Rozdział 29: To koniec

109 10 5
                                    

Wyjęłam z torebki nowy telefon i odpaliłam go. 

*Wiadomości z: Milan*

M: No wychodź

Wzięłam ostatni głęboki wdech i lekko uchyliłam drzwi. Przy stole zamiast mnie siedziała Miley rozmawiając z Williamem. Nie wiem o czym rozmawiali, ale słuchał jej uważnie, na moje szczęście.  

Wyszłam z łazienki i skierowałam się niezauważalnie do bocznego wyjścia. Szłam prawie wpadając na kelnera, u którego składaliśmy zamówienie. Modliłam się, aby mnie nie poznał. 

- Przepraszam Panią. 

No to lipa. 

- Tak? 

- Wychodzi już pani? - Zapytał młody kelner. 

- Eee.. - Myśl, myśli.. - Znamy się?

- Składałaś zamówienie z Panem Davis'em. 

- Przepraszam, ale nie przeszliśmy na ty, a poza tym musiał mnie pan z kimś pomylić. - Widziałam, że chłopak rozgląda się po sali, a kiedy widzi przy stole mnie, a w zasadzie moją siostrę, przeprasza i odchodzi. 

Odwracam się ponownie i wychodzę przez drzwi starając nie zwrócić na siebie uwagi. 

Zaczęłam szukać auta brata. W rogu stał on wraz z Davidem, którzy również się rozglądali się dookoła. 

Zaczęłam biec w ich stronę. Na mój widok Milan również podbiegł i przytulił mocno. Zachciało mi się płakać ze wzruszenia. Ale nie, najpierw trzeba skończyć plan.

- Chodź, David będzie jechał za nami. 

Skinęłam głową i wsiadłam na miejsce pasażera w aucie Milana. 

Wyjechaliśmy z parkingu i skierowaliśmy się w stronę wybrzeża. Za nami jechało czarne auto, za którego kierownicą siedział David. 


Zaparkowaliśmy na parkingu i wszyscy wyszliśmy. Skierowaliśmy się w stronę wysokiego na kilkadziesiąt metrów klifu. 

- Gotowa? - Zapytał Milan stojący obok mnie. Skinęłam głową. 

Wyjęłam stary telefon do ręki i wybrałam numer Williama. My mięliśmy teraz przeprowadzić rozmowę, a Miley miała uciec wraz z Liamem. 

- Halo? - Zapytał zdziwiony. - Kim jesteś? 

- Williamie. - Odezwałam się. 

- Melanie? Co tu się dzieje? - Zapytał zdziwiony, a w tle słychać było odsuwane krzesło i kroki, które zapewne należały do mojej siostry. 

- Williamie to koniec, nie należę, ani nigdy nie należałam do ciebie. Nie szukaj mnie, bo nigdy nie znajdziesz. 

- Co ty gadasz?!

- Cześć, dziękuje zniszczenie mi życia. 

Rozłączyłam się. Przez cały ten czas wpatrywałam się w ocean. Podałam telefon Davidowi, który dokończył nasz plan. Wyjął kartę SIM i zrzucił ją z klifu prosto do wody, a telefon wyrzuciliśmy do kontenera przy drodze. 

To już koniec, mam chociaż taką nadzieję. 

Odetchnęłam głęboko przymykając oczy. Odwróciłam się do rodzeństwa, które teraz było już w komplecie. 

- D-Dziękuję. - Zaczęłam popłakiwać. - Co ja bym bez was zrobiła?!

- Od tego się ma rodzeństwo. 

Staliśmy przytuleni przez dłuższy czas, ale tego było mi teraz potrzeba - rodziny. 


Wróciliśmy do domu, przynajmniej nie było tutaj ojca. Nie wiem jak sobie to z nim wytłumaczę, ale nie będzie to łatwe. 

- Melanie! - Krzyknęła uradowana Lucy kiedy zobaczyła mnie wchodzącą do salonu. 

- Cześć! - Mocno mnie przytuliła. - Tęskniłam..

Popłakałam się po raz kolejny dzisiejszego dnia.

- Cieszę się, że jesteś już w domu. 

Skinęłam głową i odsunęłam się lekko. 

Razem z Miley weszłam do mojego pokoju i pomogła mi rozpakować torbę z moimi rzeczami, które Liam w trakcie naszej akcji wziął z domu Williama. 

- Jak się czujesz? - Zapytała mnie podczas odkładania do szafy ubrań. 

- Emm, dobrze. Co prawda mogło być lepiej, ale jak na to co się dzieje to dobrze, chyba. 

Skinęła głową. 

- Ja już pójdę, jak będziesz coś chciała to wiesz gdzie mnie szukać. 

- Dziękuję. 

Miley wyszła w mojego pokoju, a ja usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki telefon. 

Zero powiadomień. Muszę w końcu pododawać znajomych, bo po dzisiejszej zmianie telefonu wszystko zniknęło. 

Chwilę zajęło mi podjęcie tej decyzji, ale w końcu się przełamałam. 

*Wiadomości z: Lukas*

Ja: Cześć, co u ciebie? 

Odłożyłam szybko telefon jakby mnie parzył i zaczęłam robić wszystko byleby nie patrzeć na telefon. 

Nasza relacja była na naprawdę wysokim poziomie, według mnie. Mam nadzieję, że nic się nie zmieniło albo chociaż on dalej będzie chciał utrzymywać ze mną kontakt. Oby. 

- Dzieci! Obiad! - Zawołała nas z dołu Lucy. 

Wyszłam z pokoju zerkając na telefon, na którym dalej nie było powiadomienia. 

Na schodach spotkałam Liama i Miley i razem zeszliśmy do jadalni, w której byli już wszyscy, ojciec również. 

Przełknęłam głośno ślinę co Miley musiała zauważyć bo zerknęła na mnie kątem oka, ale zignorowałam to. 

- Melanie, kochanie! Dobrze cię widzieć! - Za mną rozbrzmiał znajomy głos. Widziałam jak ojciec podniósł głowę słysząc moje imię. 

- Camilla! - Przytuliłam kobietę. 

- Jak się czujesz kochanie? 

- Dobrze.

Uśmiechnęłam się w jej stronę i usiadłam na swoje stare miejsce. 

Nałożyłam sobie na talerz porcję jedzenia. Wzięłam pierwszy kęs i przypomniałam sobie dlaczego tak bardzo kocham Camillę i jej kuchnię. Brakowało mi tego. 

- Jezu jakie to jest pyszne! - Mówiłam mając jeszcze na talerzu trochę jedzenia.

- O tak! Jest tak dobre, że możesz się podzielić resztką swojej porcji. - Uśmiechnął się David. 

Zerknęłam na naczynie zjedzeniem na środku stołu, które było już puste. 

- Nie! Spadaj! - Trzepnęłam jego rękę. 

- Weź się podziel no! 

Wstałam z krzesła i wzięłam do ręki talerz, a do drugiej widelec i zaczęłam uciekać. Myślałam, że jak ucieknę do kuchni to zjem tam przy blacie, ale niestety nie. 

Odwróciłam się do tyłu będąc w kuchni, ale stał tam już David. 

- Idź sobie, to moje! - Odsunęłam się do tyłu. 

Brat zaczął iść w moją stronę. Nie miałam za bardzo drogi ucieczki. Stałam i myślałam co mogę zrobić, a jedyne na co wpadłam to szybkie zjedzenie. To też zrobiłam. David miał już zrobić ostatni krok, ale ja zdążyłam wszystko zjeść i z dużym uśmiechem na ustach go ominęłam odkładając talerz na blacie i wyszłam. 

Lód pęka bez mojej wiedzy. Nim się obejrzę skończę pod taflą wody.

Ostatnia nadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz