Nie widziałam już tego popołudnia "złodzieja pocałunków".
Wracając do domu, umówiliśmy się, aby następnego ranka iść razem do szkoły.
Położyłam się wcześnie, chciałam trochę pomyśleć o tym, co czekało mnie następnego dnia.
Budzik zadzwonił i w tym momencie chciałam umrzeć. Wzięłam szybki prysznic dla rozluźnienia. Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę. Zaczynało się najtrudniejsze.
Co miałam na siebie ubrać, żeby nie widzieli mnie jako dziwki, dziwadła czy coś innego? Zdecydowałam się na piękną białą sukienkę, którą bardzo lubiłam, ubrałam czarne buty na grubym obcasie i zrobiłam sobie kitkę.
Szybko zjadłam śniadanie.
-Powodzenia- powiedziała moja zmartwiona mama.
-Trochę się denerwuje- powiedziałam z załamanym głosem.
-Nie martw się.
Enzo i ja szliśmy w ciszy. Nie długo przed dotarciem, przerwałam ciszę.
-Nie mogę tego zrobić.
-Alma, nic się nie dzieje. Wszyscy przez to przechodziliśmy, pierwszy dzień to katorga.
-Mówiłeś że tam w środku jest żmija, zwana Montaną, która zapewne, zależnie od oceny mojej urody albo mnie poniży, albo będzie chciała się zaprzyjaźnić. Więc jak mam się nie martwić?
Złapał mnie za rękę.
-Wystarczy ją ignorować. Montana tego nienawidzi.
Niepewnie weszłam do budynku. Mnóstwo ludzi zajmowało korytarze. Nie wiedziałam gdzie patrzeć. Na prawo: koleżanki, witające się i rozmawiające o wakacjach. Na lewo: Ludzie starający dowiedzieć się która to ich szafka.
-Daj mi sprawdzić twój plan- powiedział Enzo. Przeszukałam plecak, aż go znalazłam.
-Trzymaj- wziął go i zaczął sprawdzać.
-Twoja klasa to 1B. Jest tam- wskazał ręką.- Nie jest źle. Mamy razem historie, informatykę i sztukę.
-Tylko tyle?- zapytałam zmartwiona- ty do której chodzisz?
-1C, ale nie martw się, pokaże ci twoją klasę.
Dotarliśmy do schodów, na których było mniej ludzi i usiedliśmy.
-Co myślisz?
-Jest gorzej niż w Nowym Jorku na nowy rok.
Nagle jakieś głosy zawołały Enza z dołu.
- To moi koledzy, zaraz wrócę, nie ruszaj się stąd.
Koledzy. W tym momencie nie znałam znaczenia tego słowa, gdyż jedyny którego miałam, zostawił mnie wśród tłumu nieznajomych, siedząc na schodach i patrząc na tych ludzi wchodząc przez drzwi.
Jedni patrzeli na mnie dziwnie przez trzydzieści sekund. Głupia, nowa dziewczyna, pewnie myśleli.
Położyłam plan lekcji na podłodze i postanowiłam wyciszyć telefon, gdy nagle poczułam silny zapach truskawek.
-Oh, Muzyka, Sztuka, Informatyka, Angielski, literatura...- podniosłam wzrok w stronę tego głosu. Znalazłam śliczną dziewczyne. Była blondynką, z zielonymi oczami i ustami pomalowanymi na różowo.
-Witamy.
Modliłam się by to nie była..
-Jestem Montana. Montana Davis.
Zamarłam. Miło się uśmiechała, choć fałszywie. Odwzajemniłam uśmiech.
-Ja jestem Alma Moore- wstałam. Zmierzyła mnie przez parę sekund.
-Bardzo dziwne włosy- ponownie uśmiechnęła się fałszywie.- Jak mówiłam, jestem Montana- odwróciła się do dziewczyny, która z nią przyszła.- To jest Lily.
Przywitałam się. Dziewczyna kiwnęła jedynie głową.
-Możesz się cieszyć, jesteśmy razem w klasie.
Nie fajnie.
-Fajnie- odpowiedziałam.
-Lily, możesz przynieść mi butelkę wody?- dziewczyna ruszyła, słuchała się jej?
-Jest nieśmiała. Nie podobają mi się jej włosy- powiedziała gdy dziewczyna była wystarczająco daleko- Tak samo jak twoje, zamierzasz je zmienić?
Czy ona mi sugerowała zmianę stylu?
-Nie, podobają mi się takie, jakie są.
Skrzywiła się. W tym momencie Enzo wrócił i zobaczywszy Montanę, popatrzył z obrzydzeniem.
-Już jestem, Alma.
-No, no. Czyżby to chłopak z dwoma ładnymi palcami. Jak tam wakacje?
- Chłopak z dwoma ładnymi palcami?
-Cześć, Montana- Popatrzył na mnie.- Chodź, pokaże ci twoją klasę.
Złapał mnie za nadgarstek i weszliśmy jeszcze parę schodów. Ona się odwróciła i zauważyłam że, doszyty do plecaka miała kawałek materiału, na którym widniały dwie identyczne postacie, jedynie jedna była aniołem, a druga, diabłem. Wciąż nie wiem do której grupy przynależeć?
-Mówiłem, abyś nie wierzyła w nic co mówiła Montana.
- Do tej pory starała się być miła. Tak w ogóle, chłopak z dwoma ładnymi palcami?
-Montana każdemu wymyśla idiotyczne przezwiska.- dotarliśmy do mojej klasy- Dobra, to tutaj, moja jest dwie dalej.
Życzył mi powodzenia i modląc się aby nikt nie zauważył że jestem nowa, weszłam do nowej klasy. Było parę wolnych ławek, dlatego usiadłam przy tej, najbardziej oddalonej.
- Wybacz, tu siedzi Mael- powiedziała mi dziewczyna w żółtej czapce. Odwróciłam się i zderzyłam się z drugą.
-Przepraszam!- powiedziałam schylając się, aby podnieść książkę, która spadła.
Podniosłam się i, ku mojemu zdziwieniu, miała dziwniejszą fryzurę niż moja. Miała natapirowane, czarne włosy, a ubraną białą bluzkę i czarne, dopasowane spodnie.
-Nie widzisz jak chodzisz?- dlaczego ci ludzie byli tacy niemili. Wyglądała na trochę starszą.
Gdyby poznali poprzednią Almę...
Udało mi się znaleźć miejsce. Za mną siedziała dziewczyna z natapirowanymi włosami, która, wnioskując po ubiorze, była emo.
Obok mnie siedział chłopak, nie był brzydki, ale też nie, nie z tego świata. Wyglądał na bananowe dziecko. Niezłe zoo!
Pierwszą lekcje mieliśmy z wychowawcą, który, jak to zazwyczaj bywa, musiał przedstawić nową uczennice.
I Montana? Nie chodziła czasem ze mną do klasy.
Druga lekcja się zaczęła i, po dziesięciu minutach, ktoś zapukał do drzwi.
-Przepraszam za spóźnienie, Panie Callawel.
- Dziwne by było, panienko Davis, gdyby dotarła panienka na czas.
- Proszę wybaczyć, korki są straszne.
Korki? Niezły ma tupet.
-----------------------9. Głupia, nowa dziewczyna--------------------------------------
CZYTASZ
Alma?
RomansaMając życie prawie ułożone, plany rodziców wywróciły jej życie do góry nogami.