mnie w fotel. Obudziła się. Pamięta mnie. Nie patrzy na mnie z nienawiścią.

Przynajmniej na razie.

Zacząłem gorączkowo rozglądać się dookoła i dalej mamrotałem coś bez składnie. Uspokoiłem się dopiero, kiedy poczułem ciepłą dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się i odetchnąłem z ulgą, widząc doktora Stranga. On będzie wiedział co robić.

Posłusznie odsunąłem się, kiedy mnie o to poprosił i obserwowałem uważnie, jak sprawdza u cioci różne odruchy. Nie wiedziałem za wiele o takim badaniu, ale po jego zachowaniu i reakcjach wyglądało na to, że wszystko jest w porządku.

— Doskonale — powiedział wreszcie zadowolony i nieco się odsunął. — Wygląda na to, że nie ma żadnych trwałych uszkodzeń. Najlepiej, żebyś wstała, jak tylko poczujesz się na siłach, ale pamiętaj, że przynajmniej za pierwszym razem ktoś musi cię asekurować. Masz trochę szwów i nie chcielibyśmy, żeby się rozerwały, jasne? — zapytał, patrząc na nią uważnie, a jego spojrzenie złagodniało, dopiero kiedy kiwnęła głową. — Jak już wstaniesz, usuniemy cewnik, ale dren będzie musiał jeszcze zostać, więc musisz na niego uważać, kiedy wstajesz — dodał, wskazując wiszącą obok łóżka, dziwną, plastikową butelkę częściowo zapełnioną już krwią. — Przeszłaś naprawdę spory krwotok, wić przez dłuższy czas będziesz osłabiona. Na razie żadnych kąpieli, możesz wziąć szybki prysznic, ale nie wolno ci się zamykać na klucz — tłumaczył dalej, podając jej szklankę wody, z której upiła łyka.

— Znam zasady — powiedziała, kiedy już wzięła łyka.

— Ciocia jest pielęgniarką — wyjaśniłem, widząc jego sceptyczne spojrzenie.

— Teraz jesteś przede wszystkim pacjentką — upomniał ja Strange. — I żeby nie przyszło ci do głowy nadwerężać się ponad siły.

Skrzywiła się lekko, a ja doskonale wiedziałem, że nie podoba jej się myśl tak długiego odpoczynku. May była człowiekiem czynu, Nienawidziła siedzieć w miejscu.

Oblivio | Irondad |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz